Patus który zaatakował kataną

30
Podbiegł i odciął mu rękę. Brutalny atak na oczach ludzi

Barbarzyński atak w Boguszowie-Gorcach na Dolnym Śląsku. Napastnik ranił człowieka mieczem samurajskim. Odciął mu rękę. Mężczyzna w stanie ciężkim trafił do szpitala. Policja zatrzymała trzy osoby, w niedzielę zostały doprowadzone do prokuratury.

Do przerażającego ataku doszło w piątek około godziny 18 przy ulicy Reymonta. Świadkowie natychmiast ruszyli na pomoc rannemu mężczyźnie.

- Potwierdzam, że takie zdarzenie miało miejsce. Czynności policyjne trwają - przekazał sierż szt. Aleksander Karkosz z policji w Wałbrzychu.

Zabezpieczono okoliczny monitoring. Okazało się, że kamery na jednym z budynków nagrały całe zajście. Do nagrania dotarła lokalna telewizja Dami Region.

Jak wynika z zabezpieczonego zapisu monitoringu, nic nie zapowiadało dramatu. Ulicą jadą samochody, a po chodniku przechodzą ludzie. Obok na hulajnodze przejeżdża też dziewczynka.

Nagle pojawia się mężczyzna uzbrojony w miecz samurajski, który przebiega przez jezdnię i atakuje mężczyznę. Na nagraniu widać, jak z furią zadaje ciosy ofierze i ucieka. Wszystko trwa kilka sekund. Za chwilę do ofiary podbiega inny mężczyzna, który biegł za napastnikiem. Nie pomaga rannemu, ale również oddala się.
Policja zatrzymała trzy osoby

Pokrzywdzony miał głębokie rany cięte ręki i nogi. Trafił do szpitala w stanie ciężkim, ale stabilnym.

- Wszystkie osoby powiązane z tym zdarzeniem zostały zatrzymane przez policję. Dopiero dzisiaj trwają doprowadzenia tych osób do prokuratury. Łącznie zatrzymano trzech mężczyzn narodowości polskiej. Dwóch w dniu zdarzenia, jednego w sobotę - podsumował Karkosz.
To sprawca ataku
Patus który zaatakował kataną
Patus który zaatakował kataną
Patus który zaatakował kataną
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Uwaga, będę bredził.

40
Trochę o mechanikach

Generalnie każdy, kto posiada auto, kiedyś będzie musiał udać się do warsztatu ja jakąś naprawę.
I po części się zgadzam z poniższą tezą, a po części nie.
Uwaga, będę bredził.
Jestem mechatronikiem z zawodu (dosyć dobrym według egzaminatorów) . Tylko nie takim, że tylko podłącze komputerek i nic więcej - od prostych wymian, przez remonty silników, do blacharki.
Po wyuczeniu w Niemczech, przepracowaniu 3,5 roku i powrocie do Polski nie pracuję w zawodzie. Już pomijam proponowane stawki, które były wyceniane na +/- 2 stówki ponad najniższą krajową - w moim mieście większość warsztatów albo nie umiała zrobić nic poza prostymi naprawami, albo leciała w chuja z klientami, czego sam padłem też ofiarą, ale o tym zaraz.

Jeżeli jest mechanik, który ma już wyrobioną jakąś renomę, to wiadomo, że albo będzie drogo, albo będzie trzeba czekać.
W obu przypadkach duża część osób rezygnuje i decyduje się na inny warsztat z szybszą/tańszą wizytą.
Takie warsztaty z kolei zwykle nie posiadają żadnej renomy, a już na pewno nie dobrej - bo gdyby taka była, to dlaczego nie byłby to pierwszy wybór?

No i tutaj zaczyna się jedną z kilku moich historii - co prawda wiem co i jak, ale z pustego to i Salomon nie naleje, a czasami bez odpowiednich narzędzi naprawa zamiast 20 minut zajmuje 4 godziny, albo jest niemożliwa.
Z racji braku podnośnika i maszyny do odpowietrzania hamulców i nieprzekonany wizją robienia tego w kanale zostawiłem swoją gablotę u jedynego mechanika, który był w stanie ogarnąć mi odpowietrzenie hamulców, a przede wszystkim cylindra sprzęgła na następny tydzień.
Zleciłem odpowietrzanie i wymianę płynu.
Powód - docisk sprzęgła nie pracował przy dociśnięciu pedału i tarcza nie podnosiła się do końca.
Przy odbiorze padło zdanie - "trzeba wymienić tarcze i docisk, bo to nic nie dało i sprawdzaliśmy wszystko inne. Za 2 tygodnie mogę wpisać"
Zrezygnowałem z racji posiadania drugiego auta i braku funduszy na tą chwilę.
Za jakiś czas zamówiłem zestaw sprzęgła i zbierałem się mentalnie do zabrania się za robotę w kanale, ale coś tchnęło mnie, żeby sprawdzić jak wygląda płyn i czy nigdzie nie cieknie.

I tu zaczyna się robić ciekawie: 
Po odkręceniu zaworu od cylindra wysprzęglika, do wiaderka spłynął płyn w kolorze brązowym.
Dla niewtajemniczonych - nowy płyn hamulcowy, używany też w sprzęgłach hydraulicznych, powinien być żółty.
Uwaga, będę bredził.
W skrócie - w warsztacie dolali mi nowego płynu do zbiorniczka, nie odpowietrzyli sprzęgła i próbowali mnie namówić na wymianę tarcz z dociskiem u nich (dosyć droga wymiana, bo trzeba zrzucić cały wózek z przodu) .

I teraz moje zna pomyśleć, że może zapomnieli, czy coś.

Ale tutaj wlatuje druga historia z tego samego warsztatu:
Rodzice mojego znajomego wymieniali ok. 9 miesięcy temu parę elementów układu kierowniczego i napędowego (końcówki i przeguby).
Nie jeżdżą po bezdrożach i nie pałują auta jak sebiksy pod Tesco przy pierwszym śniegu. Ot normalna jazda.

Ok. 2 tygodnie temu zgłosili się do mnie, żebym sprawdził o co chodzi, bo coś im stuka.
Sprawdziłem w kanale i obie końcówki za stare, przerdzewiałe, gumy na nich są porwane.
Co do przegubów to też poddałbym pod wątpliwość, że były wymieniane.

I teraz do czego zmierzam?
Trochę się zesrałem - a co mi tam - nawet bardzo.

I prawdą jest, że niektórzy klienci są pojebani w dzisiejszych czasach, ale faktem jest też, że nie jest ciężko znaleźć dobry warsztat, ale patologia sytuacji, gdzie sami wybieramy ten tańszy/szybszy powoduje, że takie warsztaty, które jebią frajerów na hajs, są w stanie się utrzymać i zarabiać na tym.

Wniosek - chcesz tanio i dobrze - zainwestuj w naukę i narzędzia.
Chcesz szybko i dobrze - zapłać dużo 
Chcesz dobrze - poczekaj, bo warto

Do widzenia, wypierdalam, cześć 
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼
0.15481901168823