Witajcie.
Tym razem wyłamuję się lekko ze schematu, ponieważ dzisiejszy gabberowy wpierdol nie pochodzi z lat 90s a z tego roku (chyba). To co mnie do siebie w tym kawalku przekonuje to to, że jest na prawdę godny klimatu, plus do tego jest miło zgrany uderzeniami na minute z video z holenderskich NAJWIĘKSZYCH imprez THUNDERDOME na świecie, które uwielbiam. Prawie wszyscy tam sie bujają najebani jak latawce.
Gadajcie na ćpunów co chcecie, ale tam ludzie bawili sie ZAJEBIŚCIE. Takie imprezy mialy te zalete ze mogles tam wbic trzeźwy lub nietrzeźwy i wyszalec sie przy tym bassie i chamskich brzmieniach tak jakby nie bylo jutra, bez krzywych akcji i bez obaw ze ktos bedzie oceniał. Gabber w języku holenderskim oznacza pozytywnego świra/kumpla. Ten gatunek muzyczny nie bez powodu tak był nazywany.
Mrok, siła, prędkość. HARDCORE!!
Miłej soboty