Dlaczego kiedy mam zamiar zasnąć to będąc już jedną nogą w krainie płytkiego snu, dostaję nagle bluescreena na mordę, słysząc gwałtowny dźwięk w którymś z uszu (czasami w głowie) i rozbudzam się momentalnie poschizowany? I tak w kółko. Całość trwa dopóki się nie przyzwyczaję lub nie będę tak padnięty, że już będę miał na to wyjebane. Dodam, że te nagłe dźwięki mają zazwyczaj jeden wspólny mianownik - buczący, stary głośnik, coś też jak strojenie można powiedzieć. Dzieję mi się już tak regularnie od co najmniej 2 dni.
Jest tu jakiś dzidowiec-psychiatra na podorędziu?