List z wojska

3
LIST Z WOJSKA
Droga Matulu, Drogi Tatku! Dobrze mi tu. Mam nadzieję, że Wy, wujek Józek, ciotka Lusia, wujek Antoś, ciotka Hela, wujek Franek, ciotka Basia, wujek Rysiek oraz Heniek, Stefan, Garbaty Bronek, Mańcia, Rózia, Kachna, Stefa, Wandzia ze swoim Zenkiem i Zdzisiek też zdrowi. Powiedzcie wszystkim, że to całe wojsko to super sprawa. Nasze Rokicice Górne się nie umywajo. Niech szybko przyjeżdżajo i się zapisujo, póki som jeszcze wolne miejsca.

Najpierw było mi troche głupio, bo trza się w wyrku do 6-tej wylegiwać, że aż nieprzyzwoicie człowiekowi… Żadnych bydląt karmić, doić, gnoju wywozić, ognia w piecu rozpalać… Powiedzcie Heńkowi i Stefanowi, że trza tylko swoje łóżko zaścielić (dziwne to, ale można się przyzwyczaić) i parę rzeczy przed śniadaniem wypolerować. Wszystkie facety muszo się tu codziennie golić, co nie jest jednak takie straszne, bo – uwaga – jest ciepła woda. Zawsze i o każdy porze!

Powiedzci4 Zdziśkowi, że jedynie śniadania dajo tu trochę śmieszne, nazywajo je europejskim. Oj cinko się musi w tej Europie prząść, cinko… Jedno jajeczko, parę plasterków szynki i serka. Do tego jakieś ziarenka, co to by ich nawet nasze kury nie ruszyły, z mlikiem. Żadnych kartofli, słoniny, ani nawet zacierki na mliku! Na szczęście chleba można brać ile dusza zapragnie.( Koledzy przezywajo mnie od tego Bochenek…) Na obiad to już nie ma problemów.

Co prowda porcje jak dle dzieci w przedszkolu, ale miastowe to albo mało jedzo, albo mięsa wcale nie tkną… Chore to jakieś czy co..? Tak więc wszystko czego nie zjedzo przynoszą do mnie i jest dobrze. Te miastowe to w ogóle dziwne jakieś som…Biegać to to nie potrafi. Bić się też nie…

Mamy tu takie biegi z ekwipunkiem. No tak jak u nas co ranek, ino nie z wiadrami. Krótkie takie. Jak z naszy remizy do kościoła w Rokicicach Dolnych. Po dobiegnięciu na miejsce to miastowe tylko gały wybałuszajo i dyszo jak parowozy. Nie wiadomo dlaczego ale wymiotujo przy tym, i to czasami z krwią. Po 5-ciu kilometrach i to jeszcze w maskach ochronnych! A potem to trzeba ich z powrotem do koszar ciężarówkami zawozić, bo się już do niczego nie nadajo.

Na ćwiczeniach z walki wręcz to lekko takiego ściśniesz …i już ręka złamana! To pewnie z ty kawy co ją litrami chlejo, i przez to mięso, co go to nie jedzo…! Najsilniejszy jest u nas taki Kozłowski z Rembowic koło Gałdowa, potem ja. No, ale un ma 2 metry i pewnie ze 120 kg, a ja 1,66 m i chyba z 62 kg…bo trochę mi się łostatnio od tego wojskowego jedzenia przytyło..

A teraz uwaga, będzie najśmieszniejsze! Koniecznie powiedzcie o tym wujkowi Ryśkowi, Garbatemu Bronkowi i Zdziśkowi. Mam już pierwsze odznaczenie za strzelanie!!! A tak mówiąc szczerze, to nie wiem za co… Ten czarny łeb na tej ich tarczy wielki jak u byka. I wcale się nie rusza jak te nasze dziki i zające. Ani nikt nie strzela do ciebie nazad, jak to u nas bracia Bylakowie, z tych ichniejszych dubeltówek.

Naboje – marzenie…i w dodatku nie trzeba ich samemu robić! Wystarczy wziąć te ich nowiutkie giwery, załadować, i każdy co nie ślepy trafia bez celowania!

Nasz kapral to podobny do naszej belferki Gorcowej z Rokicic. Gada, wrzeszczy, denerwuje się, a i tak nie wiadomo o co mu chodzi. Trochę się z początku na mnie zawziął i kazał biegać w samym podkoszulku, w deszczu, po placu apelowym. Dostał jednak raz ode mnie szklankę tego samogonu od wujka Franka i go o mało szlag nie trafił. Ganiał potem cały czerwony na pysku po tym samym placu, a potem przez pół dnia nie wychodził z kibla. Kazał mi następnego dnia rano butelkę tego frankowego samogonu do samego dna wypić. Na raz. No i co? I nic! Normalny samogon, taki jaki znam od dziecka.

Kapral znowu wybałuszył gały, a tera ciągle gapi się na mnie podejrzliwie, ale mam już święty spokój. Powiedzcie wszystkim, że to całe wojsko to super sprawa. Niech szybko przyjeżdżają i się zapisują, póki są jeszcze wolne miejsca. Całuję Was wszystkich mocno (a szczególnie mojego Zdziśka)
Wasza córka Józia.”
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

"Dlaczego rolnik jak mu się sezon kończy, to nie idzie do innej pracy?"

27
To wszystko napisałem jako odpowiedź do komentarza, ale wkleję też tutaj bo wydaje mi się, że może być dobrą informacją dla reszty którzy nie są doinformowani. Zanim zaczniecie się pluć przeczytajcie wszystko. 

Niestety w swoim wywodzie o wytwórniach zapominasz, że są to duże firmy składające się z dużej ilości pracowników. W Polsce nie mamy 5 czy 10 gospodarstw które mają wszystkie ziemie, a masz ponad 1,3 mln gospodarstw rolnych z czego koło 75% wszystkich gospodarstw posiada mniej niż 10 hektarów, a 3% posiada więcej niż 50 hektarów. Tych 3-procentowców nie zobaczysz na prostestach, bo oni zbijają największą kabze. To tak jakby Bill Gate przyszedł na zebranie małych przedsiębiorców. A teraz pytanie ile takich rolników żyje TYLKO z rolnictwa, koło 12%, czyli wyobraż sobie idziesz to jakiegoś zakładu pracy, pracujesz swoje 8 czy 10 godzin 5 dni w tygodniu, a potem dodatkowo idziesz na drugie tyle u siebie w domu na gospodarstwie w dni robocze czy też najczęściej na weekend. Czy można tych ludzi nazwać nierobami i darmozjadami? Dlatego mówią, że się nie opłaca. Bo gdyby ten czas który poświęcają gospodarstwu poświęcili pracy w firmie dostali by jakieś 2-3 razy więcej niż pracując na gospodarstwie.

Teraz o przetwórniach. To one wyznaczają ceny skupu towaru od rolników, weźmy na celownik mąkę. Z 1 tony pszenicy zyskujemy 250 kg dla zwierząt która nie nadaję się dla ludzi oraz 750 kg mąki razowej. Kupno takiej mąki razowej za 1kg może być od 6 zł, za 5 znalazłem za 17. Pomnóżmu to za 5 kg, z tych 750 kg sprzedamy 150 takich worków 5 kilowych, z których mamy 2550 zł, gdzie tona tej pszenicy kosztuje od 690-710zł, czyli jakoś podwojona ilość dochodu. Trzeba też pamiętać o fakcie tego, że takie młyny nie produkują tylko mąkę razową, ale inne też. Młyny nie posiadają po 1 tonie jednocześnie i nie mielą też tego po 1 tonie, a niektóre młyny mielą 500 ton dziennie. Gospodarstwa rolne mają zróźnicowane uprawy i nie posiadają tylko pszenicy, ale nie chcę mi się wyszukiwać ile kto ma czego i ile wszystko kosztuje. Kwestia jest tego, że jeden gospodarz(może poza tymi 3%) nie posiada 500 ton zboża, tylko zakładajmy, że od 5 do 50 ton. Dostaje 2 razy mniej niż przetwórnia. Jasne można dać argument, że pracownicy, sprzęt i prąd, ale w drugą strone też można go dać więc nie widzę sensu. Nie ma już małych rodzinnych przetwórni gdzie jest po 10 osób, są molochy które narzucają ceny i tyle. Ze sprzedarzy takiej mąki mają 2-3 a może i nawet więcej razy niż gospodarz który dostaje za sprzedaż tego zboża.

"Dlaczego rolnik jak mu się sezon kończy, to nie idzie do innej pracy?" Idzie do pracy, a w sezonie często też idzie do pracy albo wykorzystuje urlop i zapierdala od 6 do 23(z życia wzięte, matka dowoziła ojcu obiad czy posiłek i jechał dalej), tak więc skończ pierdolić o tym, że rolnik nie pracuje po za gospodarstwem, bo ogromna część pracuje, może nie spotkasz takich w biurze czy wawie, ale nawet ja spotykam dużą część pracując w fabryce mebli, którzy pracują jednocześnie w fabryce i w polu, więc naprawdę skończ z tym argumentem wyssanym z palca. Właśnie dlatego mówią, że dokładają do gospodarki, z pracy, a nie z powietrza. Zaraz będzie pytanie czemu dopłacają, skoro są dotacje? Stawka na 2023 rok wynosiła ok 166 euro na 1 hektar, no to z tych 10 hektarów (gdzie dużo osób posiada mniej) wynosi jakieś 1660 euro(7170zł), dużo, mało? Teraz o nawozach które odpowiedzą na te pytanie, maksymalnie można dać koło 50kg N/ha, czyli na te 10 hektarów potrzebujemy maksymalnie 500kg, które kosztuje od 600-1100 zł. Dodatkowo potrzebujemy też nasiona zboża 160-200 kg na hektar, dajmy maksymalne zapotrzebowanie na 10 daje nam to 2000kg nasion, wyszukałem jęczmień, który kosztuje 130-156zł(zależy od zaprawy czy "opakowania"), niestety strona z której korzystałem nie pozwoliła mi zamówić mniej niż te 3000 kg, ale z dodatkową zaprawą koszt wynosi 9375 zł------Reszta w komentarzu
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼
0.11502814292908