Siema Dzidy! Ostatnio dużo się mówi o upadku Imperium Rzymskiego, a zapominamy o najlepszej ciężkozbrojnej jeździe w historii Europy, czyli o NASZEJ HUSARII.
Nie chce nikogo zanudzać, dlatego dzisiaj tylko jedna ciekawostka.
Kiedy na zachodzie rycerskość upadała, husaria dopiero zaczynała stawiać swoje kroki i istniała blisko 300 lat będąc elitarną formacją.
Dlaczego Rzeczypospolita miała w swoim arsenale żywe czołgi, od których inni odchodzili?
Otóż dzida (hehe, jeb z niej) jeźdźców naszych sąsiadów osiągała długość około 5-metrów, przy czym niektóre egzemplarze potrafiły ważyć do 14 kilogramów!
Ciężkie, nieporęczne i po wynalezieniu pikinierów, którzy posiadali dłuższe piki, formacja ta nie miała najmniejszego sensu bytu.
I tu wchodzi cała na biało husaria, ze swoimi najdłuższymi włóczniami (nazwa włócznia pochodzi od włóczenia jej końca po ziemi) w historii Świata, które potrafiły mierzyć do 6,2 metra! Na którą szło nabić do sześciu piechurów podczas jednej szarży!
Jak z czymś takim można było jeździć? Otóż waga takiej włóczni wynosiła około 3 kilogramów!
Osiągnięto to poprzez drążenie środka, ale nie na całej długości, przez co idealnie wymierzono punkt ciężkości. „Rękojeść” – czyli część od końca, do „jabłka” (element który poprawiał chwyt i dzięki któremu ręka się nie ślizgała) była pełna i ciężka. Natomiast odległość za „jabłkiem”, do samego ostrego końca była drążona i pusta w środku.
Dodatkowo broń ta była specjalnie zamontowana w siodle, dzięki czemu po uderzeniu część siły odbierało owe siodło, a nie tylko bark husarza (sąsiedzi mieli taki uchwyt, ale tylko do transportu dzidy, przy szarży wyciągali ją z niego, natomiast husarze mogli pozostawić ją do momentu uderzenia). Pierdolnięcie było tak przepotężne, że osiągało siłę wystrzału z pistoletu P-64, dlatego był to przydatny bajer.
Pikinierzy może i byli fajnym wynalazkiem, ale Polacy nie robili sobie z nich totalnie nic, a to dlatego, że zanim pikinier dosięgnął konia, to był już martwy. Tak jak zaznaczyłem wyżej, husarze posiadali najdłuższe włócznie świata i podobnie było z fallusami.
Jak wyglądały pojedynki husarii z pikinierami? Najczęstsze straty husarii w tych pojedynkach to 1 zabity husarz i kilku rannych. Przeciwnik totalnie zmieciony z planszy.
Jeśli się spodoba, mogę wrzucać więcej dzid związanych z żołnierzem – rycerzem doskonałym, którego zazdrościł nam cały Świat – podobnie zresztą jak Polskich rekonstruktorów. Poniżej fotka z książki jak wyglądało owe starcie.
A teraz wypierdalam
(Źródło: Husaria. Duma polskiego oręża Autor: Sikora Radosław)