Wracał ulicą Abrahama Lincolna, zaśmiał się pod nosem i pomyślał "jakżeż ironiczne i przewrotne może być życie gdy na ulicy imienia człowieka który zniósł niewolnictwo postawiono slumsy dla czarnych i biednych dzisiejszych niewolników systemu który tak ochoczo daje im pieniądze żeby dalej siedzieli w swojej patologicznej bańce utkanej z głupoty, uzależnień i lenistwa". Strach pomyśleć co by się stało gdyby ta bańka pękła a państwo przestało im "pomagać", są niewolnikami samych siebie, większość z nich nie patrzy w przyszłość, brzydzę się nimi siedzą na swoich leniwych dupskach w swoich fotelach i kanapach śmierdzących od potu, taniego alkoholu smrodu fajek oraz szczyn, tacy ludzie są już dawno spisani na straty, żyjący jak ryba w szklanej kuli czekająca na swoją karmę, przepychają się w drodze do koryta niczym świnie żeby dostać jak najwięcej cudzych pieniędzy są to pasożyty społeczeństwa które już dawno żyją pół martwi już dawno opuściły ich aspiracje i młodzieńcze marzenia wyplewione przez toksycznych i patologicznych rodziców które cechy po wielu latach powielili zajmując ich miejsce na ludzkim śmietniku życia.