Castlevania
Witajcie bracia Dzidowcy
Jak ująłem w nazwie, ta dzida jest o Castlevani , a dokładnie o pierwszej części Lords of Shadow.
Dopiero co ukończyłem tą grę, i stwierdziłem że czemu by nie podzielić się z wami moim zdaniem, może akurat ktoś szuka jakiejś gry na singla, bo znudziło mu się słuchanie 8-latka który "wychwala" całą twoją rodzinę.
Bez zbędnego przedłużania mogę powiedzieć że gra przypadła mi do gustu, a nie jestem jakiś specjalnie wybredny. Grałem w starsze gry z serii, i było czuć że zaczęła ona podupadać, że polowania na Drakulę stały się już pod względem fabularnym monotonne, czyli wskrzeszają Drakulę, przychodzi Belmont i go zabija, i tak w koło Macieju kolejne pokolenia łowców wampirów utrzymują się ze stałego zlecenia na księcia ciemności(jedynym większym wyjątkiem była Aria of Sorrow i Dawn of Sorrow, które też polecam jak ktoś woli odsłony w 2D).
Tak jestem świadom, że Castlevani LoS jest rebootem serii, i osobiście uważam to za dobre posunięcie ze strony Konami, by wpuścić świeżego powietrza do serii.
Teraz o grze. Już na samym początku czujemy że jest to zrzynka z innych slasherów, takich jak God of War czy Devil May Cry, ale pomimo tego gra subtelnie zaznacza swoją odrębność w rozgrywce. Użyty w grze folklor europejski bardziej mi podchodzi od już wykorzystanej na wszystkie strony mitologi greckiej. W przeciwieństwie do GoW przyjemniej robiło mi się combo'sy, w Gow nie czułem że takie jakoby istniały.
Więc fabuła, a to głównie ona przyciągała mnie by zagrać. By nie zdradzać, powiem że osobiście była w moich oczach uwieńczeniem całej gry. Jedyną rzeczą w niej do jakiej mogę się doczepić, to końcówka gry. Można powiedzieć że był to bieg w którym tuż przed metą biegacz potyka się o kamień i wywala na ryj. Dziwne było to w zakończeniu to nagłe wyjawienie kto i co, za szybko, w głowie przez chwilę się gotuje, bo człowiek się zastanawia co tu miało miejsce. Po pokonaniu finalnego bossa pojawia się epilog który wywraca grę o 180 stopni. Gracz ogląda ten epilog i zadaje sobie pytanie:"Jakim cudem?". No to odpalam DLC(grałem na PS3, na PC chyba jest to wraz z grą). Fabuła zawarta w DLC stanowi dopełnienie, zamknięcie tego co znajduje się pomiędzy zakończeniem podstawki, a epilogiem. A, zapomniałem nadmienić że jednym z głównych osób odpowiadających za fabułę jest sam Hideo Kojima, ten Japończyk co robił przy serii Metal Gear Solid i Death Stranding, więc spodziewajcie się wielu dziwnych niespodzianek i niezrozumień.
Czyli podsumowując mój wyżej napisany wysryw, gra jest spoko jak lubisz slashery nastawione na fabułę, nie przeszkadzają Ci dziwadła tej serii i Kojimy, to czekaj aż Gabe da promocję i odpalaj.
A jaka jest wasza opinia na temat tej produkcji, powrót serii po latach, czy wielki gwóźdź do trumny? Co wam się podobało, a co w oczy kluło?
Jest to moja pierwsza tego typu wrzuta, więc wybaczcie mi powtarzalność, nie jetem dobry w pisaniu tekstów.
I jak tradycja nakazuje, Wypierdalam.
Jak ująłem w nazwie, ta dzida jest o Castlevani , a dokładnie o pierwszej części Lords of Shadow.
Dopiero co ukończyłem tą grę, i stwierdziłem że czemu by nie podzielić się z wami moim zdaniem, może akurat ktoś szuka jakiejś gry na singla, bo znudziło mu się słuchanie 8-latka który "wychwala" całą twoją rodzinę.
Bez zbędnego przedłużania mogę powiedzieć że gra przypadła mi do gustu, a nie jestem jakiś specjalnie wybredny. Grałem w starsze gry z serii, i było czuć że zaczęła ona podupadać, że polowania na Drakulę stały się już pod względem fabularnym monotonne, czyli wskrzeszają Drakulę, przychodzi Belmont i go zabija, i tak w koło Macieju kolejne pokolenia łowców wampirów utrzymują się ze stałego zlecenia na księcia ciemności(jedynym większym wyjątkiem była Aria of Sorrow i Dawn of Sorrow, które też polecam jak ktoś woli odsłony w 2D).
Tak jestem świadom, że Castlevani LoS jest rebootem serii, i osobiście uważam to za dobre posunięcie ze strony Konami, by wpuścić świeżego powietrza do serii.
Teraz o grze. Już na samym początku czujemy że jest to zrzynka z innych slasherów, takich jak God of War czy Devil May Cry, ale pomimo tego gra subtelnie zaznacza swoją odrębność w rozgrywce. Użyty w grze folklor europejski bardziej mi podchodzi od już wykorzystanej na wszystkie strony mitologi greckiej. W przeciwieństwie do GoW przyjemniej robiło mi się combo'sy, w Gow nie czułem że takie jakoby istniały.
Więc fabuła, a to głównie ona przyciągała mnie by zagrać. By nie zdradzać, powiem że osobiście była w moich oczach uwieńczeniem całej gry. Jedyną rzeczą w niej do jakiej mogę się doczepić, to końcówka gry. Można powiedzieć że był to bieg w którym tuż przed metą biegacz potyka się o kamień i wywala na ryj. Dziwne było to w zakończeniu to nagłe wyjawienie kto i co, za szybko, w głowie przez chwilę się gotuje, bo człowiek się zastanawia co tu miało miejsce. Po pokonaniu finalnego bossa pojawia się epilog który wywraca grę o 180 stopni. Gracz ogląda ten epilog i zadaje sobie pytanie:"Jakim cudem?". No to odpalam DLC(grałem na PS3, na PC chyba jest to wraz z grą). Fabuła zawarta w DLC stanowi dopełnienie, zamknięcie tego co znajduje się pomiędzy zakończeniem podstawki, a epilogiem. A, zapomniałem nadmienić że jednym z głównych osób odpowiadających za fabułę jest sam Hideo Kojima, ten Japończyk co robił przy serii Metal Gear Solid i Death Stranding, więc spodziewajcie się wielu dziwnych niespodzianek i niezrozumień.
Czyli podsumowując mój wyżej napisany wysryw, gra jest spoko jak lubisz slashery nastawione na fabułę, nie przeszkadzają Ci dziwadła tej serii i Kojimy, to czekaj aż Gabe da promocję i odpalaj.
A jaka jest wasza opinia na temat tej produkcji, powrót serii po latach, czy wielki gwóźdź do trumny? Co wam się podobało, a co w oczy kluło?
Jest to moja pierwsza tego typu wrzuta, więc wybaczcie mi powtarzalność, nie jetem dobry w pisaniu tekstów.
I jak tradycja nakazuje, Wypierdalam.