Witajcie
Pytanie z kategori przełamywanie fobii społecznej.
Chciałbym rozpocząć chodzenie na siłownie, jednocześnie nie mam o tym zielonego pojęcia. Nie mam nikogo ze znajomych aby mnie wprowadził w temat i to jak ćwiczyć, w jaki sposób i co najważniejsze aby robić to poprawnie. Trener personalny wydawał by się sensowną opcją, niestety to dużo siana miesięcznie wychodzi.
W piwnicy nie mam miejsca niestaty aby zgromadzić nawet najbardziej podstawowy sprzęt.
Czuje że trzeba coś zrobić z tym życiem. Nie mogę cały czas siedziec pod kamieniem. Udało mi się ze spaślaka przejść w tucznika w pół roku, jednak trzymając ten sam pułap kaloryczny od chyba 1,5-2 miesiecy waga ani drgnie (z 130 do 110 kg przy 186 cm zwrostu, zero kaloryczne ok 2800 kcal, dieta ok 2000 kcal). Jednak pierwiastek spierdoliny jest we mnie silny. Mam duże problemy z pójściem w nowe miejsce (chyba że po kilku piwach, ale najebany na siłowni to kiepski pomysł)
Dziekuje z góry za odpowiedzi, nie mogę dać wiele w zamian ale złote dzidkoiny są u mnie na stanie