TL;DR - Wyzwolona Pani z Poznania bez instynktu samozachowawczego startuje do Menela, bo drze ryja na jakieś szczawiki. Niestety nie przewidziała że w okolicy nie będzie białorycerzy którzy uratują damę w opałach. Więc Pan Menel staropolskim zwyczajem daje jej przez łeb żeby nakierować ją w stronę najbliższej kuchni.
Oczywiście wszystkie komentarze pod postem tłumaczące że nie powinna zgrywać bohaterki są minusowane. Ała ratunku faszyzm xD.