Witajcie dzidki!
Chciałbym Was zapytać jak radzicie sobie ze stresem przed podejmowaniem się czegoś nowego, "wyzywającego". Jak psychicznie radzicie sobie z opuszczaniem swojej strefy komfortu? Osobiście myślę, że jest duża ilość osób (ja też do nich się zaliczam) - obawiają się już samego stresu przed czymś nowym co sprawia, że bardzo im ciężko podjąć się m. in. nowej, tymczasowej (na dorobienie na studia na przykład) pracy ale też bardziej błachych rzeczy jak jakieś nowe, skomplikowane gry komputerowe. Myślę, że ma tu też spory udział w tym obawa przed zawiedzeniem kogoś lub nieporadzeniem sobie z czymś nowym. Ciężko też mieć taki mindset - "trudno, nie udało się lub coś się stało to zmieniam bądź rzucam pracę" za to ja wyobrażam sobie przymusowe przywiązanie do tej nowej sytuacji na dobre i na złe. Może dochodzi tutaj też lęk przed żałowaniem swoich decyzji... Cóż, myślę, że jest tutaj pewne grono osób co ma podobne myśli i coś dla siebie z tego posta wyciągnie. :) Zapraszam je szczególnie do podzielenia się, jeśli chcą i mają jakieś ciekawe przemyślenia.
Z fartem, wperdalam
Jbzdxdd