Cześć dzidki!
Urodził mi się pomysł w głowie, żeby spróbować kupić auto za 2-5k. Następnie własnymi siłami na parkingu przed blokiem próbować je ogarnąć do w miarę bezpiecznej jazdy miejskiej. Myślicie, że jest to w ogóle możliwe w dzisiejszych czasach? A może ktoś z Was się bawił kiedyś takim gruzem?
Myślę o starej Ibizie, golfie, a3. Chociaż zapewne wezmę to co się trafi jako wypadkowa: najbliższa odległość do auta, stan i najdłuższe OC.
Docelowo auto skończy na pobliskim złomowisku zapewne. Ale może to będzie fajna zabawa i okazja do oderwania się od szarej rzeczywistości.