Losowa pasta z gothuczka do poczytania na nocną zmianę nr 11

7
>siedzisz sobie spokojnie na straży wyłomu w murze w pewnym zamku
>zamek oblega horda orków gotowa rozedrzeć cię na strzępy
>ty spokojnie trzymasz ręce na biodrach i obserwujesz ich
>w sumie lubisz tak stać
>tak mijają ci dni i tygodnie
>odkąd trwa oblężenie nikt tutaj nie wchodził i czasem
>zastanawiasz się po chuj właściwie to robisz
>ale pewnego dnia to się zmienia
>przybiega jakaś przybłęda w zbroi początkującego strażnika
>sprintuje dookoła orków
>wymija ich wszystkich i po taranie wbiega do wyłomu
>chcesz mu pogratulować
>ale on jakimś magicznym sposobem urywa wszystkie twoje zdania po jednej sylabie i idzie wgłąb zamku
>co się odkurwia tutaj nawet nie wiesz
>dalej obserwujesz orków
>poprzez obserwację poznajesz ich kulturę coraz lepiej
>po chwili ten sam koleś wybiega z zamku
>kilkadziesiąt minut później znowu przybiega
>i zaraz znowu wybiega
>zajebistą kondycję musi mieć
>pewnie ćwiczy przed maratonem
>dalej obserwujesz orków
>kilka dni później przylatuje smok
>trochę pozionął ogniem, polatał i spierdolił gdzieś
>wyjebane, dalej obserwujesz orków
>już zdążyłeś na pamięć poznać ich zwyczaje i tradycje
>kilka dni później
>z oddali słychać ucza cza
>ucza cza nasila się
>w końcu widzisz postać
>to ten sprinter
>zapierdala w nowiutkiej zbroi paladyna
>tylko tym razem odkurwia coś dziwnego
>biega dookoła zamku
>wszyscy orkowie z oblężenia za nim
>ucza cza ucza cza
>goni go z 50 orków
>on podchodzi pod taran
>orkowie stają
>wszyscy wyją tak, że prawie tracisz słuch
>chowają broń
>a on ich napierdala
>obserwujesz zdumiony jak typ który niedawno zapierdalał w zbroi strażnika rozkurwia oddział orków którzy nawet go nie atakują
>tylko podchodzą pod taran i drą ryja
>a on ich stojąc na taranie napierdala
>w końcu wybił wszystkich orków dookoła
>pod taranem ścieli się gęsto trup
>on wchodzi sobie na czilku do zamku
>chcesz z nim pogadać
>gość znowu ucina wszystkie twoje słowa i spierdala gdyby nigdy nic
>po kilku minutach znowu wypierdala
>nie wytrzymujesz i opuszczasz posterunek bo nawet nie masz czego obserwować
>meldujesz Garondowi co się odjebało
>on patrzy się na Ciebie i mówi:
>eeeeeee gościu, od tego stania na słońcu dostałeś udaru jak nic
>myślisz sobie
>ten zjeb mi nie uwierzy
>idziesz i opowiadasz każdemu znajomemu co się działo
>każdy mówi, że udar
>wracasz załamany
>dalej obserwujesz orków których nie ma 24/7 za najniższą krajową
>kilka dni później znowu przybiega ten typek
>spuszcza wpierdol tobie potem całemu zamkowi i ucieka
>jesteś Udar, strażnik na murze
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Praca na telefonie zaufania

6
Bądź mną lvl 40 k pracująca na telefonie zaufania
Sama odbieram telefony bo jest niedziela, w sumie to na telefonie siedzę bo nikt nie dzwoni
Dzwoni telefon
O kurcze wreszcie coś się dzieje
Szczęśliwa zaba.jpg
-dobry wieczór linia zaufania
-jakie kurwa dobry wieczór? 
Reszta to niezrozumiały bełkot o schowaniu basenu jakimś kocie i kleszczu 
Próbujesz odpowiadać ale do niego nic nie dociera
Każe przełączyć telefon na księdza albo lekarza
Tłumaczenia nie pomagają 
Typ grozi, że skończę z owczarkiem w końcu
Rozłącza się 
Co tu się odjebało 
Cała niedziela wieczur popsuta
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Madka p0lka

10
Kurwa co się dzisiaj odjebało to ja nie
>bądź mną
>anon lvl 25
>dostań się na wymarzone zaoczne studia
>>trzeba jebać hajsem ale hooooj
>pojedź na pierwszy zjazd do warszawy
>>słomazbutów.jpg
>postanów że z Dworca Zachodniego pójdziesz na zajęcia z buta
>5 kilometrów
>>>iwouldwalkfivehundretmiles.flac
>spędź dzień na uczelni
>w chuj ci się podoba
>idź z buta po zajęciach do wynajętego hotelu
>kolacja, prysznic, czilerka, spanko
>pobudka 6:00
>stopy bolą
>>>noniepierdol.gif
>boli jak stopy Cejrowskiego po tym jak boso wszedł do warsztatu w którym murzyny spawały elektrodą cienką blachę
>stwierdź że i tak pójdziesz z buta (stąd szybka pobudka
>w ⅓ drogi jednak uznajesz że to był chujowy pomysł
>>>noniepierdol(1).gif
>stupki czują że zaraz zwiędną
>wbij się do mpka
>bilecik skasowany, pełna kulturka
>znowu uczelnia
>ten dzień był jeszcze zajebistszy od poprzedniego
>po wyjściu z budynku jest ciepło
>nie trzeba zakładać kurtki
>pełen optymizmu postanów że pójdziesz mimo bólu prawego śródstopia na dworzec na autobus
>>>iwouldwalkfivehundretmiles.mp3 bo jednak stopy bolo
>skręć w aleje Jerozolimskie
>twoją uwagę zwraca wózek z nie jednym a dwoma dzieciakami pchany przez kobietę
>jedno się drze jak pojebane
>słychać nawet przez słuchawki grające andiwouldwalkfivehundretmiles.mp3
>"dwójka naraz? Fiu fiu jest rura"
>zbliża się w twoim kierunku
>dostrzegasz że rura jednak wymagała czyszczenia
>oba gówniaki są czarne
>baba jest biała
>przepływa przez ciebie obrzydzenie widząc te nosy na pół mordy u małych rzygomiotów
>oba już zaczynają ryczeć
>>>rykmałpy.wav
>popatrz na matkę
>jej wzrok patrzy w nicość na 1000 metrów
>aha zapomniałem napisać że ojca nie było widać XD XD
>skiśnij wewnątrz i potuptaj do żaby po cole
>napisz tą pseudo-pastę z nudów jadąc autobusem do domu
>jutro znowu do pracy
>'Dodaj'
>idź spać
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼
0.10456109046936