Ray Liotta 1954 - 2022
Siema Dzidki,
Nie zauważyłem jeszcze posta, dlatego chciałbym napisać o gościu, nad którym płaczą kinomani z całego świata. Powstaje mnóstwo życzliwych memów, a dotyczą niespodziewanej śmierci aktora... w zasadzie jednej roli.
Oczywiście, Ray Liotta zagrał wiele ciekawych postaci - w filmach "Copland", "Hannibal" czy "The Iceman" ale rola Henry'ego Hilla jest jego największą.
Mowa oczywiście o filmie "Chłopcy z ferajny" Martina Scorsese. Film, który przegrał wyścig o Oscary z "Tańczącym z wilkami" Kevina Costnera, jednak do dzisiaj pozostaje kultowy, wręcz legendarny.
Jest to dokumentalizowana historia "od zera do gangstera", która wydarzyła się naprawdę. Chłopiec z biednej rodziny, wychowany na Brooklynie, obserwuje wystawne życie okolicznych gangsterów. Dzięki ambicjom, sam staje się jednym z nich. Z czasem okazuje się, że życie gangstera to nie tylko luksusy, ale też bagno, z którego niełatwo wyjść...
Liotta przekonująco stworzył postać... jak go nazwać... protagonisty? Bo w filmach gangsterskich, gdy główna postać jest bandytą, trzeba ukazać, że to "mniejsze zło" niż inni. Henry bił, napadał, okradał, dilował, ale - przynajmniej na naszych oczach - nie zabijał. Był niemym świadkiem zbrodni, jakich dokonywali koledzy - Jimmy i Tommy.
Ray Liotta zmarł niespodziewanie w wieku 67 lat - "w trakcie snu". Ogólnie w ciągu ostatniego roku "zmarł nagle" bez podawania przyczyny jest zaskakująco częstą przyczyną zgonu, ale co się będę wypowiadał - w końcu jestem foliarzem i płaskoziemcą.
To tyle na dziś, chciałem tylko upamiętnić człowieka, który stworzył legendarną rolę, a "Goodfellas" obejrzałem bez mała z 15 razy.
Wypierdalam, trzymajcie się
Nie zauważyłem jeszcze posta, dlatego chciałbym napisać o gościu, nad którym płaczą kinomani z całego świata. Powstaje mnóstwo życzliwych memów, a dotyczą niespodziewanej śmierci aktora... w zasadzie jednej roli.
Oczywiście, Ray Liotta zagrał wiele ciekawych postaci - w filmach "Copland", "Hannibal" czy "The Iceman" ale rola Henry'ego Hilla jest jego największą.
Mowa oczywiście o filmie "Chłopcy z ferajny" Martina Scorsese. Film, który przegrał wyścig o Oscary z "Tańczącym z wilkami" Kevina Costnera, jednak do dzisiaj pozostaje kultowy, wręcz legendarny.
Jest to dokumentalizowana historia "od zera do gangstera", która wydarzyła się naprawdę. Chłopiec z biednej rodziny, wychowany na Brooklynie, obserwuje wystawne życie okolicznych gangsterów. Dzięki ambicjom, sam staje się jednym z nich. Z czasem okazuje się, że życie gangstera to nie tylko luksusy, ale też bagno, z którego niełatwo wyjść...
Liotta przekonująco stworzył postać... jak go nazwać... protagonisty? Bo w filmach gangsterskich, gdy główna postać jest bandytą, trzeba ukazać, że to "mniejsze zło" niż inni. Henry bił, napadał, okradał, dilował, ale - przynajmniej na naszych oczach - nie zabijał. Był niemym świadkiem zbrodni, jakich dokonywali koledzy - Jimmy i Tommy.
Ray Liotta zmarł niespodziewanie w wieku 67 lat - "w trakcie snu". Ogólnie w ciągu ostatniego roku "zmarł nagle" bez podawania przyczyny jest zaskakująco częstą przyczyną zgonu, ale co się będę wypowiadał - w końcu jestem foliarzem i płaskoziemcą.
To tyle na dziś, chciałem tylko upamiętnić człowieka, który stworzył legendarną rolę, a "Goodfellas" obejrzałem bez mała z 15 razy.
Wypierdalam, trzymajcie się