Greta Szurberg na proteście przeciwko farmie wiatrowej w Norwegii, która ma się składać ze 150 turbin wiatrowych. Kolejny raz wyniesiona w pizdu przez policję.
Pytacie dlaczego aktywistka środowiskowa (a raczej tylko kukiełka większych aktywistów) protestuje przeciwko ekologicznej, zielonej, elektrowni wiatrowej, które to elektrownie do tej pory przedstawiała jako zajebiste w odróżnieniu od innych elektrowni, np. węglowych? Już spieszę z odpowiedzią:
"Według protestujących zmiany nie mogą się odbywać kosztem lokalnych społeczności. Gdzie odgłosy pracujących turbin płoszą renifery i zakłócają trwające od wielu wieków tradycje." xD
To już jest kompletnie poyebane, Ci aktywiści już nawet sami nie wiedzą czego chcą, zakręceni jak wiatraki na wietrze xD