Sytuacja dzisiaj z rana. Wysiadam z samochodu i idę w stronę dworca. Telefon od matki. Wychodzi rano do pracy, a tu na podwórku, w kamienicy, na śmietniku klatka z dwoma świnkami morskimi. Czy bym nie przyjechał po nie, bo nie wie co z nimi zrobić. Sama zaraz musi iść do pracy, a nikogo nie ma w domu. Szybka akcja, zabranie ich od matki, brawurowa jazda do domu i zostawienie pod opieka swojej wymyślonej żony i wymyślonym dzieciom. Spóźniony do pracy ale z miłym uczuciem w swoim bezdusznym sercu. Oczywiście świnki u nas zostają, gdyż posiadaliśmy pustą klatkę po poprzedniej śwince i myśleliśmy niedawno o powiększeniu rodziny. Będą miały lepiej niż nie jeden dzidowiec :)
Jedynie prośba żeby uświadamiać ludziom, że zwierzęta domowe to nie zabawki. Jeśli z jakiś przyczyn, nie są wstanie opiekować się swoimi zwierzętami, niech nie porzucają ich w ten sposób. Jest wiele form które, pozwalają rozwiązać pilne sytuacje. Można się zwracać do lokalnych organizacji z prośbą o udostepnienie ogłoszenia. Zamiast porzucać warto skontaktować się z schroniskiem miejskim. To zawsze lepszy wybór. Szczególnie teraz w okresie wakacyjnym.
A dla tych co tak zostawili zwierzaki - Wypierdalaj razy 100