Kompendium strachu: „Skrzydlaty omen”, Mothman, vol. 33
Wiedza
8 godz.
5
„Człowiek-ćma z Point Pleasant jest nie tyle stworzeniem z bagien, ile skrzydlatą przypowieścią o przypadku, winie i pamięci.”
- z syntezy opracowań prasowych na temat Mothmana
- z syntezy opracowań prasowych na temat Mothmana
Mothman należy do tych potworów, które mają bardzo konkretną datę i miejsce narodzin. Nie jest pradawnym demonem znanym od zawsze, tylko dzieckiem lat 60. Jego legenda narodziła się w małym miasteczku Point Pleasant w Zachodniej Wirginii pewnej listopadowej nocy. W 1966 roku dwie młode pary, Roger i Linda Scarberry oraz Steve i Mary Mallette wracały samochodem z opuszczonego kompleksu magazynów amunicji z czasów II wojny światowej, zwanego potocznie „TNT area”. Według ich relacji przy drodze stanęła wysoka, ludzka sylwetka, niemal dwa metry wzrostu, z ogromnymi skrzydłami i świecącymi na czerwono oczami. Gdy przyspieszyli, stworzenie wzbiło się w powietrze i przez kilka kilometrów leciało tuż za nimi, aż do granic miasta. To właśnie ta relacja trafiła następnego dnia do lokalnej gazety „Point Pleasant Register”, która opublikowała tekst pod chwytliwym tytułem „Couples See Man-Sized Bird… Creature… Something”.
Od tej chwili Point Pleasant zaczęło żyć opowieściami. Kolejni mieszkańcy zgłaszali, że widzieli nocą coś dużego, skrzydlatego, o czerwonych oczach. Jedni mówili o ogromnym ptaku, inni o postaci bez wyraźnej głowy, jakby oczy świeciły prosto z klatki piersiowej. Lokalne gazety z radością podchwyciły sensację, a większe tytuły z sąsiednich stanów zaczęły ją powielać. Gdzieś po drodze, prawdopodobnie pod wpływem komiksowej mody, ktoś w redakcji ochrzcił stwora mianem „Mothman”. Przez następny rok w okolicach Point Pleasant mnożyły się relacje o dziwnych zjawiskach. Obok samego Mothmana świadkowie zgłaszali tajemnicze światła na niebie, niezidentyfikowane obiekty, dziwne telefony, anonimowe przepowiednie o nadciągającej katastrofie. Nawet wizyty „mężczyzn w czerni”, którzy mieli zniechęcać ich do mówienia o tym, co widzieli.
Kulminacją historii stał się 15 grudnia 1967 roku, gdy zawalił się most Silver Bridge nad rzeką Ohio. W katastrofie zginęło 46 osób, a region pogrążył się w szoku. Inżynierowie wskazywali na konkretną przyczynę techniczną. Było to uszkodzenie elementu konstrukcji, ale w lokalnych opowieściach szybko narodził się związek między „rokiem Mothmana” a upadkiem mostu. Dla wielu mieszkańców stwór stał się złowrogim omenem poprzedzającym tragedię. Inni woleli wierzyć, że był raczej mrocznym strażnikiem, czymś, co próbowało ostrzec ludzi przed katastrofą. Choć nikt nie potrafił odczytać tego znaku na czas. Od tej pory Mothman przestał być tylko „dziwną istotą z bagien” stał się istotą splecioną z pamięcią o realnej katastrofie.
Legenda nie zatrzymała się jednak na prasowych nagłówkach. W pierwszej kolejności sięgnęli po nią autorzy zajmujący się zjawiskami paranormalnymi. Gray Barker wspominał o Mothmanie w kontekście swoich zainteresowań UFO i „men in black”. Zaś dziennikarz John A. Keel nadał tej historii ostateczny kształt. Keel przyjechał do Point Pleasant, rozmawiał z dziesiątkami świadków, zbierał relacje o skrzydlatej postaci, tajemniczych telefonach, dziwnych zbiegach okoliczności. Z tych materiałów ułożył książkę „The Mothman Prophecies”, opublikowaną w 1975 roku. W jego ujęciu Mothman to nie tylko lokalny potwór, ale element większej układanki związanej z UFO oraz dziwnymi synchronicznościami, wizjami i zapowiedziami katastrofy.
Co roku we wrześniu mieszkańcy organizują Mothman Festival. Mieszankę jarmarku, zlotu fanów, konferencji i rodzinnej imprezy. Miasteczko, które kiedyś było z zewnątrz kojarzone głównie z katastrofą mostu, teraz opowiada o sobie przez pryzmat własnej legendy. W ustnych przekazach i współczesnych internetowych opowieściach Mothman wraca nie tylko jako stworzenie z Point Pleasant. Pojawia się w creepypastach jako zwiastun katastrof na całym świecie, bohater podcastów o zjawiskach niewyjaśnionych, motyw w grach czy komiksach. Jedni widzą w nim klasycznego „harbinger of doom”, innych pociąga właśnie jego niejednoznaczność. Nie wiadomo, czy jest demonem, strażnikiem, ofiarą czy tylko lustrem, w którym odbijają się ludzkie lęki.
