Sobotnie rowerowe przygody. Mój nowy rekord, jeśli chodzi o odległość "na strzała"
15 5 1 5

34
Nie ma to jak sobota – pobudka o 4:45, a już od 6:00 w trasie. Na celowniku: 300 km na rowerze. 
Wiatr dawał się we znaki, momentami osiągając nawet 50 km/h. Przez sporą część drogi wiał prosto w twarz, więc trzeba było solidnie z nim powalczyć. Ale z taką ekipą? Zwycięstwo było nasze! Na szczęście po południu nieco zelżał. 💨

Aż trudno uwierzyć, że jeszcze kilka lat temu soboty zaczynałem od leczenia kaca piwkiem...
Jak pięknie można odmienić swoje życie – odnaleźć pasję, która daje radość i zdrowie.

300 km złamane i to że średnią 30+. Czas na kolejne wyzwania! 
00:00
00:00
Download
Sobotnie rowerowe przygody. Mój nowy rekord, jeśli chodzi o odległość "na strzała"
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼
1000
1000
400
100
+33
0.13691782951355