Córki nocy, czyli o czarownicach słów kilka cz.2 (na drodze do współczesności)
Od początków XVIII wieku, kiedy to rodziły się nowe prądy myślowe takie jak Oświecenie, polowania na czarownice zaczęły zanikać. Wśród osób świeckich pojawiły się nowe trendy o jasnych zabarwieniach antyfeudalnych, antyautorytarnych i również laickich. Sama idea prześladowań czarownic stała się mocno kwestionowana wśród wyższych warstw społecznych. Zaś dodatkowo blade promienie oświecenia nieśmiało i pomału w ciągu najbliższych stu lat przebijały się do społeczności małomiejskiej i wiejskiej. Nowy los oczekiwał na wiedźmy w nadchodzącym XIX wieku. Pojawienie się ruchu sufrażystek, a także nurtu romantyzmu w literaturze pięknej spowodowały, że obraz czarownicy zdobywał coraz więcej sympatii i współczucia. Twórcy tamtego okresu inspirowani starożytną mitologią, legendami arturiańskimi oraz samymi naukami tajemnymi pobudzali wyobraźnie tłumów na nowo formując romantyczne obrazy i idee, które od tego czasu zaczęły towarzyszyć czarownicom.
Fotografia nr 1 (autor: Caroline Tully, tytuł: Wiedźma w swoim domu w Melbourne, Australia, 2005 rok)
Czarownica z Melbourne w Australii wykonuje rytuały w domu po obaleniu ponad 200-letniej ustawy zakazującej stosowania wszelkiego rodzaju czarów, magii, czarowania lub zaklinania.
Czarownica z Melbourne w Australii wykonuje rytuały w domu po obaleniu ponad 200-letniej ustawy zakazującej stosowania wszelkiego rodzaju czarów, magii, czarowania lub zaklinania.
Zmierzając do czasów współczesnych należy wspomnieć lata 60’ i 70’ XX wieku. To właśnie w tym okresie czarownica ostatecznie rozkwitła w postać męczennika dla działaczy feministycznych. Podobnie zresztą jak dla Wiccan i innych grupy neopogańskich pragnących odzyskać boską kobiecość w swej religijności i duchowości. Obecnie w XXI wieku postać czarownicy możemy zaobserwować w wielu wyrazach sztuki, kultury czy mody. Znajdziemy ją podczas różnych protestów, na wiecach, w telewizji i w Internecie. Czarownice w sensie symbolicznym pojawiają się również w wiadomościach za każdym razem, gdy jakiś polityk mówi o „polowaniach na czarownice”. Postać wiedźm tak mocno wrosła w kulturę, że stała się jej nierozłącznym elementem, co doskonale podsumowuje jej dziedzictwo.
Fotografia nr 2 (autor: Terence Spencer, tytuł: Pani Eleanor Bone praktykuje czary, Anglia, 1964 rok)
Elonor Bone to wybitna postać w historii Wiccan. Bone używa rytualnych przedmiotów magicznych stojąc przed obrazem egipskiej bogini Izydy. W XX wieku nastąpił rozkwit neopogaństwa powstawały nowe kultu silnie nawiązujące do kobiecości i mistycyzm z nią związanego.
Elonor Bone to wybitna postać w historii Wiccan. Bone używa rytualnych przedmiotów magicznych stojąc przed obrazem egipskiej bogini Izydy. W XX wieku nastąpił rozkwit neopogaństwa powstawały nowe kultu silnie nawiązujące do kobiecości i mistycyzm z nią związanego.
Jednakowo prawie 200 lat po zaprzestaniu prześladowań wiedźm, są na świecie nieliczne miejsce, gdzie praktyki znane nam z książek, filmów, czy gier wideo dalej są kontynuowane. Jest dziś niewiele krajów, w których kobiety są w pewien sposób traktowane jako kozioł ofiarny dla społeczeństwa. Mimo, że polowania na czarownice prawdopodobnie nigdy się nie zakończą, to też sama czarownica nie odejdzie w niebyt. Echo tej postaci już chyba na zawsze przypominać nam będzie o naszych najgłębszych, najbardziej skrytych w podświadomości pragnieniach i lękach.
Fotografia nr 3 (autor: Fay Avnisan Nowitz, pseud. Nyxturna, tytuł: Rytuał, Stany Zjednoczone, 2018 rok )
Seria zdjęć Nowitz reinterpretuje takie zagadnienia jak magia czy seksualność w kontekście filmów, czasopism, literatury okultystycznej i samej pop-kultury. Rekwizyty ręcznie wykonywane i malowane przez artystkę mają dopełniać postać modelki Carol Naisangi pozującej do zdjęć. Na zdjęciach tej serii można wyczuć współczesny trend querrowy.
Seria zdjęć Nowitz reinterpretuje takie zagadnienia jak magia czy seksualność w kontekście filmów, czasopism, literatury okultystycznej i samej pop-kultury. Rekwizyty ręcznie wykonywane i malowane przez artystkę mają dopełniać postać modelki Carol Naisangi pozującej do zdjęć. Na zdjęciach tej serii można wyczuć współczesny trend querrowy.
Czy rzeczywiście można latać za pomocą magnesów?
Wiedza
6 m
154
W 1842 roku Samuel Earnshaw matematycznie dowiódł, że układy elektrostatyczne oraz elektromagnetyczne nie mają stabilnej konfiguracji - tym samym udowodnił, że nie istnieje swobodna lewitacja magnetyczna. Nie da się ustawić dwóch magnesów odpychających się w taki sposób aby jeden lewitował nad drugim bez żadnego wsparcia z zewnątrz - jest to system z natury niestabilny i natychmiast magnesy się obrócą i zaczną przyciągać. Nazywa się to Twierdzenie Earnshawa.
No to znaczy się, że się nie da i pozamiatane prawda?
No nie do końca - w 1939 niemiecki fizyk Werner Braunbeck rozszerzył to twierdzenie dodając poprawkę, że materiały wyłacznie diamagnetyczne - czyli takie które są tylko odpychane przez pola magnetyczne mogą mieć stabilne konfiguracje. Przykładem jest eksperyment w którym udało się lewitować żabę w tubie o średnicy 32mm w polu magnetycznym o sile 16 Tesli. Aby wytworzyć to pole potrzebowano zasilać specjalny elektromagnes prądem o mocy 4 MEGAWATÓW.
No to znaczy się, że się nie da i pozamiatane prawda?
No nie do końca - w 1939 niemiecki fizyk Werner Braunbeck rozszerzył to twierdzenie dodając poprawkę, że materiały wyłacznie diamagnetyczne - czyli takie które są tylko odpychane przez pola magnetyczne mogą mieć stabilne konfiguracje. Przykładem jest eksperyment w którym udało się lewitować żabę w tubie o średnicy 32mm w polu magnetycznym o sile 16 Tesli. Aby wytworzyć to pole potrzebowano zasilać specjalny elektromagnes prądem o mocy 4 MEGAWATÓW.
Gdybyśmy chcieli przeprowadzić taki sam eksperyment na człowieku potrzebowalibyśmy tuby o średnicy tak minimum 70cm. Pole magnetyczne maleje z kwadratem odległości co oznacza, że aby wytworzyć takie samo pole w tubie 21.8 razy większej potrzebowalibyśmy 478.5 razy więcej energii. Czyli jeżeli oryginalny eksperyment potrzebował 4 MW prądu to do lewitacji człowieka w malutkiej 70cm tubie potrzeba 1914 MW czyli 1.914 GIGAWATA. Jest to prawie cała moc czwartej co do wielkości elektrowni w Polsce.
A jeśli chcielibyśmy lewitować typka 4m nad ziemią to potrzeba by było 62.5 GW czyli 40% więcej niż całkowita energia wytwarzana we wszystkich elektrowniach w Polsce.
To oczywiście wszystko przy założeniu, że do lewitacji człowieka wystarczy pole o tej samej sile co dla żaby a nie mocniejsze - co jest bardzo prawdopodobne i niektóre źródła twierdzą, że trzeba 50 T aby podnieść człowieka albo nawet i więcej.
Zresztą to są takie obliczenia czysto teoretyczne bo w rzeczywistości nie ma nawet takiej technologii która byłaby w stanie wytworzyć pola magnetyczne o takiej sile na taką skalę. Ta lewitacja żaby wymagała bardzo specyficznej konstrukcji elektromagnesu i jego siła była tak wielka tylko właśnie dzięki małej średnicy otworu wewnętrznego (choć dzisiaj podobne konstrukcje osiągają około 35 T oczywiście pobierając odpowiednio więcej prądu).
Obecnie najbliżej czegoś co mogłoby lewitować człowieka jest rezonans magnetyczny (MRI) zbudowany w ramach projektu Iseult który osiągnął rekordowe (dla MRI) 11.7 T w tubie o średnicy 90cm.
Rezonans magnetyczny wytwarza pole magnetyczne na nieco innej zasadzie niż wcześniej wspomniane elektromagnesy - otóż robi to tak:
A jeśli chcielibyśmy lewitować typka 4m nad ziemią to potrzeba by było 62.5 GW czyli 40% więcej niż całkowita energia wytwarzana we wszystkich elektrowniach w Polsce.
To oczywiście wszystko przy założeniu, że do lewitacji człowieka wystarczy pole o tej samej sile co dla żaby a nie mocniejsze - co jest bardzo prawdopodobne i niektóre źródła twierdzą, że trzeba 50 T aby podnieść człowieka albo nawet i więcej.
Zresztą to są takie obliczenia czysto teoretyczne bo w rzeczywistości nie ma nawet takiej technologii która byłaby w stanie wytworzyć pola magnetyczne o takiej sile na taką skalę. Ta lewitacja żaby wymagała bardzo specyficznej konstrukcji elektromagnesu i jego siła była tak wielka tylko właśnie dzięki małej średnicy otworu wewnętrznego (choć dzisiaj podobne konstrukcje osiągają około 35 T oczywiście pobierając odpowiednio więcej prądu).
Obecnie najbliżej czegoś co mogłoby lewitować człowieka jest rezonans magnetyczny (MRI) zbudowany w ramach projektu Iseult który osiągnął rekordowe (dla MRI) 11.7 T w tubie o średnicy 90cm.
Rezonans magnetyczny wytwarza pole magnetyczne na nieco innej zasadzie niż wcześniej wspomniane elektromagnesy - otóż robi to tak:
Nie, nie żartuję. MRI ma cewki które są po prostu pętlami wykonanymi z odpowiednio dobranego stopu metali w których bez przerwy krąży prąd - sekretem jest fakt, że cewki są schłodzone ciekłym helem do temperatury -271°C co czyni je nadprzewodnikami o zerowym oporze elektrycznym - dzięki temu właśnie prąd może w nich krążyć bez przerwy bez żadnej straty.
Żeby tylko ktoś nie pomyślał, że to jakaś maszyna darmowej energii bo cewki oczywiście mają w sobie tylko określoną ilość energii która została w nich zaindukowana przez osobne urządzenie. Całkowita energia w takich cewkach to zwykle kilka kWh dla urządzeń szpitalnych i aż 94 kWh dla Iseulta. Kluczem jest, że używa się ich tylko do wytwarzania tego silnego pola magnetycznego a nie pobiera się z nich energii stąd straty są w nich minimalne.
W każdym razie 11.7 T to jest absolutny limit dla Iseulta bo jego cewki o łącznej długości 160km wykonane ze stopu niobu i tytanu operują już na limicie tego co ten materiał może wytrzymać.
Istnieją inne materiały nadprzewodzące które pozwoliłyby na osięgnięcie silniejeszego pola magnetycznego ale są trudniejsze w obróbce, mniej wytrzymałe mechanicznie no i oczywiście droższe.
W każdym razie są pewne propozycje na urządzenia o polach w zakresie 14-20 T ale chyba żadne nie jest obecnie w budowie.
50 T i więcej to nadal odległe marzenia co ambitniejszych inżynierów. Obecny ogólny rekord ciągłego pola magnetycznego na Ziemi to 45.22 T - dokonał tego chiński zespół używając konstrukcji hybrydowej - zewnętrznego magnesu nadprzewodzącego jak w MRI (ale z otworem średnicy 32mm) oraz centralnego elektromagnesu znajdującego się w tym otworze zasilanego prądem o mocy 27 MW.
Żeby tylko ktoś nie pomyślał, że to jakaś maszyna darmowej energii bo cewki oczywiście mają w sobie tylko określoną ilość energii która została w nich zaindukowana przez osobne urządzenie. Całkowita energia w takich cewkach to zwykle kilka kWh dla urządzeń szpitalnych i aż 94 kWh dla Iseulta. Kluczem jest, że używa się ich tylko do wytwarzania tego silnego pola magnetycznego a nie pobiera się z nich energii stąd straty są w nich minimalne.
W każdym razie 11.7 T to jest absolutny limit dla Iseulta bo jego cewki o łącznej długości 160km wykonane ze stopu niobu i tytanu operują już na limicie tego co ten materiał może wytrzymać.
Istnieją inne materiały nadprzewodzące które pozwoliłyby na osięgnięcie silniejeszego pola magnetycznego ale są trudniejsze w obróbce, mniej wytrzymałe mechanicznie no i oczywiście droższe.
W każdym razie są pewne propozycje na urządzenia o polach w zakresie 14-20 T ale chyba żadne nie jest obecnie w budowie.
50 T i więcej to nadal odległe marzenia co ambitniejszych inżynierów. Obecny ogólny rekord ciągłego pola magnetycznego na Ziemi to 45.22 T - dokonał tego chiński zespół używając konstrukcji hybrydowej - zewnętrznego magnesu nadprzewodzącego jak w MRI (ale z otworem średnicy 32mm) oraz centralnego elektromagnesu znajdującego się w tym otworze zasilanego prądem o mocy 27 MW.
Wracając do naszego lewitującego Azjaty to oczywiście pole magnetyczne o takiej sile wpływałoby nie tylko na niego ale też na otoczenie - z piasku zostałyby przyciągnięte wszystkie metalowe drobinki oraz przedmioty. Do tego wszelkie metalowe przedmioty noszone przez gapiów jak np. klucze byłyby przyciągane przez pole magnetyczne z siłą kilku kilogramów nawet z odległości kilkunastu metrów.
Tutaj mamy filmik prezentujący moc przyciagania maszyny MRI o polu magnetycznym 4 T:
Tutaj mamy filmik prezentujący moc przyciagania maszyny MRI o polu magnetycznym 4 T:
A więc jak nasz żółty koleżka lewitował na filmiku? Czy wynalazł jakieś tajemne urządzenie antygrawitacyjne? Może odblokował swoje ki i nauczył się latać jak w Dragon Ballu? Otóż nie - wyjaśnienie jest prostsze:
Jedyne różnice to konkretny design tych kabli - różne punkty przypięcia czy rozstaw kabli pozwalają na różne ruchy. Pomiędzy ujęciami mogą się one nawet zmieniać dając iluzje, że 'magik' wykonuje ruchy niemożliwe do uzyskania za pomocą jednego zestawu lin. Gdy jest zamykany w pudle pokrywa nie zamyka go od góry całkowicie - po bokach są dwie szczeliny przez które mogą przechodzić pod kątem linki.
A jak chodził po wodzie? Wystarczy jakaś platforma kilka centymetrów pod powierzchnią wody i kamera kręcąca pod wystarczająco płytkim kątem aby w wodzie nadal odbijało się niebo przez co nie widać niczego co znajduje się pod powierzchnią. Konstrukcja może też być zbudowana z plexi które pod wodą jest praktycznie całkowicie przezroczyste.
Na koniec nie pozdrawiam Songokana24 - chuju zmarnowałeś mi 4 godziny życia wspominając mnie w komentarzach pod tym filmikiem xD
A jak chodził po wodzie? Wystarczy jakaś platforma kilka centymetrów pod powierzchnią wody i kamera kręcąca pod wystarczająco płytkim kątem aby w wodzie nadal odbijało się niebo przez co nie widać niczego co znajduje się pod powierzchnią. Konstrukcja może też być zbudowana z plexi które pod wodą jest praktycznie całkowicie przezroczyste.
Na koniec nie pozdrawiam Songokana24 - chuju zmarnowałeś mi 4 godziny życia wspominając mnie w komentarzach pod tym filmikiem xD