Siema! Dzidowcy potrzebuję waszej rady. Otóż jestem zjebany (co nie powinno nikogo dziwić skoro mam tu konto), ale już nie daję rady. Całe życie mi się jebie, lvl 36, sądzę się z byłą o podział majątku, bez dzieci więc w sumie spoko. Byłem głupi i mam krechę na siebie, spłacam po 4000 zł miesięcznie a zarabiam niewiele więcej więc po godzinach robię wykończeniówkę (18h na dobę w pracy). Jak wygram z ex to może mi się trochę hajsu zwróci, ale to pewne potrwa ze 3 lata jeszcze. Samochód się pierdoli, stary Opel, ale dupę zawsze można przewieźć. Chyba nie umiem w kontakty z kobietami, co jakiś czas poznam jakąś, niby spoko się rozmawia, są randki jest wesoło, a później mnie, jak to się mówi, ghostują, kompletnie nie wiem dlaczego. Mam wrażenie, że to przez to że nie jestem majętny, choć mam mieszkanie swoje, czy już nie ma lasek co chcą faceta, a nie jego kasę? Z rodziną (matka i 2 siostry) nawet nie chce mi się gadać, bo tylko narzekają na wszystko i są wampirami enegetycznymi, święta się zbliżają i znowu spędzę je sam, podobnie sylwester. Mam już kurwa dość. Jakieś rady, jak i gdzie poznać kogoś wartościowego? Jak nie siedzieć codziennie wkurwiony? Uciekam w alko, ale wiem, że to nie rozwiązanie, choć coraz częściej się łamię. Wiem, że jbzd to "najlepsze" miejsce na takię smęty, ale już naprawdę nie mam do kogo się zwrócić. Już wypierdalam.