Wiersz na dzisiaj

8
**„Bananowy lot”** 

Gdyby w ogrodzie Hesperyd zamiast jabłek złotych 
rosły banany – owoce o skórze jak płomienie, 
może Dedal ostrzegłby syna: „Nie sięgaj po nie, 
bo sok ich pali jak słońce, co skrzydła topi w szkodzie”. 

Lecz Hindenburg, kolos dumny, pruł nieba błękit, 
w kadłubie – wodór, w sercach – pycha bez miary. 
A na pokładzie? Bagaż: marzenia, nektary... 
i skrzynia bananów – niby zwykły ładunek. 

Nikt nie słyszał szepczących mitów echem: 
że bogowie, gdy śmiertelnik sięga po zbyt wiele, 
mieszają w owocach słodycz z niebios zielem – 
i każdy kęs to przestroga przed ludzkim grzechem. 

Ikar spadł. Sterowiec stał się pochodnią na piasku. 
Dym niósł zapach spalonej stali, piany i... bananowej masy. 
A historyk napisze: „To wodór!”. Lecz poeta doda: 
„To hybris – co w ogniu ginie, choć rodzi się ze słodkich owoców lata”. 

**\*\*** 
*Morzeł? Nie. Tylko metafora –* 
*że czasem postęp, co w niebo się wzbija,* 
*ma smak bananów: słodki, aż do momentu,* 
*gdy ogień z nieba przypomni o porządku świata.*
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼
1000
1000
400
100
+5
0.14698815345764