Akt 1
Osoby:
O: Ojciec- mąż w sile wieku, z włosem i wąsem słowiańskiem. Odziany w togę lub podobny strój .
D: Dziecię- kilkuletnie dziecko z krótkimi miedzianymi włosami ledwo wystającymi spod czapeczki, i szarymi oczyma. Ubrane w marynarskie ubranko z krótkimi spodenkami, czapeczkę pasującą do stroju i czarne trzewiki.
S: Strzyga jako Stara Krwawa Strzyga- jak to krwawe strzygi mają w zwyczaju kobieta stara obdarta ze skóry, krwawą postacią z mięsa,ścięgien i tłuszczu.
SK: Strażnik kręgu jako Strażnik kręgu.
Statyści: Dwie dusze. Kobiety wiszące- zwykłe dusze, nagie. W miarę możliwości zgrabne.
Uwagi:
Jeśli Strzyga nie jest dość stara lub krwawa należy ją ucharakteryzować odpowiednio.
Scenografia
Szary klimat tuż po świcie lub przed zmierzchem. Wszędzie kłębi się szara mgła rozmywająca kontury. Podwórko przypominające czynszową studnię. Wybrukowane kocimi łbami. Po prawo i lewo oraz naprzeciw drzwi drewniane stare z odpadającą farbą i wypaczone. Na podwórcu trzepak. Za drzwiami lewymi przekrój niewielkiego mrocznego pomieszczenia z kuchnią węglową, łożem przy którym stoi krzesło i szafą ciężką. Nad łożem wisi obraz przedstawiający to pomieszczenie z kimś kto siedzi na łóżku z głową ciężko opartą o dłonie oparte z kolei na kolanach łokciami. Za drzwiami prawymi widok na korytarz odrapany. Przy drzwiach stoi stolik z misą, w której leży tasak zardzewiały. Na ścianie wbite haki do których za ręce przywiązane wiszą dwie nagie kobiety. Wyglądają na omdlałe choć czasem się poruszają. Na podwórcu zaczynają się materializować dwie postacie. Przybierają coraz wyraźniejsze kształty we mgle nabierając realności by w końcu zamanifestować się jako ojciec i jego dziecię. Stoją przez chwilę rozglądając się po scenie.
D: Ojcze? Cóż to za miejsce straszne?
O: Nie lękaj się. Dość lęku w mym sercu więc Ty się nie lękaj.
D: Dobrze nie będę. Ale cóż mam tedy robić?
O: Pomóc mi musisz, lecz nic robić nie trzeba. Nie odchodź nigdzie daleko. Przy mnie czuwaj a jeśli się nudzisz zajmij się zabawą byleś nie odchodziło daleko. Nie dalej niż dziesięć kroków od moich rąk. Rozumiesz?
D: Tak ojcze. Nie więcej niż dziesięć.
O: Tak. Bym cię z oczu nie stracił i z zasięgu rąk moich.
D: Dobrze ojcze.
Tymczasem zwabiona rozmową lub innym zmysłem pojawia się Stara Krwawa Strzyga. Ostrożnie skrada się korytarzem mimo wiszących kobiet i nasłuchuje pod drzwiami przez chwilę.
S: A kto tam?
O: Nikt.
S: Dobrze czuję jeszcze. Niech nie kłamie. Nie nikt to, tylko duszyczki pachnące niewinnością i mięsem.
O: Być to może, lecz nie kłopotaj się pani. Nie w Twojej sprawie tu jesteśmy.
Ojciec podchodzi do drzwi lewych i przez chwilę się z nimi siłuje lecz nie ustępują. Dziecię tymczasem bawi się przy trzepaku. Strzyga węszy pod drzwiami:
S: Nie może to być. Żywy chłopczyk!
O (Odwracając się i spiesząc by stanąć między dzieckiem a drzwiami starej): Tak to dziecię moje jest.
S: Synku? Synku niech on porozmawia ze starą, biedną kobieciną.
Dziecko zatrzymuje się i spogląda na ojca.
O: Nie może tak być. To dziecię moje i tylko ze mną będzie rozmawiało. Ja tu je sprowadziłem i ja za nie odpowiadam. Wszystkie koszta ja płacę i wszelkie roszczenia na mnie nie na nie.
S( pod nosem): Cwaniak...
O: Często tak mi mówią.
S: A czego tu szuka On i jego mały, słodki synek?
O: Przyjaciela szukam.
S: W dziwnym miejscu przyjaciela szuka. Niech czeka. Zaraz wyjdę. Odziać się muszę.
O (do dziecka): Baw się, tylko nie odchodź i do nikogo się nie zbliżaj.
D: Tak ojcze.
Dziecko odchodzi dalej. Tymczasem strzyga podnosi tasak z misy i przez chwilę spogląda na wiszące kobiety. W końcu mocnym ciosem wbija go w mostek jednej z nich. Ta wrzeszczy i zaczyna się szamotać. Strzyga nie zważając na to nacina ją aż do podbrzusza. Nieszczęsna wrzeszczy po czym zaczyna rzęzić, wijąc się jak robak na haczyku. Wisząca obok również zaczyna z przerażenia kwiczeć i szlochać. Wnętrzności parując wypadają ofierze na podłogę. Stara strzyga odsuwa je nogą pod ścianę. Odkłada tasak i zaczyna odzierać kobietę ze skóry. Ta podryguje jeszcze na sznurze ale w końcu milknie i nieruchomieje. Strzyga strzepuje krew ze skóry, po czym zakłada ją jak kombinezon zarzucając kaptur ze skóry na własną głowę dość niedbale. Przez chwilę sceptycznie spogląda na rozcięcie na piersi i brzuchu po czym sięga po tasak i ucina spory kawał spośród jelit wiszących z brzucha kobiety. Odkłada tasak i przewiązuje się nimi w pasie naciągając nową skórę. Tymczasem Ojciec czeka cierpliwie nie zważając na hałasy a Dziecię bawi się przy trzepaku.
Stara uchyla drzwi i wysuwa się na podwórzec.
S: Już jestem. Czego mówił że szuka?
O: Starego przyjaciela moja pani.
S: A jakich to przyjaciół ma w tym zaułku?
O: Tylko jednego jeśli łaska. Jednego mam, który mieszkał naprzeciw dobrodziejki.
S: A to o tego chodzi.
Stara mówiąc powoli przesuwa się tak by wyminąć Ojca i zbliżyć się do Dziecka lecz Ojciec rozmawiając przesuwa się również by stać między nią a nim.
O: Tak o tego. Czy w domu?
Stara rozdrażniona próbuje czmychnąć mimo Ojca lecz ten ją blokuje.
S: A czemu to mi na drodze staje?
O: Już mówiłem droga pani. To dziecko jest moje i ja za nie odpowiadam przed każdym.
S: Dużo pyta a pobawić się z synkiem nie da? To po co go przyprowadził? Kocha go przecież. Czuję od nich ten mdły zapach miłości.
O: A czyż to nie pytanie?
Strzyga spogląda w górę gdzie nad głowami ich pojawia się niewielka czarna chmura kotłującego się mroku przyciemnianego odległymi antybłyskawicami.
S: Szepce pod nosem: Już przylazł.
O (Spoglądając w górę); Strażnicy dzisiaj wyczuleni na wszelkie umowy.
S: Niech będzie. Odpowie to i ja odpowiem na jego pytania. Bez umowy a później zobaczymy.
Strzyga oblizuje długim rozdwojonym jęzorem obwisłe wargi swojego „ubrania”.
O: A o co pytałaś droga pani?
S: Po co syna sprowadził do piekła.
O:Ach o to... To dziecko moje i nie miałem z kim ostawić w domu. A gdzie bezpieczniej niż pod okiem rodzica?
S: Odpowiada prawdę ale kręci.
O: Być może. Lecz czy nie pachnie Ci słodko?