– Kilka miesięcy temu na jednym z portali społecznościowych skomentował zdjęcie kobiety i tak zaczęła się ich znajomość. Kobieta odezwała się do niego w wiadomości prywatnej i zaczęli pisać ze sobą za pośrednictwem internetowego komunikatora. Kobieta napisała, że pochodzi ze Stanów Zjednoczonych i jest żołnierzem – relacjonuje kom. Ewelina Radomyska, oficer prasowy KMP Siedlce.
Po pewnym czasie kobieta poinformowała siedlczanina, że wyjechała na misję do Ukrainy.
– Opowiadała, że wyjeżdżając na misję zabrała w zasadzie wszystkie swoje rzeczy, bo nie wie czy z tej wojny wróci. Pisała, że w wybuchach straciła już przyjaciół i nie chciałaby stracić swoich rzeczy, dlatego zaproponowała, że prześle 37-latkowi walizkę ze swoimi rzeczami, żeby ją przechował do czasu jej przyjazdu do Polski, bo planuje taki przyjazd, gdyż ma polskie korzenie – opowiada pani rzecznik.
Siedlczanin się zgodził i tak rozpoczęły się jego problemy. Przesłana przez żołnierkę paczka oczywiście do niego nie dotarła. Mężczyzna zaczął otrzymywać wezwania do uregulowania różnego rodzaju opłat. Łącznie stracił 43 tys. złotych. W końcu przestał na nie reagować i poinformował o sprawie policję. Nie wierzy jednak, że poznana przez niego „żołnierka” jest fikcyjną postacią, za którą kryje się oszust. Wciąż utrzymuje kontakt z kobietą, która dopytuje o paczkę i prosi, żeby siedlczanin zrobił, co w jego mocy, żeby ją odebrać…