Dzidki, czy słyszeliście kiedyś o królu śledziowym, który jest rzadko spotykaną rybą? Mowa tu oczywiście o wstęgorze królewskim, który z racji swojego bardzo długiego i spłaszczonego ciała uznawany był nawet za węża morskiego i pojawiał się już w legendach wikingów. Jako, że śledzie odgrywały niezwykle istotną rolę w diecie nordyckich wojowników, również ze względu na dosyć łatwą konserwację takiej żywności w formie suszenia, wędzenia czy marynowania, nic więc dziwnego, że śledziowy król zapisał się w licznych opowieściach żeglarzy i wojowników z północnych krain. Wierzono też, że okazanie mu należnej czci sprawia, że ławice śledzi pozostają blisko statku podążając za swoim królem, zaś brak szacunku spowoduje, że połowy śledzi będą nieudane. Wierzono też, że odpowiednie udobruchanie śledziowego króla pozwala na złowienie znacznie większych i dłuższych okazów. Więc jeśli weszliście w posiadaniu długich okazów śledzi, drogie Dzidki, być może rybak, który dokonywał połowu okazał odpowiednio dużo szacunku wstęgorowi królewskiemu.
Dlaczego wstęgor królewski jest tak specyficzny?
Chociaż sam wstęgor królewski jest gatunkiem kosmopolitycznym, a więc posiada szeroki zakres występowania, przez człowieka spotykany jest naprawdę rzadko. Między innymi dlatego, że jest on rybą głębinową, która żyje raczej samotnie, niż w ławicach i spoufala się z innymi jedynie w okresie godowym. Żyją na głębokości od 20 m do 1000 m i żywą się krylem oraz małymi rybami. Ze względu na obszerny teren polowań wstęgora, zazwyczaj spotyka się tylko jednego osobnika na dosyć dużym obszarze. Mają one bardzo mocno spłaszczone ciało, których długość osiąga imponujące rozmiary, przez co zaliczane są do najdłuższych ryb świata. Na podstawie zarejestrowanych przypadków, kiedy to wzburzone fale morskie czasami wyrzucały wstęgory królewskie na brzeg, odnotowano, że najczęściej osobniki mierzą około 8 m długości, zaś najdłuższy z potwierdzonych przypadków miał długość przekraczającą 11 m. Istnieje również jedno niepotwierdzone pomiarami doniesienie o wyrzuconym na brzeg osobniku, którego ciało miało długość 17 m (to prawie tyle, co kałamarnice olbrzymie, gdzie największe z potwierdzonych osobników osiągały rozmiary nawet 18 m długości). Najcięższy potwierdzony okaz wstęgora królewskiego ważył aż 272 kg. Co ciekawe, podczas polowania używają narządów świetlnych znajdujących się blisko oczu oraz pod dolną częścią szczęki, dzięki czemu w ciemnych głębinach oceanu zwabiają swoje ofiary poszukujące źródeł światła, po czym chwytają je w ostre zęby i pożerają. Mają one również najdłuższą na świecie płetwę grzbietową przekraczającą aż 300 promieni – nie ma drugiego takiego rekordzisty wśród znanych gatunków ryb. Ponadto badania nad znalezionymi ogonami wstęgorów królewskich wykazały, że są one zdolne do samodzielnego odrzucania ogona niczym jaszczurka.
Wstęgor królewski i początek legendy o wężu morskim
Ze względu na swoje długie i mocno spłaszczone ciało oraz najdłuższą płetwę grzbietową przypuszcza się, że to właśnie wstęgor królewski dał początek legendom o wężu morskim, który posiadał mocno spłaszczone po bokach i bardzo długie ciało z imponującą płetwą grzbietową, która rozprzestrzeniała się po całej jego długości. Według przekazów, wąż morski miał straszyć rybaków, rozrywać im sieci oraz przepłaszać ławice ryb. Co ciekawe, najstarsze wzmianki o wężu morskim z opisu idealnie pasują do wstęgora królewskiego, który czasami przebywa na mniejszych głębokościach liczących sobie około 20 m głębokości, gdzie poluje. Istnieje kilka wzmianek o wężach morskich zaplątanych w rybackie sieci, które prawie natychmiast zostały rozerwane, co może również przekładać się na fakty, gdyż są to bardzo ciężkie ryby o bardzo długim ciele, a ich złowienie jest niezwykle trudne ze względu na budowę ich ciał.
Z czasem początkowe opowieści o straszliwych wężach morskich uległy zmianie i zaczęły budzić coraz większą grozę – o tym, jak samodzielnie potrafiły owinąć się wokół statku, żeby go zatopić czy zniszczyć pod ciężarem swego ciała, ale prawdopodobnie były to już opowieści pijanych żeglarzy. Jako ciekawostkę warto dodać, że kilka rycin mających przedstawiać rzekomego węża morskiego lub ich młode dosyć dokładnie odwzorowywały wygląd wstęgora królewskiego – najdokładniejsza pochodzi z 1895 roku. Kryptozoologia (nauka o krypto-zwierzętach, których nikt nigdy nie widział, ale których możliwe istnienie dopuszcza się ze względu na duże prawdopodobieństwo, że takie zwierzęta mogą istnieć, gdyż przekazy o nich nie przeczą logice i mogą mieć odniesienie w rzeczywistości – jak właśnie wspomniany wąż morski czy kraken) zakłada, że wspomnianym wężem morskim mógł rzeczywiście być wstęgor królewski, ale nie wyklucza się także możliwości, że to jeszcze inny gatunek podobny do niego, który może osiągać bardziej imponujące rozmiary, ale być nieliczny i żyć w takich głębinach, że jest on ciężki do zbadania.
Dlaczego wstęgor nazywany jest królem śledzi?
Wstęgory królewskie zyskały miano śledziowych królów między innymi na dosyć spore podobieństwo do śledzi, ale też bardziej imponujące rozmiary. Według przekazów rybaków i żeglarzy, miały one samodzielnie przewodzić ławicami śledzi poprzez hipnotyzowanie ich lub zaznaczanie swojej dominacji. Ponoć oddanie im odpowiedniej czci skutkowało obfitym połowem wspomnianych ryb, zaś zignorowanie lub złorzeczenie o nich miało odstraszać śledzie, które podążały wiernie za swym królem. Warto tutaj jednak zaznaczyć, że wstęgor królewski nie jest śledziem – chociaż tak samo, jak one należy do gromady promieniopłetwych, to już różnią się rzędem: są strojnikoksztaltne, podczas gdy śledzie są śledziokształtne. Jednak porusza się on falistymi ruchami podobnymi do tych, którymi poruszają się śledzie, stąd prawdopodobnie wikingowie w swoich opowieściach mogli pomylić je z bardzo dużym gatunkiem śledzi i nazwać ich królami. Mimo wszystko nie zdziwię się, jeśli znajdą się osoby, które chciałyby mieć takiego śledziowego króla na wigilijnym stole czy zrobić z takiego jeden wielki koreczek, gdyż.. są one jadalne.