Polską wstrząsnęła tragedia, do której doszło 13 sierpnia na plaży w Stegnie. Wówczas za późno dotarła pomoc do 45-letniego mężczyzny. Jednym z problemów były liczne parawany rozstawione na plaży. Teraz do zjawiska "parawaningu" odnosi się policjantka.
Do tragicznego zdarzenia doszło 13 sierpnia. Wówczas zasłabł 45-latek, który grał w siatkówkę na plaży w Stegnie. Świadkowie natychmiast poprosili o pomoc ratowników WOPR. Wezwano też pogotowie, ale niestety pomoc dotarła za późno. Jedną z przyczyn były liczne parawany rozstawione na plaży.
Ludzie widzieli ratowników, słyszeli, że coś się dzieje, mimo tego nie chcieli zejść z drogi, zwinąć parawanów, ustępować miejsca - mówił "Faktowi" Rafał Goeck, rzecznik Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa.