-Jakub Wedrowycz? - upewnil sie general.
-Aha - przyznal sie egzorcysta.
General kontemplowal przez chwile, stojacy przed nim na biurku krwistoczerwonej barwy telefon, po czym zaczal mowic.
-Nasza przodujaca, radziecka nauka rozwiazala w ostatnich latach szereg nierozwiazywalnych zdawaloby sie
problemow.
-Etanol z trocin? - Jakub wykazal zywe zainteresowanie.
-Miedzy innymi - wtracil wachman.
-Dacie przepis towarzyszu?
General trzasnal piescia w stol.
-Nie czas tu na wyglupy! Jestescie towarzyszu Wedrowycz egzorcysta.
Brwi wieznia uniosly sie do gory.
-Czy wasza, przodujaca, radziecka nauka nie udowodnila czasem, ze nie ma zadnych zjawisk paranormalnych?
-Nasza, przodujaca, radziecka nauka, udowodnila wiele rzeczy, ale niektore dogmaty musielismy
zweryfikowac...Niewazne. Jest ci zapewne wiadomo, po swojej smierci wielki Lenin...
-A kto to jest Lenin? - zaciekawil sie egzorcysta.
Wachman z trzaskiem odbezpieczyl karabin.
-Zastrzelic?
-Juz nie trzeba, przypomnialem sobie!
-Nie strzelaj - polecil general. - Po swojej smierci, nasz nauczyciel zostal zabalsamowany. Rozumiesz, co to znaczy?
Jakub uwielbial grac wioskowego przyglupa. Tym razem tez nie odmowil sobie tej przyjemnosci.
-Znaczy takim tym balsamem do wlosow? - upewnil sie.
-Ja go jednak zastrzele - poprosil wachman. - Zamknij sie idioto, bo ciebie zastrzele! A ty sluchaj.
Lenin zostal zmumifikowany.
-Znaczy zasolony, tak jak egipskie faraony?
-Cos w tym rodzaju. Zakonserwowano go specjalna substancja o scisle tajnej recepturze.
-Mam ja odtajnic? - Jakub palil sie do czynu.
-A skad! Nasz problem polega zupelnie na czyms innym. - general znizyl glos. - Otoz ostatnio, na dniach, wartownicy
pilnujacy szklanej trumny wodza zauwazyli, ze ten zaczal sie poruszac.
-To da sie bardzo latwo wyjasnic.
-No to mowcie, egzorcysto.
-Powtarzacie od siedemdziesieciu lat, ze Lenin jest wiecznie zywy i w koncu uwierzyl. Ba, kto by nie uwierzyl.
-Powtarzamy takze inne hasla, a jakos nie widac...- general byl wyraznie zaskoczony taka interpretacja.
-Och, to bardzo proste. Wieksze jest prawdopodobienstwo, ze Lenin zasolony tym tajnym polimerem siedemdziesiat lat
temu jest nadal zywy, niz ze proletariusze sie polacza, czy ze kazdemu bedzie wedle jego potrzeb.
-Trzeba go odeslac w niebyt.
-Hm?
-Trzeba go wykonczyc.
-I wy marksisci-leninisci chcecie zaprzepascic taka szanse?
-Jaka szanse?
-Pod wodza niesmiertelnego wodza, bedziecie mogli przeprowadzic rewolucje swiatowa!
-Wolimy sluzyc idei...
-A jaki to bylby wspanialy argument za wprowadzeniem komunizmu.
Wachman uniosl karabin, ale general uspokoil go jednym gestem.
-I co poradzicie, towarzyszu specjalisto?
-A co mam radzic? Wezme osikowy kolek i niech sobie lezy kolejne siedemdziesiat lat.
-Kolkiem naszego wodza?
-Nie widze innej mozliwosci. Chyba, zeby mu wbic srebrny albo zelazny gwozdz w czolo.
-W czolo nie mozna, bo turysci go ogladaja.
-No to zostal tylko kolek. Moge go wbic tak, zeby nie wystawal. Zalozycie na wierzch nowa marynarke i bedzie gut.
-A nie daloby sie wbic kolka od spodu?
-Ni. Po pierwsze bedzie wam wyciekal ten tajny sos, a po drugie lopatka zaslania serce.
-Jeszcze jedno. Przydaloby sie wykryc winnych takiego stanu rzeczy i oczywiscie surowo ich ukarac.
-Mysle, ze powinniscie podejrzewac tych towarzyszy, ktorzy byli na placowkach na Haiti.
-Dlaczego?
-Tamtejsi Murzyni maja taka zabawna religie, nazywa sie voo doo, ozywianie trupow.
General mrugnal i wydobyl spod biurka butelke spirytusu.
-Wudu powiadacie? No to wypijmy za owocna wspolprace - zachecil.
Wypili. Dwie butelki pozniej, Jakub zaczal nudzic, ze warto by zabrac sie wreszcie do roboty.
-No to chodzmy - powiedzial general, podnoszac sie ciezko.