Historia o tym, jak Rosjanie dokopali się do piekła, kopiąc najgłębszy otwór na świecie

245
W 1970 roku w ZSRR rozpoczęto naukowy projekt wiertniczy w obwodzie Murańskim przy granicy z Finlandią. Na początku prace prowadzono przy użyciu seryjnej wiertnicy Uralmash, używanej do wiercenia szybów naftowych. Platforma w trakcie przeprowadzania odwiertu była modyfikowana, aby móc osiągać coraz głębsze poziomy. Na przykład w 1974 roku zainstalowano nową platformę, specjalnie zbudowaną wersję Uralmash-15000, którą nazwaną na cześć nowej docelowej głębokości, ustawionej na 15000 metrów. Była to głębokość położona o wiele dalej, niż znany wszytkim Rów Mariański.
Historia o tym, jak Rosjanie dokopali się do piekła, kopiąc najgłębszy otwór na świecie
6 czerwca 1979 roku pobito światowy rekord głębokości należący wcześniej do otworu w stanie Oklahoma w Stanach Zjednoczonych na głębokości 9583 metrów. W październiku 1982 roku otwór osiągnął głębokość 11662 metrów. Drugie pogłębianie otworu poczyniono rok później, zaczynając od niższego pułapu i dochodząc do głębokości przeszło 12000 metrów. Wtedy prace chwilowo wstrzymano w celu poczynienia bardziej zakrojonych badań na około rok. Niestety, ten przestój czasowy prawdopodobnie przyczynił się do uszkodzenia sprzętu, co spowodowało awarię po ponownym rozpoczęciu prac. Wiercenie wznowiono we wrześniu 1986 roku od głębokości 7000 metrów i osiągając pułap 12262 metrów w 1989 roku. Wtedy zakładano, iż głębokość otworu miała osiągnąć 13500 metrów do końca 1990 roku, a wcześniej wspomniane 15000 metrów do 1993 roku.
Historia o tym, jak Rosjanie dokopali się do piekła, kopiąc najgłębszy otwór na świecie
Powodem, dla którego geolodzy wybrali Półwysep Kolski na lokalizację supergłębokich wierceń, jest to, że tarcza fennoskandyjska składa się z bardzo starej skały, a w niektórych miejscach na powierzchni odsłania się prekambryjska krystaliczna skała magmowa. Dzięki wierceniu dociera się do jeszcze starszej skały, co pozwala zajrzeć jeszcze głębiej w historię Ziemi. Odwiert Kola natrafił na skały liczące 2,7 miliarda lat na głębokości 12 kilometrów. Głównym celem naukowym były podstawowe badania geologiczne. Drugim celem było przewidywanie klęsk żywiołowych na podstawie analizy rdzeni wiertniczych. Związek Radziecki zaproponował utworzenie sieci bardzo głębokich odwiertów, rozmieszczonych w całym kraju. Miały one monitorować globalną aktywność tektoniczną, aby przewidywać trzęsienia ziemi i inne klęski żywiołowe.
Historia o tym, jak Rosjanie dokopali się do piekła, kopiąc najgłębszy otwór na świecie
Wcześniej informacje geologiczne o skorupie ziemskiej opierały się głównie na analizie fal sejsmicznych. Dla naukowców jednym z bardziej fascynujących odkryć, które wyłoniły się z tego odwiertu, było to, że nie znaleziono przejścia od granitu do bazaltu. Zamiast tego zmiana prędkości fali sejsmicznej była spowodowana przemianą metamorficzną w skale granitowej. Ponadto skała na tej głębokości była dokładnie spękana i nasycona wodą, co zaskakiwało. Nieoczekiwanie znaleziono ją na głębokości od trzech do sześciu kilometrów. Woda ta, w przeciwieństwie do wód powierzchniowych, musiała pochodzić z minerałów znajdujących się w głębokiej skorupie i nie mogła dotrzeć na powierzchnię z powodu nieprzepuszczalnej warstwy skały. Ponadto nie parowała ona naturalnie na żadnej głębokości w odwiercie. Poprzednie modele naukowe nie przewidywały występowania wody na tak dużych głębokościach. Jednym z ważniejszych odkryć było odkrycie gnejsu na głębokości siedmiu kilometrów, który tworzy się pod wpływem wysokich temperatur i ciśnienia. Także znaleziono mikroskopijne skamieniałości planktonu znaleziono na głębokości sześci kilometrów. Kolejnym nieoczekiwanym odkryciem była duża ilość gazowego wodoru. Płuczka wiertnicza, która wypłynęła z otworu, została opisana jako „wrzątek z wodorem”. Innym znaleziskiem było to, że skała na głębokości trzech kilometrów była podobna do skał z Księżyca. W 1992 roku w ramach międzynarodowego eksperymentu uzyskano refleksyjny przekrój sejsmiczny skorupy ziemskiej przez ten odwiert. Grupa robocza Kola-92 składała się z naukowców z Anglii, Szkocji, USA, Norwegii, a także z kilku rosyjskich instytucji badawczych.
Historia o tym, jak Rosjanie dokopali się do piekła, kopiąc najgłębszy otwór na świecie
Wracając do historii wiercenia, to od 1990 roku parokrotnie przerywano i ponawiano próby pogłębiania otworu, ale za każdym razem napotykano problemy techniczne. W 1994 roku ostatnia próba została zakończona na głębokości 8578 metrów, a rok później projekt został anulowany utrzymując rekord na poziomie 12262 metrów o średnicy 92,0 cm u góry i 21,5 cm u dołu. Przez ostatni rok dr Huberman kontynuował badania w laboratoriach zakładowych, mimo obciętego budżetu.
Historia o tym, jak Rosjanie dokopali się do piekła, kopiąc najgłębszy otwór na świecie
Oficjalne zakończenie projektu było spowodowane brakiem funduszy. Zespół naukowy został przeniesiony do podległego federacyjnego przedsiębiorstwa, zredukowany i skierowany do badania innego sektora. Nowe rządy były coraz mniej zainteresowane tym projektem. W 2007 roku zespół naukowy został rozwiązany, a sprzęt przekazany prywatnej firmie i częściowo zlikwidowany. W 2008 roku firma została zlikwidowana z powodu nierentowności, a teren został całkowicie opuszczony. Przez kilka lat w mieście Zapolarnyj było jeszcze małe biuro, ale nawet ono zamknięto. Natomiast wieża wiertnicza przy której kiedyś pracowało dziennie kilkaset dobrze opłacanych inżynierów zawaliła się, a reszta przemieniła się w ruinę.
Historia o tym, jak Rosjanie dokopali się do piekła, kopiąc najgłębszy otwór na świecie
Pozostaje jeszcze legenda o dokopaniu się do piekła. Według tej wersji projekt został przerwany, gdyż dotarto do dużych pustych przestrzeni o ekstremalnie wysokich temperaturach. Wtedy też dokonano eksperymentu i spuszczono mikrofon do odwiertu. Wychwycone dźwięki miały przypominać jęki tysięcy, a nawet milionów różnych ludzi, przez co już podczas prowadzenia pierwszych badań nad nimi, duża część naukowców zrezygnowała z dalszej chęci uczestnictwa w projekcie. Inną niepotwierdzoną poszlaką jest to, że większość dokumentów z tamtego okresu miała zostać natychmiast utajniona przez władze. Sam odwiert po zamknięciu miał też zostać zasypany do pewnej głębkości, a w górnej części szczelnie wzmocniony kilkutonowym metalowym płaszczem i zaspawany.
Historia o tym, jak Rosjanie dokopali się do piekła, kopiąc najgłębszy otwór na świecie
Ostatni zespół badawczy pracujący tam obniżył urządzenia rejestrujące dźwięk do odwiertu na mniejszą głębokość, około trzech kilometrów (gdyż najgłębszy odwiert o głębokości 12 kilometrów był od dawna niedostępny). Wykryli oni różnice w poziomach dźwięku, które początkowo były dość tajemnicze, ale nie przypominały już tego co wcześniej. Po kilku nagraniach było oczywiste, że wariancje były bardzo regularne. Postawili kilka hipotez i po pewnym czasie doszli do wniosku, że pozostaje tylko jedna możliwość: na głębokości 3 kilometrów wychwytywane są wibracje z regionalnych kopalni, które emitują takie fale. Poziomy dźwięku miały się pokrywać dokładnie z przesunięciami roboczymi. Poniżej możecie odsłuchać piekielne próbki dźwięku, które miały zostać wykradzione i upublicznione przez jednego z naukowców pracujących przy projekcie.
Smirnov był jednym z szefów badań geologicznych w trakcie całego projektu. Artykuły prasowe z lat 80. i 90. zwykle przedstawiały go jako naukowca, który wręcza dziennikarzowi kamień i entuzjastycznie wykrzykuje: „To pochodzi z głębokości 12 kilometrów, wyobraźcie sobie!”. Ponieważ inny dyrektor Kola Superdeep (dr Huberma) podczas udzielania wywiadu w 2013 roku już nie żył, to Smirnov był jedyną kompetentną osobą od której można było się jeszcze czegoś dowiedzieć na ten temat.
Historia o tym, jak Rosjanie dokopali się do piekła, kopiąc najgłębszy otwór na świecie
Jego autorskie próbki skał z projektu:
Historia o tym, jak Rosjanie dokopali się do piekła, kopiąc najgłębszy otwór na świecie
Smirnov przybył do Kola Superdeep we wrześniu 1970 roku, tuż po rozpoczęciu wiercenia. Urodził się w Mirhorodzie na Ukrainie i studiował na uniwersytecie w Kiszyniowie (obecnie Mołdawia). Został mianowany zastępcą głównego geologa i jako taki był kierownikiem pracowni badań geologicznych i geofizycznych.


Pytany o miejsce na program głębokich odwiertów, odpowiedział:
– Bo tutaj odwiert przechodziłby przez najstarsze warstwy skał. Dlatego wybrali tarczę bałtycką, a nie lokalizację na Ukrainie czy gdzie indziej. To tutaj powierzchnia jest najbliżej płaszcza, a głębokie wiercenie prowadziłoby przez różne warstwy najstarszej skały.

Czy uważasz, że osiągnięcie głębokości większej niż 12 kilometrów jest głównym osiągnięciem Kola Superdeep?
– Oczywiście. To był taki trudny problem inżynierski. Głównym celem projektu było jednak zbadanie struktury skorupy. Uważano, że na wierzchu płaszcza leżą trzy warstwy – osadowa, granitowa i bazaltowa. W tamtym czasie była to tylko hipoteza oparta na danych sejsmicznych. Odkryliśmy, że na głębokości, na której spodziewaliśmy się przejścia granitu w bazalt, takiego przejścia nie było. To było bardzo ważne odkrycie. Drugim celem projektu było przewidywanie wszelkiego rodzaju klęsk żywiołowych lub środowiskowych. Tak więc główne cele dotyczyły struktury i przewidywania.

Czy nie było planu utworzenia sieci odwiertów w całym Związku Radzieckim, a nawet na całej Ziemi?
– Tak, to był projekt Globus. Zaproponowaliśmy to światu. Geolodzy z całego świata przyjechali do nas, gdy Moskwa była gospodarzem 27. Kongresu Geologicznego. Przybyli, ponieważ członkowie Kongresu postawili jeden warunek: może się to odbyć tylko wtedy, gdy odwiedzą Kolę. Ideą Globusa było oczywiście również zbadanie struktury skorupy kontynentalnej.

Pytany o stan projektu i już w przeszłości możliwości kopania głębszych otworów dzięki nowym wiertłom, odpowiedział: 
– Niestety, nie ma zainteresowania tym, a wszystkie zasoby zostały przesunięte na odwierty ropy i gazu na Morzu Barentsa – gdzie wykorzystują wiedzę o wierceniu zdobytą w Kola Superdeep. Tylko tam wkładają pieniądze.
Historia o tym, jak Rosjanie dokopali się do piekła, kopiąc najgłębszy otwór na świecie
Jako ciekawostkę dołączam jeszcze wypowiedź dr Azzacova, menadżera projektu na obszarze Syberii i kilku innych postaci.

Całość pierwotnie miała zostać zamieszczona w fińskim czasopiśmie "Ammennusatia":


– Ostatnie odkrycie było najbardziej szokujące dla naszych uszu, tak bardzo, że naukowcy bali się kontynuować projekt. Próbowaliśmy dokonać odsłuchu ruchów tektonicznych przy użyciu superczułych mikrofonów, które zostały wprowadzone do odwiertu. To co usłyszeliśmy uczyniło z tych logicznie myślących naukowców kłębek nerwów. To był dość słaby ale wysoki dźwięk, który jak się z początku wydawało musiał pochodzić z naszego własnego sprzętu. Po dostrojeniu i przeprowadzeniu kilku pomiarów zdaliśmy sobie sprawę, że dźwięk pochodzi z wydrążenia. Nie mogliśmy uwierzyć naszym uszom. Słyszeliśmy odgłosy człowieka, krzyczącego z bólu. Przy tym wyraźnym dźwięku słyszeliśmy w tle tysiące innych, a może i miliony krzyków. Po tym koszmarnym odkryciu, połowa naukowców zrezygnowała z dalszych prac. Na szczęście to, co jest tam na dole już tam pozostanie.

To co prawdziwie wytrąciło Rosjan z równowagi, poza koszmarnymi nagraniami, to fontanna fosforyzującego gazu, który wystrzelił tej samej nocy z odwiertu. Pośród chmury gazu miała nawet ukazać się jakaś świetlna istota.


Bjoerne Nummedal (sejsmolog):
Rosjanie mieli płakać z przerażenia. Później tej samej nocy, widziałem zespoły medyczne zajmujące się obłąkanymi. Kierowca, którego znam powiedział mi, że przekazano mu, aby każdemu podano medykamenty mające doprowadzić do wyczyszczenia pamięci krótkotrwałej. Rosjanie używali takich środków wobec ofiar będących w ciężkim szoku.

Dociekając prawdy, to fińska gazeta, która jest cytowana prawie zawsze gdy mowa o powyższym incydencie, okazuje się być miesięcznikiem grupy fińskich chrześcijan. Opowieść o piekle opierała się podobno na ustnym przekazie innego redaktora, który za to zaczęrpnął te informacje z jeszcze innego źródła w 1989 roku. W praktyce, nie ma jakiegokolwiek rzetelnego źródła i wszystko powyższe można zarówno zaliczać do sfery fantazji, bajek. Choć zawsze w każdej opowieści może znajdować się ziarenko prawdy.


W szczególności, gdy spojrzymy na to, co rzekomo dr Azzacov miał kiedyś powiedzieć:
– Jako komunista, nie wierzę w niebo i Biblię, ale jako naukowiec wierzę w piekło.
Historia o tym, jak Rosjanie dokopali się do piekła, kopiąc najgłębszy otwór na świecie
Jeśli dortłeś aż do tego fragmentu, dzięki za przeczytanie!

 

Poniżej dołączam dwa unikalne źródła:
- https://ariealt.home.xs4all.nl/2014/dark_ecology/kola_superdeep.html
- https://abandonedway.com/2020/06/kola-superdeep-borehole/

Dodatkowo załączam jeszcze kilka zdjęć miejsca odwiertu już z ostatnich lat. 
Historia o tym, jak Rosjanie dokopali się do piekła, kopiąc najgłębszy otwór na świecie
Historia o tym, jak Rosjanie dokopali się do piekła, kopiąc najgłębszy otwór na świecie
Historia o tym, jak Rosjanie dokopali się do piekła, kopiąc najgłębszy otwór na świecie
Historia o tym, jak Rosjanie dokopali się do piekła, kopiąc najgłębszy otwór na świecie
Historia o tym, jak Rosjanie dokopali się do piekła, kopiąc najgłębszy otwór na świecie
Historia o tym, jak Rosjanie dokopali się do piekła, kopiąc najgłębszy otwór na świecie
Historia o tym, jak Rosjanie dokopali się do piekła, kopiąc najgłębszy otwór na świecie
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Niezidentyfikowany dźwięk Julia a wznowienie teorii ogromnych gatunków w oceanie

33
Niezidentyfikowany dźwięk Julia a wznowienie teorii ogromnych gatunków w oceanie
Dzidki, jeśli zainteresowały Was niezidentyfikowane, głośne dźwięki dobywające się z dna oceanu, jak Bloop czy Upsweep, być może zainteresuje Was również Julia – najmłodszy z odkrytych dźwięków, który też zarejestrowano kilkukrotnie. Został zarejestrowany przez NOAA (National Oceanic and Atmospheric Administration) dnia 1 marca 1999 roku, który trwał przez 2 minuty 43 sekundy (jedni twierdzili, że dźwięk trwał 15 sekund, inni słyszeli go jeszcze przez ponad 2 minuty, dlatego bardzo ciężko było ustalić jego rzeczywistą długość). Był na tyle głośny, że było go słychać przez cały zestaw równikowych hydrofonów Pacyfiku. Opisywany jest jako dźwięk „skomlący” czy „ujadający”. Co zatem odróżnia go od innych tego typu dźwięków? Otóż interesujące zdjęcia satelitarne wykonane przez NASA w miejscu występowania tego dźwięku.
Najmłodszy dźwięk z głębi oceanu i sonarowe rozpoznanie dna oceanu

W 1999 roku amerykańska instytucja rządowa NOAA zajmująca się prognozowaniem pogody, przewidywaniem klęsk żywiołowych, sztormów i wielu innych ekstremalnych zjawisk pogodowych zarejestrowała skomlący, głośny dźwięk, który nazwano „Julia”. Jest to ostatni z sześciu zarejestrowanych podwodnych dźwięków nieznanego pochodzenia. Niniejszej rejestracji dokonano przy pomocy zdemobilizowanego systemu wojskowego SOSUS (Sound Surveillance System), który jest specjalnym systemem obserwacji akustycznej - dokonuje jej przy pomocy sensorów pasywnych. Urządzenie to potrafi rejestrować dźwięki z wielkich przestrzeni oceanicznych. Początkowo wykorzystywany był do namierzania radzieckich okrętów podwodnych, jednak z czasem zmieniono je w narzędzie pomiarowe do badania dna oceanu wykorzystując zasięg sonarowy.

Również w późniejszych latach powtarzające się dźwięki „Julia” zostały zarejestrowane w ramach Projektu Monitoringu Akustycznego Programu VENTS (The Acoustic Monitoring Project of the VENTS Program), który zaczęto prowadzić od sierpnia 1991 roku przy użyciu sieci Systemu Kontroli Dźwiękowej Amerykańskiej Marynarki Wojennej oraz podwodnych hydroskopów. Warto podkreślić, że zasięg sonarowego rozpoznania oceanicznego obejmuje mniej niż 1% obszaru dna oceanów, zaś pełne pokrycie ich hydrofonami, do którego niestety jest jeszcze bardzo daleko, pozwoliłoby wyjaśnić liczne zagadki (nie tylko zaginione wraki czy samoloty, ale również niezidentyfikowane dźwięki, których źródło można byłoby wtedy znacznie łatwiej ustalić). Ponadto udałoby się w znacznie większym stopniu eksplorować dno oceaniczne, zgłębić życie wielu gatunków morskich czy zaobserwować inne zjawiska, jak erupcje podwodnych wulkanów czy tarcie płyt tektonicznych.
Niezidentyfikowany dźwięk Julia a wznowienie teorii ogromnych gatunków w oceanie
Powtarzające się rejestracje dźwięku Julia a teoria nowego gatunku

Począwszy od 1999 roku, wszystkie zarejestrowane do tej pory dźwięki „Julia” blisko miejsca jego występowania były wystarczająco głośne, aby mogły je odebrać dwie różne stacje, oddalone od siebie o kilka kilometrów. Oceanolodzy przypuszczali, że skomlące sygnały mogły pochodzić od jakiegoś gigantycznego morskiego stworzenia czającego się w głębi oceanu. Z początku badacze z NOAA wykluczyli źródło biologiczne zarejestrowanego dźwięku, zakładając, że nawet jeśli jakieś żywe stworzenie byłoby na tyle głośne, to sam skomlący dźwięk wydaje się zbyt jednorodny, aby mógł stanowić źródło komunikacji podwodnego zwierzęcia o dużych rozmiarach.
Niezidentyfikowany dźwięk Julia a wznowienie teorii ogromnych gatunków w oceanie
Co ciekawe, pomysł ten porzucono na lata obstając przy prawdopodobnej teorii ogromnego skupiska podwodnych wulkanów, jednak później powrócono do niego przez bardzo ciekawe zjawisko. Przy obserwacji miejsca wystąpienia dźwięku Julia ponownie zarejestrowano dźwięk w 2016 roku (trwający tym razem według jednych 15 sekund, zaś innych mniej, niż 2 minuty), zaś satelita należący do NASA uchwycił obraz ogromnego zacienionego miejsca w oceanie. Rozpoczęło to wznowienie spekulacji na temat oceanicznych gatunków o ogromnych rozmiarach, które mogą być znacznie większe, niż znany nam na razie płetwal błękitny – zwłaszcza, że w jednym miejscu pojawienia się zacienienia widziano fragment przypominający płetwę. Może to być albo nowy gatunek albo po prostu któryś już znany, jaki pojawił się w odpowiednim miejscu i czasie na zacienionym fragmencie. Warto wspomnieć, że w miejscu występowania dźwięku Julia zaobserwowano podobne zacienienie jeszcze w 2012 roku, ale nie towarzyszył mu charakterystyczny dźwięk. Dlatego dopiero wydarzenie z 2016 roku sprawiło, że zamontowano więcej hydrofonów do obserwacji tego miejsca. Gdyby istniało stworzenie będące w stanie wydawać tak głośne dźwięki, jak Julia, Bloop, Upsweep, Whistle, Train czy Slow Down, z całą pewnością byłoby znacznie większe od płetwala błękitnego.
Niezidentyfikowany dźwięk Julia a wznowienie teorii ogromnych gatunków w oceanie
Niezidentyfikowany dźwięk Julia a wznowienie teorii ogromnych gatunków w oceanie
Czy zawsze przyczyną głośnych dźwięków są odłamki góry lodowej?

Początkowo również dźwiękowi Julia, podobnie jak innym niezidentyfikowanym głośnym dźwiękom z głębin przypisywano, że jej źródłem są ogromne odłamki lodowców wpadające do wody… jednak fale nie pokrywały się prawie wcale, dlatego z czasem wycofano się z tej teorii. Początkowo NOAA twierdziła, że źródłem dźwięku była najprawdopodobniej duża góra lodowa, która osiadła na mieliźnie u wybrzeży Antarktydy. Był wystarczająco głośny, aby można go było usłyszeć w całym autonomicznym zestawie hydrofonów równikowego Oceanu Spokojnego. Ostatni z niezidentyfikowanych dźwięków Julia trwał około 15 sekund (inni twierdzili, że słyszeli go przez jeszcze ponad 2 minuty). Ze względu na niepewność co do kąta nadejścia sygnału, punkt początkowy może znajdować się między Cieśniną Bransfielda a Przylądkiem Adare.
Julia a duże skupisko podwodnych wulkanów

W miejsce teorii o dźwięku spadających do oceanu dużych kawałków gór lodowych postawiono inną, bardziej prawdopodobną. A mianowicie, że źródłem głośnego, podwodnego dźwięku mógł być przebieg  procesu wulkanicznego. Snuto przypuszczenia, że mógł być to efekt powoli wydobywającej się lawy, która generowałaby podobne do wrzątku skwierczenie nieustannie napotykając na zwały słonej wody. Oczywiście wszystko na znacznie większą skalę. W celu weryfikacji przypuszczeń, badacze zastosowali zaawansowaną metodę triangulacji poszukując źródła wydobywającego się dźwięku przy użyciu aż ośmiu hydrofonów SOSUS, czyli amerykańskiego systemu obserwacji akustycznej przestrzeni oceanicznych przy pomocy sensorów pasywnych. Wszystkie zarejestrowane przez hydrofony dźwięki wskazały aktywny sejsmicznie punkt na południowym Pacyfiku, mniej więcej w połowie drogi między Nową Zelandią a Chile (zweryfikowano, że łańcuch podwodnych gór znajdujący się we wskazanym przez nich regionie występowania dźwięku, okazał się w rzeczywistości gigantycznym skupiskiem wulkanów), jednak ich częstotliwość nie pokrywała się z Julią, dlatego też pozostało to dalej w sferze teorii, a dźwięk pozostał wciąż niezidentyfikowany aż do czasu, kiedy postawiona teza nie będzie potwierdzona przy pomocy bardziej zaawansowanej aparatury.
Niezidentyfikowany dźwięk Julia a wznowienie teorii ogromnych gatunków w oceanie
Niezidentyfikowany dźwięk Julia a wznowienie teorii ogromnych gatunków w oceanie
Dodatkowe źródła dla zainteresowanych zagadnieniem:

1.https://www.pmel.noaa.gov/acoustics/sounds/julia.html
2.https://www.pmel.noaa.gov/news-story/just-how-loud-it-out-there
3.https://www.mentalfloss.com/article/62731/9-strange-sounds-no-one-can-explain
4.https://otakukart.com/340329/the-unfamiliar-sound-julia-everything-we-know/
5.https://coil.com/p/WannaWanga/Unexplained-Sounds/W53AOz4IF
6.https://www.thecryptocrew.com/2014/05/iceberg-or-monster.html
7.https://scienews.com/pl/d-wi-k-i-akustyka/12194-jakie-s-mistyczne-d-wi-ki-pod-wod-w-oceanie-i-sk-d-one-si-bior.html
8.https://mlodytechnik.pl/technika/28989-czarne-dziury-oceanu
9.https://mlodytechnik.pl/technika/30104-tajemnicze-dzwieki-z-glebin
10.https://www.wikiwand.com/en/List_of_unexplained_sounds
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Bloop – Tajemnica podwodnego dźwięku nieznanego pochodzenia

208
Bloop – Tajemnica podwodnego dźwięku nieznanego pochodzenia
Dzidki, czy kojarzycie może, czym jest Bloop? To określenie przypisano tajemniczemu dźwiękowi, który został zarejestrowany w 1997 roku przez amerykańską instytucję rządową NOAA (National Oceanic and Atmospheric Administration), która zajmuje się prognozowaniem pogody oraz przewidywaniem klęsk żywiołowych, sztormów oraz wielu innych ekstremalnych zjawisk pogodowych. Rejestracji tego dźwięku o ultraniskiej częstotliwości dokonano kilkukrotnie z wykorzystaniem zdemobilizowanego systemu wojskowego SOSUS (Sound Surveillance System), który jest specjalnym systemem obserwacji akustycznej, której dokonuje przy pomocy sensorów pasywnych. Potrafi rejestrować dźwięki z wielkich przestrzeni oceanicznych i początkowo wykorzystywany był do namierzania radzieckich okrętów podwodnych. Bloop został przez niego zarejestrowany po raz pierwszy przez nieco ponad minutę. Zaobserwowano go z dalekiego punktu w Oceanie Pacyficznym, na zachód od południowego krańca Ameryki Południowej. Od tamtego czasu rejestracji dokonano kilkukrotnie.
Dlaczego Bloop wywoływał niepokój?

Pierwsze zarejestrowanie dźwięku nazwanego „Bloop” (od charakterystycznego odgłosu, który określono jako wypuszczanie niezwykle wielkiego bąbelka powietrza o podobnym brzmieniu, co nadana mu nazwa) trwało niewiele minutę i przy pomocy SOSUS naukowcy z NOAA określili jako dźwięk o narastającej częstotliwości oddalony aż o około 5 tysięcy kilometrów od miejsca rejestracji, na podstawie czego obliczono, że jest on znacznie głośniejszy, niż najgłośniejszy znany dźwięk wydawany przez największe zwierzę – płetwala błękitnego. Wykluczono, żeby ten dźwięk miał być wydawany przez jakąkolwiek technologię ze względu na charakterystyczne brzmienie – ani okręty podwodne, statki, bomby czy inne ładunki wybuchowe albo broń. Ponadto dźwięk określono jako znacznie głośniejszy od nich. I to wywołało niepokój.
Bloop – Tajemnica podwodnego dźwięku nieznanego pochodzenia
Zew Cthulhu czy nieznany dotąd największy żywy organizm?

Ustalono, że nie może to również być żaden znany dotychczas żywy organizm, tym bardziej, że źródło dźwięku pochodziło z takich głębokości, na których niewiele organizmów żywych jest w stanie przeżyć. Na dodatek wykluczono możliwość, aby był to ponadprzeciętnej wielkości osobnik któregokolwiek ze znanych gatunków zwierząt morskich charakteryzujących się dużymi rozmiarami. Obliczono, że aby jakiekolwiek żyjące stworzenie wydało dźwięk o takiej głośności i brzmieniu, musiałoby mieć nieproporcjonalnie duży i bardzo rozwarty otwór gębowy. Podanie tej informacji prasie zaczęło wzbudzać niepokój i panikę, pojawiły się pierwsze domysły odnośnie potencjalnych rozmiarów i wyglądzie głębinowego potwora, zaś nieco potem pojawiły się pierwsze plotki, jakoby Cthulhu – wielki przedwieczny potwór z dzieł grozy H. P. Lovecrafta o wyglądzie głowy przypominającym nieco legendarnego krakena miał spać na dnie oceanu, zaś wybudzenie go ze snu może sprowadzić prawdziwy koszmar.
Bloop – Tajemnica podwodnego dźwięku nieznanego pochodzenia
Próby wyjaśnienia pochodzenia bloopa

W 2001 roku doktor Christopher Fox z National Oceanic and Atmospheric Administration wysnuł teorię, że dźwięk może być wywołany przez odrywające się lodowce na Antarktydzie, które spadając do wody wydają głośny dźwięk, który wykrywany jest dopiero tysiące kilometrów dalej. Miało być to spowodowane masą uderzających w taflę wody lodowców. Pomimo, że ani dźwięk bloop nie wydawał się podobny do osuwających się lodowców ani też nie zgadzała się odległość, czy częstotliwość, przez wiele lat to właśnie ta teoria pozostawała najbliższa wyjaśnieniu pochodzenia tego dźwięku.

Następnie w 2004 roku chiński oceanograf Xunbo Xie ustalił, że zmiany kształtu fali z wykrytego dźwięku mogą być również spowodowane tak zwanymi wzorcami promieniowania zależnymi od częstotliwości kątowej, związanymi z trybem antysymetrycznym ruch pokrywy lodowej. Za emisje akustyczne podobne do tych z cielenia lodowego są odpowiedzialne dwa procesy znane jako tarcie i ryflowanie. Tarcie obejmuje dwa lub więcej obszarów zagęszczonych kry lodowcowej, które są spychane do siebie, wywołując deformację ścinania na ich krawędziach i wyzwalając fale ścinania spolaryzowane poziomo, czyli tak zwane fale SH. Występują one wtedy, kiedy lód ugina się lub ślizga na grzbietach lodowców.  Według Xunbo Xie oba zdarzenia spowodują powstanie dźwięku w sekwencji rozpadu kry. Wyjaśnił on, że jest to równanie falowe wynikające z deformacji ścinającej w krze lodowej z efektem tarcia sprzężonym z krą przez granicę z sąsiednim lodem , podczas gdy odkształcenia grzbietowe ujawnione przez to zdarzenie wskazują, że proces awarii jest związany z procesem kruszenia, który uszczelnia szczeliny powietrzne lub próżniowe między krami lodowymi. Sygnały akustyczne emitowane przez ten proces awarii są podobne do tych emitowanych z zapadającego się pęcherzyka powietrza w płynie.
Bloop – Tajemnica podwodnego dźwięku nieznanego pochodzenia
Dalsze badania nad Bloopem

Po skierowaniu dalszych badań do grupy sejsmologów NOAA i Oregon State University, polski badacz Robert Dziak z Hatfield Marine Science Center po wielu latach badań w 2012 roku ogłosił, że dźwięk ten nie może być wydawany przez zwierzę. Przyznał, że może to być wspomniany wcześniej efekt osuwania się lodowców bądź… innego zjawiska sejsmologicznego ze względu na to, że lodowce są oddalone zbyt daleko i dźwięk ten nie powinien być aż tak głośny. To dało podstawę do prowadzenia dalszych badań. Postawiono nową teorię, że może to być dźwięk wydawany przez nachodzące na siebie płyty tektoniczne, co powoduje taką głośność.
Bloop – Tajemnica podwodnego dźwięku nieznanego pochodzenia
Dopiero w 2021 roku NASA odkryło, że uderzające o powierzchnię Marsa meteoryty wydają dźwięki, które przypominają wspomnianego Bloopa. Zaowocowało to powstaniem nowej teorii, jakoby dźwięk „Bloop” wynikał z uderzenia meteorytu w taflę oceanu. Obalałoby to problem dużej odległości fragmentów rozpadających się lodowców, gdyż meteoryty mogły uderzyć bliżej, stąd taki silny dźwięk i odległość. Jest to dosyć nowa teoria, dlatego wymaga kolejnych lat badań nad jej potwierdzeniem i konieczność rejestracji dźwięków uderzanych o taflę oceanu fragmentów meteorytów.

Warto także podkreślić, że NOAA zarejestrowała w trakcie przeprowadzanych badań pięć innych dźwięków nieznanego pochodzenia. Nadano im nazwy: Julia, Train, Slow Down, Whistle i Upsweep. O ile najwięcej informacji uzyskano o samym Bloopie, pozostałe z wymienionych nadal pozostają jedną wielką zagadną ze względu na inną częstotliwość i wydawany dźwięk.
Bloop – Tajemnica podwodnego dźwięku nieznanego pochodzenia
Dodatkowe źródła dla zainteresowanych:

1.https://oceanservice.noaa.gov/facts/bloop.html
2.https://drgeophysics.wordpress.com/2010/05/02/the-bloop-loudest-sound-ever-recorded-on-earth-source-unknown/
3.https://www.damninteresting.com/retired/the-call-of-the-bloop/
4.https://edition.cnn.com/2001/TECH/science/09/07/listening.ocean/index.html
5.https://www.wired.co.uk/article/bloop-mystery-not-solved-sort-of
6.https://www.vice.com/en/article/8qpvdx/the-bloop-an-underwater-mystery-that-took-nearly-20-years-to-solve
7.https://www.urbo.com/content/this-is-what-actually-caused-that-underwater-bloop-sound/
8.https://blogs.unimelb.edu.au/sciencecommunication/2018/10/21/the-bloop-it-came-from-the-deep/
9.https://education.nationalgeographic.org/resource/plate-tectonics
10.https://physics.aps.org/articles/v15/164
11.https://www.popsci.com/science/mars-lander-meteoroid-sound/
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼
0.12118005752563