Kilka słów o srajtaśmie

2
Zjadłem śniadanie, boli mnie dupa,
Czuję po kiszkach, że idzie kupa.
Jeszcze wytrzymam te kilka godzin,
Do sklepu nowy towar przychodzi.
Byłem już rano na półkach zero,
Ani ręczników ani papieru.
Nawet chusteczki, wszystkie gazety,
Wraz z podpaskami tych dla kobiety.
Patrze na półki i tak wspominam,
Tu była Mola a tam Regina.
A mnie tak strasznie, brzuch pobolewa,
Tu jeszcze wczoraj leżała Mea.
Jak mam do domu zrobić zakupy,
Kiedy papieru nie ma do dupy.
Rolka Velvetu leży na pralce,
A potem tylko zostają palce.
Kolejka długa jak w PRLu,
Jak w tamtych latach - Nie ma papieru,
Ja stoję twardo cieknie mi z czoła,
A tu mi dupa o pomstę woła,
Ludzie mnie cisną, ludzie mnie pchają,
Mówię Im ciągle, niech uważają.
Z tego wszystkiego nie wytrzymałem,
I nagle w sklepie ja sam zostałem.
Dziś jestem Panem w swojej łazience,
Papier do dupy trzymam już w ręce.
Napewno nigdy bym go nie dostał,
Gdybym się w sklepie wtedy nie posrał...



P.S.
Znalezione na FB, jak było to sory... Już wypierdalam
0.040340185165405