Zaczyna mnie wkurwiac wszystko.

70
Rok temu, po roku związku przeprowadziłem się do swojej i mieszkam u niej z jej rodzicami. Przyszły tesciu jest budowlancem i już zaczyna mnie wkurwiać. Chodzę do swojej roboty nieraz na nadgodziny, czy jeszcze soboty. Człowiek chce se czasem odpocząć, usiąść do gierki czy coś, ale tesciu co chwile wymyśla jakaś robote w domu. Mają dużo aut, bo na tym samym podwórku mieszka jeszcze druga rodzina (córka teścia). Co chwile się pierdolą te ich samochody i trzeba naprawiać i oczywiście kogo wołają.., tesciu w rok chce wyremontować cały dom, stawia aktualnie fotowoltaike, pomagam mu czasem w robocie, bo robi w tym samym mieście co ja (na czarno). Czasem na nogach jestem od 5 do 20. Do tego ogarniam dom jak się mijam zmianami z moją. Wymyślił se jeszcze w tym roku remont dużego garażu i zrobienie lepszego dojazdu do drogi i ja już wiem jak to będzie wyglądać.. Wszystko to jeszcze z pożyczki w banku i u syna teścia. Mam dość takiego zapierdolu po całe dnie nieraz. Pracuje po to, żeby żyć, a nie żyje po to żeby pracować. 

Musiałem to z siebie wyrzucić w końcu. Idę zaraz kuć szpalet, bo oczywiście mimo skończenia remontu jednego pokoju, już trzeba robić następny.. Do tego jutro wstawiamy okno, a potem spawanie rusztowania pod fotowoltaike (robi swoje, bo taniej). A w poniedziałek pewnie zrywanie podłogi, a zaraz potem do roboty na drugą zmianę. I tak wlasnie wyglądają moje dni od dobrego roku. Cały czas coś. Już mam mu ochotę coś powiedzieć.. Zaczynam zazdrościć ludziom w mieszkaniach, czy ziomkach z roboty, którzy wracają z pracy i prawie nic ich nie interesuje.. 
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼
0.15028285980225