Bitwa pod Rząbcem 1944 - pogrom komunistów

14
Bitwa pod Rząbcem 1944 - pogrom komunistów
Witam wszystkich ponownie, znowu z rocznicowym postem.

Wczoraj, 8 września, minęła 80. rocznica bitwy pod Rząbcem (powiat włoszowski) stoczonej 8 IX 1944 r. - największej bitwy Brygady Świętokrzyskiej Narodowych Sił Zbrojnych i największego zwycięstwa polskiego podziemia nad komunistyczną partyzantką.
Bitwa pod Rząbcem 1944 - pogrom komunistów
Brygada Świętokrzyska powstała 11 sierpnia 1944 r. na Kielecczyźnie. Jej dowódcą był ppłk Antoni Szacki "Bohun" (na zdjęciu). W 1944 r. liczyła 822 ludzi w dwóch pułkach - 202. Ziemi Sandomierskiej i 204. Ziemi Kieleckiej. Jednostka wywodziła się z tego odłamu NSZ, który nie scalił się z AK - Związku Jaszczurczego. Związek Jaszczurczy uznawał bowiem, że Armia Krajowa postępuje bardzo lekkomyślnie, współdziałając z Sowietami i ujawniając przed nimi swoje struktury. Doprowadzało to do masowych aresztowań i wywózek. NSZ-ZJ uważał zaś Sowietów za wrogów równych Niemcom i traktował ich jako okupantów, których trzeba niszczyć.
Bitwa pod Rząbcem 1944 - pogrom komunistów
Tak się złożyło, że w rejon działania Brygady trafił tam również oddział Armii Ludowej - komunistycznej partyzantki. Armia Ludowa słynęła z napaści, podpaleń, grabieży, morderstw i gwałtów. Na koncie miała także liczne mordy na Żydach (np. pogrom w Ludmiłówce, gdzie zamordowali ponad 100 Żydów!) i żołnierzach Armii Krajowej, czy Narodowych Sił Zbrojnych (np. mordy w Owczarni, czy Drzewicy), a także kolaborację z Gestapo. Była to de facto sowiecka agentura w Polsce i sporą część jej członków stanowili instruktorzy z sowieckiego wywiadu GRU i NKGB. Poza nimi liczni byli też Żydzi i pospolici kryminaliści, skazywani często jeszcze przed wojną. Jej głównym zadaniem, poza grabieżą i mordami, było zwalczanie polskiego podziemia niepodległościowego i przygotowywanie Polski do sowietyzacji.
Bitwa pod Rząbcem 1944 - pogrom komunistów
Oddział, o którym mowa, dowodzony był przez Tadeusza Grochala "Tadka Białego" (na zdj.). Grochal był znanym w okolicy mordercą i bandytą, którego oddział już rok wcześniej rozbiła AK, a o pomoc przed nim ludność błagała nawet Niemców! Gdy tylko jego banda pojawiała się w okolicy, okoliczni chłopi ściągali niemiecką żandarmerię i wraz z nią tropili komunistów.

28 października 1943 r. na polecenie mjr Mieczysława Tarchalskiego "Marcina" oddziały AK w pow. włoszczowskim przystąpiły do rozprawy z bandą Grochala. Gdy ten zaczął rabować i palić wieś Karczowice, został otoczony przez oddział AK. Gdy banda nie chciała się poddać, AK-owcy prawie wszystkich wystrzelali. Sam Grochal zdołał zbiec i odtworzyć bandę. Do bandy Grochala w lipcu 1944 r. dokooptowano 11-osobową grupę spadochroniarzy NKGB "Szturm" dowodzoną przez mjr Iwana Karawajewa. Oddział zasiliło wielu dezerterów z niemieckich policyjnych formacji wschodnich, odpowiedzialnych za liczne zbrodnie za okupacji - Rosjan, Ukraińców, Azerów. Oddział liczył w sumie ok. 200-250 ludzi.
Bitwa pod Rząbcem 1944 - pogrom komunistów
8 września 1944 r. oddział Grochala i Karawajewa pod Rząbcem pojmał 12-osobowy patrol z Brygady Świętokrzyskiej ppor. Franciszka Bajcera "Sanowskiego" (na zdj.). Ci udawali się do młyna, by kupić mąkę dla oddziału. Jeńców pobito i ograbiono, a następnie zapędzono ich, by wykopali sobie groby. Ppor. Bajcer - przywiązany do drzewa i bity kolbami przez komunistów - poprzysiągł sobie, że jeśli to przeżyje, to zostanie księdzem. Jeden z nich zdołał zbiec i powiadomić dowództwo Brygady Świętokrzyskiej.
Bitwa pod Rząbcem 1944 - pogrom komunistów
W odpowiedzi na to, ppłk Szacki zarządził alarm i natychmiastowe uderzenie na zgrupowanie komunistyczne znajdujące się w leśniczówce Henryków pod Rząbcem. Z samego rana oddziały Brygady - w sumie ok. 800 ludzi - okrążyły komunistów z trzech kierunków i zaczęły atak tuż przed egzekucją jeńców. W ataku wzięły udział oba pułki Brygady - 202. i 204., zasypując wroga gradem pocisków z broni maszynowej i granatami.

Walka trwała niecałą godzinę. Pierwsi pękli Rosjanie-dezerterzy, którzy zaczęli się poddawać, gdy partyzanci NSZ wpadli do obozowiska. Widząc to, Karawajew i Grochal zarządzili odwrót. Zdołali się przebić przez okrążenie, ale ponieśli ciężkie straty. Uciekli tylko oni i dziesięciu ludzi.
Bitwa pod Rząbcem 1944 - pogrom komunistów
Zginął jeden żołnierz NSZ, a jeden został ranny, po drugiej stronie było 34 poległych i 30 rannych, oraz 40 wziętych do niewoli AL-owców i 67 Rosjan. Zdobyto 2 ciężkie karabiny maszynowe, radiostację, moździerz, 50 pepesz i 120 karabinów. Znaleziono też listy proskrypcyjne ludności do rozstrzelania przez komunistów - urzędników, ziemian, członków podziemia, bogatszych chłopów...

4 członków AL rozstrzelano za zbrodnie na cywilach, 13 wcielono do Brygady, resztę zwolniono. Wśród wcielonych był Władysław Machejek (na zdj.) - późniejszy gorliwy komunista i pisarz-grafoman. Został nawet ordynansem płk Szackiego, lecz zbiegł później. Po wojnie bardzo chciał odkupić swoje winy, wysyłając liczne donosy i zostając konfidentem UB. Znany jest także ze sfałszowania dziennika Józefa Kurasia "Ognia", w którym zawarł niewydarzone brednie obciążające partyzanta, które do dzisiaj są traktowane jako... autentyczne źródło historyczne.
Bitwa pod Rząbcem 1944 - pogrom komunistów
Nie wiedziano, co zrobić z Rosjanami. Byli zbyt niepewni, obawiano się, że znowu zdezerterują. Ponadto, wielu z nich uczestniczyło w zbrodniach na ludności cywilnej. Zdecydowano, że zostaną rozstrzelani. Nim to jednak nastąpiło, wieczorem 8 września doszło wśród nich do buntu, podczas którego zginęło 2 żołnierzy Brygady. 67 Rosjan zginęło w trakcie jego tłumienia.

Po wojnie komunistyczni autorzy, jak Ryszard Nazarewicz i Józef Garas, ex-członkowie Armii Ludowej, którzy sami ledwo umknęli Brygadzie, a także byli milicjanci, wypisywali niestworzone brednie, jak to pod Rząbcem NSZ atakowało wspólnie... z niemieckimi czołgami i razem z Gestapo rozstrzeliwało bohaterskich komunistów. Bitwa ta wywoływała niesłychaną wściekłość komunistów przez kolejne dekady w PRL i była główną przyczyną nienawiści do Brygady Świętokrzyskiej. Wszak Brygada położyła trupem pod Rząbcem (i nie tylko) wielu kolegów rządzących po wojnie Polską ludzi...

Na miejscu jej stoczenia postawiono pomnik, gloryfikujący Armię Ludową i Sowietów. Pomnik ten co roku - dopóki nie został rozebrany w 2018 roku - bardzo chętnie odwiedzali politycy lewicowi, a także przedstawiciele... Rosji i Białorusi. Pomnik na szczęście zmieniono i obecnie upamiętnia on zwycięstwo Brygady.

A podporucznik Bajcer? Dotrzymał słowa. Po wojnie ukończył studia w Rzymie i został księdzem. Zamieszkał w RPA, gdzie zmarł w 1960 roku.
Bitwa pod Rząbcem 1944 - pogrom komunistów
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Przyjaciele Polaków na Wołyniu

296
Przyjaciele Polaków na Wołyniu
Dawno mnie tu nie było, więc witam ponownie z historycznym postem. Jeśli dzidka się spodoba, za kilka dni przygotuję kolejną.
Wiele mówi się o Wołyniu, o ludobójstwie Polaków, o polskiej samoobronie. Jednak mało znanym aspektem tej tragedii jest to, jak Polaków ratowali żołnierze Królestwa Węgier.
Przyjaciele Polaków na Wołyniu
Węgrzy, jak inne kraje Osi, wzięły udział w inwazji na ZSRR od 27 czerwca 1941 r. po zbombardowaniu przez Sowietów Koszyc. Do inwazji wyznaczono jednostki tzw. Węgierskiego Korpusu Szybkiego - formacji złożonej z dwóch brygad zmotoryzowanych, dwóch batalionów pancernych, brygady górskiej, jednostek rowerowych itp. Atak posuwał się stosunkowo szybko. Jednostki węgierskie walczyły na południowym odcinku frontu, obejmującym polskie Kresy Wschodnie i Ukrainę.
Przyjaciele Polaków na Wołyniu
Sympatie Węgrów szybko stały się jasne. Przykładem jest sytuacja z lipca 1941 r. kilku Polaków zostało aresztowanych przez ukraińską milicję OUN w Korczynie k. Stryja, stacjonujący opodal Węgrzy wpadli na posterunek, zdemolowali go i uwolnili aresztowanych, krzycząc: "Jaka Ukraina?! Tu nie ma żadnej Ukrainy! Tu jest Polska!".

Banderowcy Węgrów uważali za "worohiw samostijnej Ukrajini" i wzywali do ich niszczenia Wszak Węgry zdławiły istnienie ukraińskiego quasi-państewka - Karpato-Ukrainy w marcu 1939 roku. Jednak OUN nie miała szans z armią Węgier. Ta bardzo szybko rozpędziła ukraińskie milicje i komitety, a komendantów i urzędników OUN aresztowała, lub rozstrzelała. Władzę zaś w wielu miejscowościach przekazali... Polakom.
Przyjaciele Polaków na Wołyniu
Węgrzy jak to Węgrzy, pałali sympatią do Polaków. Jeden z polskich mieszkańców wsi Germakówka wspominał: ''Obozowisko mieli [Węgrzy] w parku. To był dobry czas. W domu nawet nie gotowaliśmy. Wspólnie z siostrą chodziliśmy do ich kuchni i wracaliśmy z wiadrem pełnym ugotowanego mięsa. Tak że wystarczyło dla wszystkich domowników, a i jeszcze dla sąsiadów było.''

Z kolei Wincenty Romanowski, żołnierz AK wspominał: ''Ważnym wydarzeniem w życiu Polaków było obsadzenie wołyńskich garnizonów Węgrami. Mieliśmy w nich prawdziwych przyjaciół i sprzymierzeńców, zarówno w rozgrywkach przeciwko Niemcom, jak i w czasie organizowania ochrony życia przed zakusami nacjonalistów ukraińskich. Ludność polska nawiązała wiele kontaktów z żołnierzami i oficerami garnizonu w Zdołbunowie. W każdą niedzielę duży oddział przychodził do kościoła na mszę. Śpiewali swoje pieśni, których nauczyli się również Polacy. Strofy węgierskiego hymnu narodowego przywoływały wspomnienia polskiej pieśni »Boże, coś Polskę«. Nad prezbiterium przez całą wojnę wisiało godło państwa polskiego – duży biały orzeł na czerwonym polu''
Przyjaciele Polaków na Wołyniu
Do pilnowania porządku na terenach Wołynia i Galicji wyznaczony został węgierski VII. Korpus gen. Istvana Kissa, złożony ze słabszych 111., 123., 124. Dywizji Lekkich, oraz 18. i 25. Dywizji Piechoty. Jednostki te miały pilnować torów kolejowych, mostów, dróg i linii telefonicznych.

Gdy latem 1943 r. UPA rozpoczęła ludobójstwo Polaków na Wołyniu, garnizony węgierskie stały się dla nich schronieniem. Tak było w miasteczku Mizocz, gdzie garnizon węgierski przez całą noc 24/25 sierpnia 1943 r. odpierał ataki UPA przy wsparciu polskiej samoobrony. Po walce Węgrzy pomogli grzebać zabitych, a następnie ewakuowali Polaków. Warto dodać, że nie był to jedyny przypadek walki Polaków i Węgrów przeciwko UPA. Takie bitwy miały miejsce także później, w Małopolsce Wschodniej - zimą i wiosną 1944 roku, np. podczas obrony Siwki Kałuskiej, gdzie Węgrzy rozdali Polakom broń i razem bronili wsi, czy gdy węgierska kompania przybyła na miejsce, ocaliła miasteczko Rożyszcze przed atakiem UPA.
Przyjaciele Polaków na Wołyniu
Raport polskiego podziemia podawał: ''Węgrzy odgrywają dużą rolę w walce z bandami. Członkowie band pochwyceni przez Węgrów są sprowadzani do Lwowa i maszerują z rękami związanymi drutem kolczastym. Wielu z nich ma przywiązane do rąk narzędzia mordu, z którymi ich związano (siekiery, widły itp.)''.

Inny meldunek mówił: ''Wszędzie, gdzie są Węgrzy, stan bezpieczeństwa wybitnie się poprawił. Węgrzy bezwzględnie tępią antypolskie wystąpienia band ukraińskich i zdarzają się często wypadki, że oddziały węgierskie specjalnie udają się do miejscowości, gdzie ludność polska może być zagrożona ze strony band ukraińskich, aby przewieźć ją wraz z mieniem do bezpiecznych ośrodków.''
Przyjaciele Polaków na Wołyniu
Na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej 1943-44 Węgrzy ocalili szereg miejscowości, czy to aktywnie je broniąc, czy ewakuując ich mieszkańców: Felizienthal, Rypne, Sitarówkę, Wiśniowiec, Klewań, Ożenin i Perespę. Zorganizowano także wyjazd 500 pogorzelców ze Zdołbunowa na Węgry.

Węgierscy lekarze udzielali też pomocy rannym i chorym i dostarczali leki, kapelani pomagali grzebać pomordowanych i odprawiali Msze, żołnierze karmili i ubierali pogorzelców. Za mordy na Polakach Węgrzy stosowali odwet na wsiach ukraińskich i pacyfikowali je. Węgierscy dowódcy żądali także od Niemców przeciwdziałania ludobójstwu banderowców na Polakach, co doprowadziło do zadrażnień z Niemcami.
Przyjaciele Polaków na Wołyniu
Warto też dodać, że Węgrzy często współdziałali z 27. Wołyńską Dywizją Armii Krajowej. Ustalali z Polakami trasy przemarszu i sygnały, przepuszczali się nawzajem, udając, że się nie widzą, dostarczali potajemnie broń, chronili rannych Polaków przed Niemcami, a "wziętych do niewoli" partyzantów - wypuszczali. Zdarzało się też, że Węgrzy udawali "walkę" z Polakami, strzelając w powietrze, by potem przekazać AK amunicję i granaty. Walki AK z Węgrami były rzadkie, obie strony starały się jak mogły ich unikać.

Meldunek AK z wiosny 1944 mówił: ''Węgrzy na Wołyniu użyci do akcji wycofują się z natarcia przeciw naszym oddziałom stwierdziwszy, że to Polacy, a nie Ukraińcy, nawiązują z naszymi oddziałami łączność i starają się być pomocni.''
Przyjaciele Polaków na Wołyniu
Banderowcy przestraszyli się udziału Węgrów. Dążyli do porozumienia z nimi i zabiegali o przynajmniej neutralność z ich strony. Mimo rozmów, czasowego zawieszenia broni, a nawet misji UPA do Budapesztu, Węgrzy do samego końca pobytu na Kresach latem 1944 roku zachowali propolską postawę. Z UPA zaś stale dochodziło do zatargów i walk, banderowcy zaś napadali i rozbrajali oddziały węgierskie.

Warto pamiętać o tej mało znanej karcie Wołynia i kolejnym przykładzie przyjaźni polsko-węgierskiej.

To tyle, pozdrawiam, II wojna światowa w kolorze.
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Fakty i mity o powstaniu w getcie warszawskim - cz. II

210
Fakty i mity o powstaniu w getcie warszawskim - cz. II
Jakiś czas temu pisałem Wam o mitach powstania w getcie warszawskim, dlatego dzisiaj druga część z uwagi na rocznicę zakończenia tego zrywu. Jeśli dzidka się spodoba, za kilka dni wrzucę kolejną - o żydowskich bandach na Kresach Wschodnich.

Właśnie, rocznica. Wszyscy uważają, że powstanie żydowskie trwało 28 dni, od 19 kwietnia do 16 maja 1943 roku i przez cały ten czas Żydzi w getcie zażarcie walczyli z Niemcami. Tymczasem jest to całkowita nieprawda. 
Fakty i mity o powstaniu w getcie warszawskim - cz. II
W rzeczywistości walka Żydów z Niemcami trwała zaledwie 3-4 dni. Gdy Niemcy 22 kwietnia 1943 r. przełamali opór zapomnianego, prawicowego Żydowskiego Związku Wojskowego (który wydał im walną bitwę na placu Muranowskim, co po wojnie przywłaszczyli sobie działacze lewicowej Żydowskiej Organizacji Bojowej), linia frontu kompletnie się załamała. Członkowie ŻZW w większości zginęli w walce, próbując wycofać się z placu kanałami. Członkowie ŻOB wycofali się do głębi getta... chowając się za cywilami. Liczyli, że uda im się zniknąć w tłumie. Nie mieli wówczas już żadnego planu. Całe powstanie przemieniło się w pacyfikację getta przez Niemców. Jedna z przywódczyń ŻOB, Cywia Lubetkin, wspominała: ''Marzyliśmy o ostatniej bitwie z wrogiem, w której oczywiście zostaniemy pokonani, ale utoczymy mu wcześniej sporo krwi. Tymczasem musieliśmy uciekać.''
Fakty i mity o powstaniu w getcie warszawskim - cz. II
Tymczasem Niemcy przeszli przez jedyną barykadę ŻOB (zbudowaną z... materaców!) i obracali w perzynę całe getto, ostrzeliwując je z dział i paląc miotaczami ognia. Żydzi wówczas uciekli do przygotowanych pod ziemią ''bunkrów'' - rozbudowanych piwnic, licząc, że Niemcy ich tam nie odnajdą. Wewnątrz panował straszny zaduch i smród z braku wentylacji i kanalizacji, a ludzie starali się być jak najciszej, by nie zwabić Niemców. Ci jednak wykorzystywali psy, by wyczuć przygotowywane pod ziemią jedzenie, wrzucali do piwnic świece dymne i granaty, a jeśli podpalali budynki, to bunkry zamieniały się w wielkie piece, w których ludzie gotowali się żywcem. Ci, którzy ukrywali się w budynkach, skakali z balkonów. Niemcy nazywali ich ''spadochroniarzami'' i strzelali do nich w locie.
Fakty i mity o powstaniu w getcie warszawskim - cz. II
8 maja 1943 r. w bunkrze przy ul. Miłej 18, przygotowanym przez bandę przemytników Szmula Aszera, doszło do rzezi. Niemcy odkryli schron, w którym ukrywała się większość członków ŻOB. W dość niejasnych okolicznościach (niektóre źródła sugerują nawet, że doszło do wzajemnej strzelaniny między komunistami, a socjalistami z ŻOB) zginęła większość ludzi - ok. 120 osób, w tym sam dowódca ŻOB, Mordechaj Anielewicz. Przyjmuje się, że wszyscy popełnili samobójstwa. 40 członkom ŻOB, w tym sporej liczbie liderów organizacji (w tym Kazikowi Ratajzerowi, Cywii Lubetkin, Icchakowi Cukiermanowi, Markowi Edelmanowi i Tosi Altman, czyli ścisłemu kierownictwu), udało się ujść z życiem i wydostać podstawioną ciężarówką poza getto. Jest to dość zastanawiające, jeśli przypomnieć, że z prawicowego ŻZW prawie nikt nie ocalał, a wszyscy jego członkowie ginęli próbując się wydostać...
16 maja 1943 r. gen. Jürgen Stroop (na zdjęciu w środku) osobiście wysadził Wielką Synagogę przy ul. Tłomackie, symbolicznie kończąc tym samym pacyfikację ''dzielnicy żydowskiej''.
Fakty i mity o powstaniu w getcie warszawskim - cz. II
Powstanie w getcie warszawskim uchodzi za ''pierwsze [miejskie] powstanie w Europie''. Jest to całkowita nieprawda. Pierwsze, niewielkie powstanie w Europie, wybuchło już w lutym 1940 r. w okupowanym przez Sowietów Czortkowie. W czerwcu 1941 roku wybuchły powstania narodowe w okupowanych przez Sowietów Państwach Bałtyckich - Litwie, Łotwie i Estonii. Latem 1941 r. doszło do kilku powstań na Bałkanach - w greckim mieście Drama, w serbskich Uzicach i w Czarnogórze przeciwko Niemcom, Bułgarom i Włochom. Zimą 1942/43 doszło do powstania zamojskiego, czyli akcji Armii Krajowej i Batalionów Chłopskich przeciwko niemieckim wysiedleniom polskiej ludności na Zamojszczyźnie.
Fakty i mity o powstaniu w getcie warszawskim - cz. II
Po wojnie ocalali powstańcy żydowscy z ŻOB, którzy - jak opisywałem - stali się najpierw pieszczoszkami komunistów w Polsce, a potem socjalistów Dawida Ben Guriona w Izraelu - opowiadali niestworzone bajki, że zabili Niemcom setki (a nawet tysiące) żołnierzy i zniszczyli liczne czołgi. W rzeczywistości Niemcy w getcie stracili 16 (słownie: szesnastu) zabitych i 93 rannych. Żydowskim powstańcom udało się uszkodzić lekkie niemieckie działo samobieżne i zniszczyć - podobno - jedną ciężarówkę. Nic więcej. W walce i wskutek pacyfikacji getta zginęło ok. 15-20 tysięcy Żydów, a 56 065 zostało aresztowanych i wywiezionych do obozów. Oznacza to, że zabicie jednego Niemca kosztowało śmierć ok. tysiąca Żydów. Kill ratio 1:1000.
Fakty i mity o powstaniu w getcie warszawskim - cz. II
Na zakończenie warto jeszcze przypomnieć słowa Eli Gata - Żyda ocalałego z Holocaustu, który ukrywał się w tym czasie w Warszawie. Gat bardzo mocno krytykował wybuch powstania w getcie i argument ''walki o godną śmierć''. Mówił on m.in., że powstańcy - którzy stanowili tylko 1 % ludności getta (czyli ok. 600-1000; byli znacznie mniej liczni, niż żydowscy kolaboranci Niemców w getcie, bo tych było kilka razy tyle) - nie mieli prawa zdecydować za wszystkich:

''W wyniku decyzji po wywołaniu powstania wydano wyrok śmierci na wszystkich. Tego bojownikom z ŻOB i ŻŻW nie wolno było zrobić. Nie wolno było im decydować o śmierci innych Żydów. Po kilku dniach walki powstańcy uciekli – m.in. kanałami – na polską stronę. Uciekając, pozostawili na pastwę Niemców bezbronną ludność cywilną.''


Wtórował mu inny ocalały, Emanuel Tanay, który pisał:

''My, którzy przeżyliśmy, nie uważaliśmy, iż jakakolwiek forma bycia zamordowanym jest „piękną śmiercią”, nie podzielaliśmy też przekonania, że samobójczy zbrojny sprzeciw może „uratować ludzką godność”. (...) Ofiary Holokaustu, które zginęły, nie chciały umierać. Bojownicy getta warszawskiego zamierzali umrzeć. Była to niby-militarna akcja bez militarnego celu.''

Warto o tym pamiętać w kontekście corocznych dyskusji o Powstaniu Warszawskim. Mam jedynie nadzieję, że skoro tak często-gęsto niektórzy mówią o sensie Powstania Warszawskiego, to mają także odwagę, by mówić o sensie powstania w getcie.

To tyle, pozdrawiam, II wojna światowa w kolorze.
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Jak Alianci NIE pomagali Żydom

99
Jak Alianci NIE pomagali Żydom
Ostatnim razem pisałem Wam o niewygodnych faktach dotyczących Żydowskiej Organizacji Bojowej w getcie warszawskim, oraz jak Marek Edelman ukradł wszystkie zasługi drugiej z organizacji - Żydowskiego Związku Wojskowego.

Dzisiaj jednak chciałbym Was w ramach przerywnika zabrać na wycieczkę daleko od warszawskiego getta. To będzie opowieść o wielkiej polityce, wielkiej nieuczciwości, wśród homarów i lilii, na tle płonącej Warszawy - do której wrócimy w następnej dzidce.
Jak Alianci NIE pomagali Żydom
Wielu z Was na pewno oglądało ''Kompanię Braci''. W 9. odcinku serialu, zatytułowanym: ''O co walczymy'', spadochroniarze wkraczają do obozu koncentracyjnego i zaszokowani odkrywają, co Niemcy robili z Żydami. Ma to sugerować, że Alianci ''nie wiedzieli'', co się dzieje z Żydami pod niemiecką okupacją.

Prawda jest jednak diametralnie inna. Alianci doskonale wiedzieli, że Niemcy prowadzą ludobójstwo Żydów. Wiedzieli o tym m.in. z raportów polskiego kuriera, Jana Karskiego, który jesienią 1942 r. przybył do Londynu i osobiście złożył raport na ten temat. W grudniu 1942 r. podobny raport przedstawił Brytyjczykom i Amerykanom polski minister spraw zagranicznych, Edward Raczyński. Informacje takie spływały do Londynu i Waszyngtonu od co najmniej jesieni 1941 r. i przedstawiał je polski rząd gen. Władysława Sikorskiego.

Alianci jednak nie zrobili absolutnie nic z tą wiedzą, a wszelkie doniesienia prasowe nakazywali wyciszać, uważając, że są plotkami bez potwierdzenia.
Jak Alianci NIE pomagali Żydom
Gdy 19 kwietnia 1943 roku oddziały niemieckiej policji i SS szturmowały warszawskie getto i paliły budynki miotaczami ognia, w spokojnym Hamilton na Bermudach na północnym Atlantyku rozpoczęła się konferencja, mająca ustalić, jak można pomóc Żydom znajdującym się pod niemiecką okupacją.

Miejsce konferencji było nieprzypadkowe - celowo wybrano zapomniany, mały archipelag, położony na środku Atlantyku, by nie wzbudzać zainteresowania opinii publicznej. Akredytację otrzymało tylko pięciu dziennikarzy i to z kontrolowanych przez propagandę Aliantów agencji AP i Reutersa. Na konferencji nie pojawił się żaden znany polityk, czy dyplomata. Przewodniczącym amerykańskiej delegacji był mało znany rektor uniwersytetu w Princeton, prof. Harold Dodds (na zdjęciu niżej). Wybrano go, gdy dwóch innych typowanych kandydatów wykręciło się od udziału w konferencji. Zanim Dodds wyjechał na Bermudy, poinstruowano go, aby nie zobowiązywał się do żadnych istotnych działań, czy deklaracji.
Jak Alianci NIE pomagali Żydom
Co zrobiono na konferencji? Nic.

Już pierwszego dnia delegaci uznali, że nie można przystać na niemiecką propozycję wymiany Żydów europejskich na niemieckich jeńców. Odrzucono też pomysł zrzucania ulotek nad Niemcami informujących o ludobójstwie na Żydach. Podobnie stało się z pomysłem bombardowania torów prowadzących do obozów zagłady i samych obozów. Przyjęto, że ludobójstwo na Żydach właściwie pomaga Aliantom, bo Niemcy angażowali ogrom sił i środków, by je przeprowadzić, a to zmniejsza niemiecki potencjał na froncie. Z zadowoleniem zamknięto temat i skupiono się na tym, jak pomóc Żydom z krajów neutralnych, głównie Hiszpanii. Uznano, że Wielka Brytania i USA - przypomnę, dwa najpotężniejsze mocarstwa świata - mogą pomóc w ewakuacji jedynie 630 Żydów z 5000 znajdujących się w Hiszpanii, bo na więcej nie ma statków i środków transportu...

Przez resztę czasu - bo konferencja trwała aż do 29 kwietnia - uczestnicy zajmowali się głównie żeglowaniem, grą w golfa i bankietami. Podziwiano ogrody pełne lilii i zajadano się homarami. Londyński ''The Observer'' zjadliwie później komentował: ''Oto w luksusowych hotelach, na plażach luksusowej wyspy na Atlantyku, zebrali się dobrze ubrani dżentelmeni, by zapewniać się nawzajem, że naprawdę niewiele da się zrobić...''

Ja tylko tak przypomnę, że w wyniszczonej wojną i okupacją, biednej, sterroryzowanej Polsce, gdzie za wszelką pomoc Żydom groziła kara śmierci, od grudnia 1942 r. funkcjonował Komitet Pomocy Żydom im. Konrada Żegoty, założony przez Zofię Kossak-Szczucką (notabene, zajadłą antysemitkę). Bez jakiejkolwiek pomocy ze strony Aliantów.
Jak Alianci NIE pomagali Żydom
Jakże było to odmienne od historii Szmula Zygielbojma (na zdjęciu wyżej), polskiego Żyda, członka Bundu i Rady Narodowej, którego głównym zajęciem w Londynie było alarmowanie ''dobrych'' Aliantów o niemieckim ludobójstwie. Zygielbojm osobiście udawał się do redakcji brytyjskich gazet, m.in. poinformował ''The Daily Telegraph'' o tym, że Niemcy zamordowali 700 tys. Żydów do czerwca 1942 r. Przemawiał na antenie BBC, pisał listy do Winstona Churchilla i Franklina D. Roosevelta, kontaktował się ze Światowym Kongresem Żydów, pisał kolejne artykuły i raporty.

Bezskutecznie. Świat pozostał na niego całkowicie głuchy. 12 maja 1943 roku, tuż przed zdławieniem getta, Zygielbojm popełnił samobójstwo. W liście pożegnalnym napisał: ''Nie mogę żyć, gdy resztki narodu żydowskiego w Polsce, którego jestem przedstawicielem, są likwidowane. Moi towarzysze w getcie warszawskim polegli z bronią w ręku w ostatnim bohaterskim boju. Nie było mi sądzonym zginąć tak jak oni, razem z nimi. Ale należę do nich i do ich grobów masowych. Śmiercią swoją pragnę wyrazić najsilniejszy protest przeciw bierności, z którą świat przygląda się i dopuszcza zagłady ludu żydowskiego''.
Jak Alianci NIE pomagali Żydom
Tylko jeden rząd podejmował wysiłki, by zainteresować Aliantów losem Żydów w okupowanej przez Niemców Europie oraz powstaniem w getcie warszawskim.

Rząd Polski.

Generał Władysław Sikorski, premier RP, 5 maja 1943 r. osobiście zaapelował do ludności Warszawy, aby udzielać wszelkiej pomocy mieszkańcom getta. Już 19 kwietnia 1943 r. polska Armia Krajowa udzieliła pierwszej pomocy powstańcom w getcie, usiłując wysadzić mur i przekazać uzbrojenie. Choć akcja się nie powiodła, to powtórzono ją 22 i 23 kwietnia, także bez rezultatu, ponosząc ciężkie straty. Ponadto dostarczano uzbrojenie, leki, latarki, mapy, oraz ewakuowano rannych kanałami. O powstaniu w getcie i niemieckich zbrodniach alarmowały wielokrotnie podziemne polskie media: radiostacja ''Świt'' i gazety ''Biuletyn Informacyjny'' i ''Nowy Dzień''. Dowodzący pacyfikacją getta generał SS, Jürgen Stroop, wspominał po wojnie:  ''W ciągu następnych dni Polacy również mieszali się do akcji. Przyznam, że bardzo mnie to niepokoiło. Nie udawała nam się propaganda, mająca na celu wbicie klina między Żydów i ''Aryjczyków''!''

Dlatego nigdy nie dajcie sobie wmówić jakichś bredni, że Alianci kiedykolwiek walczyli z Niemcami, by powstrzymać niemieckie ludobójstwo.

To tyle, pozdrawiam, II wojna światowa w kolorze.
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼
0.11597394943237