Dzida historyczna - niemieckie kapsuły obserwacyjne
W 1903 roku bracia Wright poderwali w powietrze pierwszą maszynę cięższą od powietrza i zarazem zdolną do aktywnego lotu. Ich wynalazek, nazwany później aeroplanem bądź samolotem, zaczął szybko ewoluować. Swoje trzy grosze dołożył również wybuch Wielkiej Wojny w 1914 roku, kiedy to walczące strony szybko zorientowały się, jaki potencjał drzemie w nowej technologii. W końcu samolot może nie tylko latać, ale też np. zrzucać bomby bądź strzelać. Mimo tych nowinek stara, bo pamiętająca jeszcze XVIII wiek, technologia balonów i sterowców nadal miała coś do powiedzenia mimo zwoich ograniczeń. I właśnie o próbie przełamania jednego z nich opowiada niniejszy tekst. Panie, Panowie i Baśniowe Stwory, zapraszam do lektury.
U góry widzicie zdjęcie dokumentujące pierwszy w historii lot sterowca o nazwie LZ-1 (Luftschiff Zeppelin 1, niem. Statek powietrzny Zeppelin 1). Miał on miejsce w 2 lipca 1900 roku nad Jeziorem bodeńskim w Niemczech. Poniżej znajduje się Ferdynand von Zeppelin, konstruktor tejże maszyny. Jego nzazwisko stało się niemalże synonimem sterowców, w związku z czym będę używał tych dwóch słów wymiennie.
Jak nietrudno się domyślić, Ferdynand kuł żelazo póki gorące i konstruował kolejne modele sterowców. Kiedy 1 lipca 1908 roku modelowi LZ-4 udało się pobić rekord ilości czasu spędzonego w powietrzu (12 godzin), projektem zainteresował się rząd niemiecki. 2 dni później król Wilhelm II wraz z żoną zostali pasażerami piątego lotu modelu 4. Maszyna wywarła na władcy takie wrażenie, że rząd Niemiec obiecał wsparcie finansowe na dalszy rozwój projektu. Warunek był jeden, otóż maszyna miała podwoić swój dotychczasowy rekord. Ferdynand von Zeppelin przyjął wyzwanie. I choć eksperymentalny lot zakończył się lądowaniem awaryjnym (załoga utraciła kontrolę nad sterowcem, który po wylądowaniu spłonął z powodu zapłonu wodoru umozliwiającego mu unoszenie się), niemiecka opinia publiczna zamiast stracić wiarę w projekt stworzyła zbiórkę, mającą na celu sfinansowanie dalszych prac. Łącznie zebrano 6 milionów marek (w przeliczeniu ponad 210 mln obecnych złotych, niestety ciężko mi to policzyć, gdyż marki miały różną wartość w zależności od miejsca wybicia).
Jak nietrudno się domyślić, Ferdynand kuł żelazo póki gorące i konstruował kolejne modele sterowców. Kiedy 1 lipca 1908 roku modelowi LZ-4 udało się pobić rekord ilości czasu spędzonego w powietrzu (12 godzin), projektem zainteresował się rząd niemiecki. 2 dni później król Wilhelm II wraz z żoną zostali pasażerami piątego lotu modelu 4. Maszyna wywarła na władcy takie wrażenie, że rząd Niemiec obiecał wsparcie finansowe na dalszy rozwój projektu. Warunek był jeden, otóż maszyna miała podwoić swój dotychczasowy rekord. Ferdynand von Zeppelin przyjął wyzwanie. I choć eksperymentalny lot zakończył się lądowaniem awaryjnym (załoga utraciła kontrolę nad sterowcem, który po wylądowaniu spłonął z powodu zapłonu wodoru umozliwiającego mu unoszenie się), niemiecka opinia publiczna zamiast stracić wiarę w projekt stworzyła zbiórkę, mającą na celu sfinansowanie dalszych prac. Łącznie zebrano 6 milionów marek (w przeliczeniu ponad 210 mln obecnych złotych, niestety ciężko mi to policzyć, gdyż marki miały różną wartość w zależności od miejsca wybicia).
Gdy wybuchła I Wojna Światowa, Niemcy błyskawicznie wpadli na pomysł użycia sterowców jako broni strategicznej. Pierwszy tego typu atak miał miejsce już w sierpniu 1914 roku. Choć zakończył się zniszczeniem wyznaczonych celów (którymi była ludność cywilna mieszkająca w belgijskiem mieście Liège), sterowiec uległ zniszczeniu. Jak nietrudno się domyślić, wielki (bo liczący sobie ok. 150 m. długości) balon był niezwykle wdzięcznym celem dla artylerii, a nawet ręcznych karabinów powtarzalnych na uzbrojeniu zwykłych żołnierzy. Dodatkowo, ze względu na wypełnienie wodorem, nie trzeba było wiele aby taki statek powietrzny zniszczyć. Mimo to nie wycofano sterowców z użytku. Na ich korzyść przemawiał potęzny udźwig (ok. 1800-2000 kilo bomb) oraz daleki zasięg operacyjny, umożliwiający loty nawet w głąb wrogiego terytorium.
No dobrze, ale czemu o tym wszystkim mówię? Jak wspomniałem, dowództwo niemieckie nie chciało rezygnować z potencjalnie niezwykle skutecznego narzędzia walki odwetowej. Wiedziano jednak również, jak podatną na uszkodzenie maszyną jest sterowiec. W związku z tym generalicja wpadła na pomysł, aby bombardować sponad poziomu chmur. Stety lub niestety, tak samo jak siedzący na ziemi artylerzyści nie widzieli sterowca, tak samo jego załoga nie widziała, co w zasadzie bombarduje. Rozwiązaniem tej kwestii zajęli się dwaj konstruktorzy, kapitan Ernst August Lehmann oraz niejaki Baron Gemmingen (nawiasem mówiąc siostrzeniec Zeppelina). To, co wyszło spod ich rąk możecie zobaczyć na poniższej ilustracji.
Jest to prosta kapsuła, przypominająca kształtem bombę lotniczą. Miała być spuszczana na linie połączonej z kablem telefonicznym pod poziom chmur, skąd obserwator miał kierować bombardowaniem. Żeby dowieźć słuszności swojego pomysłu, sam kapitan Lehmann kazał się opuścić w prototypowej kapsule pod poziom chmur. Musiał być niesamowicie pewny siebie (żeby nie powiedzieć ,,głupi"), gdyż dodatkowo kazał założyć sternikowi sterowca opaskę na oczy. Ten miał polegać jedynie na jego wskazówkach. Efekt?
Wbrew temu, co sugeruje zdrowy rozsądek, eksperyment zakończył się sukcesem, a od 1916 roku (bombardowanie Calais we Francji) gondole zaczęły być stałym elementem wyposażenia sterowców.
Choć nowa metoda obserwacji i kierowania bombardowaniem okazała się być skuteczna, była również niezwykle ryzykowna. Wyobraźcie sobie tylko, wisicie kilka kilometrów nad ziemią, czujecie każdy podmuch wiatru, nie widzicie nawet sterowca, z którego zostaliście spuszczeni, a na deser macie świadomość, że jedyne co was chroni przed śmiercią to cienka blacha i kabel telefoniczny, na którym wisicie. Sam Baron Gemmingen, który był pierwszym ,,bojowym" obserwatorem korzystającym z tego wynalazku, opisywał uczucie siedzenia w kapsule jako niesamowicie samotne, zwłaszcza, gdy sterowiec, z którego o opuszczono zniknął pomiędzy chmurami.
Na zdjęciu poniżej widzicie kapsułę, która oderwała się od sterowca i spadła z wysokości ok. 1500 metrów. Na szczęście nie była wówczas obsadzona. Obecnie znajduje się w Imperial War Museum w Londynie.
Choć nowa metoda obserwacji i kierowania bombardowaniem okazała się być skuteczna, była również niezwykle ryzykowna. Wyobraźcie sobie tylko, wisicie kilka kilometrów nad ziemią, czujecie każdy podmuch wiatru, nie widzicie nawet sterowca, z którego zostaliście spuszczeni, a na deser macie świadomość, że jedyne co was chroni przed śmiercią to cienka blacha i kabel telefoniczny, na którym wisicie. Sam Baron Gemmingen, który był pierwszym ,,bojowym" obserwatorem korzystającym z tego wynalazku, opisywał uczucie siedzenia w kapsule jako niesamowicie samotne, zwłaszcza, gdy sterowiec, z którego o opuszczono zniknął pomiędzy chmurami.
Na zdjęciu poniżej widzicie kapsułę, która oderwała się od sterowca i spadła z wysokości ok. 1500 metrów. Na szczęście nie była wówczas obsadzona. Obecnie znajduje się w Imperial War Museum w Londynie.
Co ciekawe, mimo dużego ryzyka oraz dyskomfortu psychicznego, nie brakowao chętnych do takiej służby. Z bardzo prozaicznego powodu.
Widzicie, jak wspomniałem wcześniej, sterowce były wypełnione wodorem, który jak wiadomo jest łatwopalny. W związku z tym na całym sterowcu obowiązywał kategoryczny zakaz palenia tytoniu. Jak zatem nietrudno zgadnąć, owa kapsuła była jedynym miejscem, gdzie można było zapalić. Cóż, ja wiem, że czasem ochota na dymka jest bardzo silna, ale ryzykować upadkiem z kilku tysięcy metrów to moim zdaniem gruba przesada.
Jaki morał można wyciągnąć z tej historii? Pamiętajcie dzieci, palenie szkodzi zdrowiu. A czasem także może spowodować skręcenie karku.
Moje posty historyczne znajdziesz pod tagiem historycznadzida
Widzicie, jak wspomniałem wcześniej, sterowce były wypełnione wodorem, który jak wiadomo jest łatwopalny. W związku z tym na całym sterowcu obowiązywał kategoryczny zakaz palenia tytoniu. Jak zatem nietrudno zgadnąć, owa kapsuła była jedynym miejscem, gdzie można było zapalić. Cóż, ja wiem, że czasem ochota na dymka jest bardzo silna, ale ryzykować upadkiem z kilku tysięcy metrów to moim zdaniem gruba przesada.
Jaki morał można wyciągnąć z tej historii? Pamiętajcie dzieci, palenie szkodzi zdrowiu. A czasem także może spowodować skręcenie karku.
Moje posty historyczne znajdziesz pod tagiem historycznadzida
Źródła:
- https://www.amusingplanet.com/2019/11/the-zeppelin-spy-basket.html
- https://encyclopedia.1914-1918-online.net/article/zeppelin_airship
- https://www.airships.net/zeppelins/
- https://en.ucoin.net/coin/germany-1-mark-1891-1916/?tid=43082
Ilustracje:
- https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/c/c6/First_Zeppelin_ascent.jpg
- https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/a/a3/Bundesarchiv_Bild_146-1972-099-15%2C_Ferdinand_Graf_Zeppelin_am_Schreibtisch.jpg
- https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/2/26/LZ4_after_Echterdingen_disaster.jpg
- https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/0/00/German_zeppelin_bombs_Li%C3%A8ge_WWI.jpg/800px-German_zeppelin_bombs_Li%C3%A8ge_WWI.jpg
- https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/9/95/Observatory_car_suspended_from_Zeppelin_Scientific_American_1916-12-23_crop5.jpg
- https://3.bp.blogspot.com/-lIBr3TqxPY4/XdO-jWDyirI/AAAAAAAAjZc/nyCL8lESaiEZ0AKc5OfOhstW3ipJaiEagCLcBGAsYHQ/s1600/zeppelin-spy-basket-2.jpg
- https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/b/bc/IWMzeppelinspybasket.JPG/1280px-IWMzeppelinspybasket.JPG
- https://www.amusingplanet.com/2019/11/the-zeppelin-spy-basket.html
- https://encyclopedia.1914-1918-online.net/article/zeppelin_airship
- https://www.airships.net/zeppelins/
- https://en.ucoin.net/coin/germany-1-mark-1891-1916/?tid=43082
Ilustracje:
- https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/c/c6/First_Zeppelin_ascent.jpg
- https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/a/a3/Bundesarchiv_Bild_146-1972-099-15%2C_Ferdinand_Graf_Zeppelin_am_Schreibtisch.jpg
- https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/2/26/LZ4_after_Echterdingen_disaster.jpg
- https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/0/00/German_zeppelin_bombs_Li%C3%A8ge_WWI.jpg/800px-German_zeppelin_bombs_Li%C3%A8ge_WWI.jpg
- https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/9/95/Observatory_car_suspended_from_Zeppelin_Scientific_American_1916-12-23_crop5.jpg
- https://3.bp.blogspot.com/-lIBr3TqxPY4/XdO-jWDyirI/AAAAAAAAjZc/nyCL8lESaiEZ0AKc5OfOhstW3ipJaiEagCLcBGAsYHQ/s1600/zeppelin-spy-basket-2.jpg
- https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/b/bc/IWMzeppelinspybasket.JPG/1280px-IWMzeppelinspybasket.JPG
,,Polska Norymberga’’ czyli egzekucja zbrodniarzy na Biskupiej Górce
Witajcie dzidki! Zapewne wiele osób słyszało o niektórych egzekucjach niemieckich zbrodniarzy w powojennej Polsce, np. o egzekucji Rudolfa Hoessa, który był komendantem obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau w latach 1940-1943, ale czy ktoś z was słyszał o chyba najgłośniejszej egzekucji tego typu (Benc!, no może nie tego typu, ponieważ była to jedna z trzech egzekucji publicznych, wykonanych na hitlerowcach w powojennej Polsce, inne to egzekucja na Majdanku i w Poznaniu), której przyglądały się tysiące ludzi (w tym dzieci, a według różnych źródeł łącznie temu widowisku miało się przyglądać według różnych szacunków 50-200 tysięcy ludzi), jeśli nie to zapraszam do tekstu poniżej.
Egzekucja ta była publiczna i miała na celu wymierzenie sprawiedliwości oraz zemstę na zbrodniarzach z obozu koncentracyjnego Stutthof, zlokalizowanego w miejscowości Sztutowo (województwo pomorskie, gmina Sztutowo). Wydarzenie to miało miejsce 4 lipca 1946 roku w Gdańsku na Stolzenbergu tzw. Biskupia Górka (obecnie Wysoka Górka przy ul. Pohulanka w dzielnicy Chełm. Według niektórych źródeł owo miejsce, to błędna lokalizacja i miejscem stracenia zbrodniarzy miało być miejsce pomiędzy ulicą Pohulanka i ulicą Kolonia Studentów.), gdzie stracono 11 ludzi, a właściwie to 11 bestii w ludzkich skórach, bo życie wówczas straciło 6 członków obozowego personelu i 5 więźniów funkcyjnych narodowości polskiej, a do personelu należeli m.in.: Johann Pauls SS-Oberscharführer (kierował tzw. ,,Waldkolonne’’ czyli komandem więźniów, którzy zajmowali się karczowaniem drzew i wyrównywaniem terenu, przy czym byli nieustannie maltretowani przez essesmanów i kapo oraz pracowali na ,,głodowych’’ racjach, przez co umieralność wśród nich była wyjątkowo wysoka, bo sięgała aż 60%.), Jenny-Wanda Barkmann (zwana ,,Pięknym widmem”, była ona nadzorczynią SS w kobiecej części obozu odpowiedzialną za selekcję kobiet i dzieci, które były wysyłane do komór gazowych, znana z wyjątkowego okrucieństwa i maltretowania więźniarek), Gerda Steinhoff (członkini personelu dozorczego w obozie, była nadzorczynią ok. 400 więźniów i kierowała ludzi do komór gazowych, następnie awansowała na SS-Oberaufseherin, czyli starszą nadzorczynię w obozie Danizng Holm, który był podobozem Stutthofu, a następnie pracowała w innym podobozie o nazwie Bromberg-Ost zlokalizowanym w Bydgoszczy, za swoją ,,ciężką pracę’’ i poświęcenie jako nadzorczyni w 1945 roku została odznaczona Krzyżem Żelaznym), Wanda Klaff (nadzorczyni, która słynęła z sadyzmu i okrucieństwa, sama podczas procesu przyznała: ,,… lubiłam bić przynajmniej dwie więźniarki dziennie.’’).
Gerda Steinhoff podczas procesu w Gdańsku.
Samą egzekucję poprzedzał proces przed Specjalnym Sądem Karnym w Gdańsku, który trwał od 25 kwietnia do 1 czerwca 1946 i był on wynikiem kilkumiesięcznego śledztwa, proces był przeprowadzony bardzo starannie, bo odbyła się wizja lokalna i przesłuchano dziesiątki świadków, a wstęp na salę rozpraw był wolny, więc ze względu na ogromną ilość chętnych być świadkami procesu musiano wprowadzić bilety, a proces był cały czas relacjonowany przez ówczesne media. Na ławie oskarżonych zasiadło 15 ludzi i wszyscy z nich mieli nadzieję na ułaskawienie, lecz na długo przed końcem procesu jeden ze strażników miał pozbawić ich tych marzeń, bo wiedział, że Bierut nie skorzystał z prawa łaski, więc strażnik miał przyjść do celi w której siedzieli oskarżeni i powiedzieć: ,,Będziecie wisieć , skurwysyny!’’. Po tej informacji jeden ze skazanych podjął próbę samobójczą przez podcięcie sobie żył, jednak odratowano go. Jako ciekawostkę dodam, że oskarżeniu nie wypoczywali w celi, lecz pracowali w więziennych warsztatach szewskich, krawieckich, pralni i szwalni, a jedna z byłych strażniczek miała wyszywać makatkę (mała tkanina dekoracyja do zawieszenia na ścianie) z polskim orłem.
Zdjęcie z wizji lokalnej w obozie Stuthoff. Drugi rząd od lewej: Jan Breit, Wacław Kozłowski, Jan Preiss. Pierwszy rząd: Gerda Steinhoff, Jenny-Wanda Barkmann, Ewa Paradies, Johann Pauls.
Zbrodniarze na ławie oskarżonych, drugi rząd od lewej: Erna Beilhardt, Jenny-Wanda Barkmann. Drugi rząd: Elisabeth Becker, Gerda Steinhoff, Wanda Klaff.
31 maja ogłoszono wyrok na mocy którego: 11 osób zostało skazanych na śmierć (personel obozu: SS-Oberscharführer: Johann Pauls, strażniczki: Jenny-Wanda Barkmann, Elisabeth Becker, Wanda Klaff, Gerda Steinhoff, Ewa Paradies, kapo: Józef Reiter, Jan Brajt, Franciszek Szopiński, Wacław Kozłowski i jeden sztubowy: Tadeusz Kopczyński), dwie osoby zostały uniewinnione: Jan Preiss, Aleksy Duzdal, dwie inne osoby dostały wyroki więzienia: sztubowy - Kazimierz Kowalski dostał 3 lata więzienia, a nadzorczyni - Erna Beilhardt dostała 5 lat więzienia. Według niektórych źródeł jeden z oskarżonych nie dożył ogłoszenia wyroku, a był to kapo - Marian Zielkowski, który oczekując na koniec procesu miał umrzeć z powodu ataku serca.
Ciężarówki ze skazańcami.
Niektórych może dziwić obecność tak dużej ilości kobiet na ławie oskarżonych, ale nie było to niczym niespotykanym, bo wiele z kobiet, które pracowały w obozach przed swoją karierą jako nadzorczynie były kelnerkami, sprzedawczyniami czy osobami bezrobotnymi, a praca w obozie pozwalała im podnieść swój status społeczny (i co można wywnioskować na podstawie czynów niektórych z nich, na spełnianie swoich chorych fantazji). Innym powodem do zdziwienia może być obecność Polaków na ławie oskarżonych, ale jak w przypadku nadzorczyń, nie jest to nic dziwnego. W niemieckich obozach część zadań kluczowych dla utrzymania dyscypliny przerzucano na więźniów, którzy stawali się więźniami funkcyjnymi tzw. kapo, sztubowi, itd… . Ich zadniem było zaprowadzanie porządku wśród więźniów stojących niżej w hierarchii, a dzięki wyjątkowej brutalności, znęcaniu się i mordowaniu współwięźniów mogli liczyć na przychylność Niemców, która objawiać się mogła np. dodatkowymi racjami żywności lub lżejszą pracą. Idealnym przykładem takiej szui jest wyż.wym. Wacław Kozłowski, który potrafił zabijać ludzi za pomocą chochli do zupy, po wojnie złapany w Wejherowie, wielokrotnie był pytany przez sąd o powody mordowania współwięźniów i odpowiedź zawsze była taka sama: ,,Dla chleba, dla chleba.’’.
Przygotowanie zbrodniarzy do egzekucji.
Stracenie zbrodniarzy było ogromnym widowiskiem i przypominało bardziej festyn (w pobliżu szubienic sprzedawano piwo, lody, rozdawano watę cukrową, sprzedawano balony, itp…, a okoliczne budynki, ich dachy i drzewa były pełne gapiów) niż egzekucję, do obserwacji tego widowiska zachęcały same władze miasta, które w dniu egzekucji zniosły opłaty za jazdę komunikacją miejską i ze względu na dużą ilość gapiów zapewniły na Wysoką Górę specjalne połączenia komunikacyjne. Większość zakładów pracy było zamknięte (lub skrócono dzień pracy i zapewniono transport pracownikom na Biskupią Górkę) oraz prasa zachęcała ludzi do podziwiania egzekucji (np. ,,Dziennik Bałtycki’’ 3 lipca obwieścił, że następnego dnia odbędzie się publiczna egzekucja zbrodniarzy z KL Stutthof), warto zaznaczyć, że władze miasta wydały zakaz przyprowadzania dzieci na egzekucję, a gazety i radio apelowały by nie przyprowadzać młodzieży, jednak wielu ludzi zakaz ten miało w poważaniu (co według różnych ,,miejskich legend’’ poskutkować miało zabawami wśród dzieci w wieszanie hitlerowców, co prowadziło do różnych wypadków) . Ze względu na podniosłość wydarzenia i liczbę gapiów, na miejscu znajdował się batalion wojska, milicja i ̶p̶a̶c̶h̶o̶ł̶k̶i̶ siły UB. Z aresztu przy ul. Kurkowej (w latach powojennych oprócz Niemców czy Volksdeutschów, więziono tam też duchownych oraz działaczy podziemia niepodległościowego, a sam areszt jak wiele innych instytucji tego typu był również katownią UB. Warto dodać że w tym areszcie stracono wielu zbrodniarzy niemieckich, a jednym z nich był Theodor Meyer, który był kierownikiem obozów Stutthof i Ravensbrück) wyruszyło 11 ciężarówek, na których pod plandekami było po jednym skazańcu.
Byłe strażniczki ze związanymi rękoma i nogami, Wanda Klaff i Elisabeth Becker.
Gdy ciężarówki dotarły na miejsce, to wzburzeni widzowie chcieli samosądu i rzucali w oskarżonych kamieniami przez co musieli interweniować żołnierze, którzy oddali strzały w powietrze, aby uspokoić ludzi, natomiast władze miasta przez megafony apelowały o spokój. W końcu punkutalnie o godzinie 17 ciężarówki podjechały pod szubienice i wtedy zdjęto plandeki z naczep. Po zdjęciu plandek publiczność zobaczyła zbrodniarzy na platformach w otoczeniu strażników, za każdym skazańcem stał były więzień obozu (10 mężczyzn i 1 kobieta) w roli kata, który był ubrany w pasiak, a zadaniem było zakładanie pętli na szyje zbrodniarzy, widokowi temu towarzyszyły śmiechy i szyderstwa gapiów skierowane w stronę skazanych. Dodatkowo sprowadzono katolickiego księdza i ewangelickiego pastora (ze sprowadzeniem pastora był problem i zajął się nim ówczesny naczelnik aresztu Alojzy Nowicki, który dostał informacje z UB, że w Sopocie ukrywa się niemiecki pastor, więc wybrał się do miasta i znalazł go na strychu, po czym zapakował go do samochodu i umieścił w więzieniu, gdzie kapłan czekał na egzekucję zbrodniarzy), aby udzielili oprawcom ostatniego namaszczenia, ale pastor nie wytrzymał psychicznie i wmieszawszy się w tłum uciekł, więc do skazanych podszedł tylko ksiądz i zamienił kilka słów z każdym oskarżonym, następnie prokurator dał znak do rozpoczęcia egzekucji. Metoda wykonania była prosta i dosyć brutalna, bo używano ciężarówek jako zapadni, wiązano ręce oraz nogi i po założeniu pętli na szyję ciężarówka odjeżdżała powodując zawiśnięcie na linie i śmierć.
Duchowny rozmawiający z Ewą Paradies na chwilę przed wykonaniem kary śmierci.
Gerda Steinhoff z wisielczą pętlą.
Tutaj pojawiają się pewne rozbieżności oraz kontrowersje związane z egzekucją. Według jednych wersji, ciężarówki miały odjeżdżać spod szubienic razem , a według innych miały odjeżdżać po kolei, tak aby byli oprawcy przyglądali się śmierci swoich towarzyszy (osobiście jestem skłonny, aby uwierzyć w drugą wersję ze względu na zdjęcia, na których widać osoby już powieszone i te czekające na śmierć). Gdy rozpoczął się spektakl na który czekała publiczność, to pierwszym ,,aktorem’’ był Johann Pauls, który po spadnięciu z platformy nie umarł wskutek skręceni karku, tylko zaczął się dusić i jego ciało zaczęło skręcać się w konwulsjach, dodatkowo na chwilę przed śmiercią miał krzyknąć: ,,Heil Hitler!’’. Tutaj pojawiają się kontrowersje, bo po wykonaniu wyroku w polskiej prasie rozpoczęła się dyskusja dotycząca publicznych egzekucji i wiele publicystów krytykowało egzekucje z publicznością, podkreślając ich demoralizujący wpływ, krytyka ta dotyczyła również brutalności egzekucji, ponieważ ze względu na celowe niedostosowanie długości sznurów do wagi skazańców oraz zrzucania ich z niewielkiej wysokości nie dochodziło do natychmiastowej śmierci od przerwania rdzenia kręgowego, tylko skazańcy dusili się i ,,tańczyli’’ na szafocie. Według raportów lekarzy czas zgonu następował średnio po kilkunastu minutach, a najdłużej ,,dyndał’’ jeden z kapo, który umarł po ok. 20 minutach, a to ze względu na zaawansowany nowotwór krtani, który uniemożliwiał szybszego przerwania rdzenia kręgowego i w efekcie tego niektórzy ludzie mieli krzyczeć, aby skrócić jego męki, ale nadzorujący egzekucję kazali czekać do chwili śmierci mężczyzny. Inne kontrowersje wzbudził problem ze śmiercią Wandy Klaff, bo ciężarówka na której stała była nadzorczyni nie chciała odpalić, więc stojąca za nią była więźniarka zepchnęła ją z platformy samochodu.
Wanda Klaff w otoczeniu swojego kata (byłej więźniarki) i strażnika, na chwilę przed wykonaniem wyroku śmierci.
Ewa Paradies z pętlą wokół szyi, a tyłem do obiektywu skierowana jest Gerda Steinhoff.
Zaraz po zakończeniu egzekucji tłum ludzi skierował się w stronę zwłok i rozpoczęła się grabież dobytku martwych oprawców (kradziono ubiór, buty, odcinano guziki oraz wybuchły bójki o powrozy z szubienic, bo wierzono że mają przynosić one szczęście) oraz bezczeszczenie zwłok (ludzie mieli kopać i okładać pięściami nieboszczyków), przez co milicja musiała odganiać tłum od zwłok, po czym przewieziono je do Akademii Medycznej, aby służyły jako materiały naukowe studentom gdańskim z Zakładu Anatomii i Neurobiologii. Ludziom którzy z chęcią zaczęli bezcześcić zwłoki tych zbrodniarzy nie ma co się dziwić, bo nie chodziło tylko o zawiść i chęć zemsty na Niemcach po wojnie, ale też o okrucieństwo wobec więźniów jakim wykazywał się obozowy personel np. Ewa Paradies, która mając zaledwie 25 lat (co ciekawe żadna z oskarżonych nie ukończyła 30 roku życia, a ich podejście do sprawy świetnie opisują słowa Jenny-Wandy Barkmann, która w sądzie miała powiedzieć: ,,No cóż, życie rzeczywiście jest przyjemnością, a przyjemności zwykle trwają zbyt krótko’’.) została skierowana do obozu Stutthof (po uprzednim szkoleniu w obozie w Bydgoszczy) i była znana z okrucieństwa wobec więźniów, bo wielokrotnie biła ich, upokarzała, kazała się im rozbierać do naga, uczestniczyć w orgiach, a za spojrzenie w oczy wysyłała do karceru na kilka dni bez jedzenia i wody, prócz tego osobiście zastrzeliła kilkudziesięciu więźniów oraz uwielbiała wręcz polewać nagie kobiety wodą i trzymać je na mrozie. Poniżej zamieszczam cytat, który z perspektywy osoby w tłumie opisuje całą egzekucję:
,,Tłum gęstniał z każdą chwilą. Plac przy ulicy Pohulanki był wypełniony tak szczelnie, że nie można było wsadzić nawet szpilki. Ludzie powchodzili na drzewa i dachy okolicznych domów. Cały czas przybywali następni. Wielu ludzi, wbrew zakazowi wzięło ze sobą dzieci. Żar lał się z nieba, pot spływał po twarzach, ale nikt nie narzekał. Wszyscy czekali w milczeniu na początek makabrycznego widowiska. Szczelny kordon milicjantów otaczał pięć dużych szubienic ustawionych na placu. Z aresztu przy ulicy Kurkowej wyjechało jedenaście ciężarówek. Przejechały ulicą Strzelecką i skręciły w Pohulankę. Po dotarciu na plac powoli podjehcały pod szubienice. Na odkrytych platformach siedziało jedenastu ludzi ze związanymi z tyłu rękoma – pięć kobiet i sześciu mężczyzn. Za plecami każdego stała postać ubrana w obozowy psiak – byli to dawni więźniowie obozu w Stutthofie. Teraz ich zadaniem było nałożyć pętle na szyje niedawnych oprawców. Na widok skazańców tłum zafalował. Tu i ówdzie rozległy się okrzyki ,,Mordercy!’’, ,,Do piekła!’’, ,,Za naszych braci!’’, ,,Za nasze dzieci!’’.’’
Chwila po wykonaniu egzekucji.
Wanda Klaff i Elisabeth Becker po wykonaniu wyroku.
W ten sposób kończy się historia jednej z najgłośniejszych jak i przedostatnia publiczna egzekucja w powojennej Polsce, ponieważ ze względu na niepokoje jakie wybuchły w Gdańsku po egzekucji postanowiono zrezygnować z nich. Niestety Temida jest ślepa i sprawiedliwość dopadła niewielki procent zbrodniarzy ze Stutthofu odpowiedzialnych za śmierć kilkudziesięciu tysięcy ludzi, spośród członków załogi obozu na szubienicę trafił m.in. były komendant Max Pauly, który nie odpowieadał za śmierci w Sztutowie, ale w Neuengamme skąd przeniesiono go do Stutthofu, a zajęli się nim Brytyjczycy skazując go na śmierć. Innym przykładem może być drugi komendant obozu Paul Werner Hoppe, który podczas swojego pierwszego procesu w 1955 r. otrzymał śmieszną karę 5 lat i 3 miesięcy pozbawienia wolności, a dwa lata później w drugim procesie 10 lat więzienia, ostatecznie wyszedł on po 1,5 roku.
Elisabeth Becker z makabrycznym grymasem na twarzy po wykonaniu wyroku.
Jenny-Wanda Barkmann tzw. ,,Piękne widmo’’ po wykonaniu wyroku.
Łącznie udało się osądzić 100 SS-manów i 6 nadzorczyń z obozu w Stutthofie (podczas działania obozu przewinęło się przez niego ok. 2 tysiące członków SS). Ostatnia publiczna egzekucja odbyła się 14 lipca (w niektórych źródłach pada data 21 lipca) 1946 roku w Poznaniu, gdzie na stoku poznańskiej cytadeli powieszono przy tłumie kilkudziesięciu tysięcy ludzi Arthura Greisera ,,Kata Poznania’’, czyli byłego prezydenta Senatu Wolnego Miasta Poznań i późniejszego niemieckiego namiestnika Kraju Warty, którego oskarżano o m.in.: indywidualne oraz zbiorowe zabójstwa cywilów i jeńców wojennych, bezprawne pozbawianie dobytków ludności polskiej, grabież i niszczenie polskiej kultury, germanizację kraju i obywateli, przymusowe wysiedlenia, wywożenie polskich dzieci do III Rzeszy, itp… . Natomiast pierwsza publiczna egzekucja hitlerowców odbyła się jeszcze przed kapitulacją Niemiec, w sobotę 23 grudnia 1944 roku na terenie obozu w Majdanku (KL Lublin), przy publice składającej się z 15 tysięcy ludzi powieszono 5 członków załogi obozu, a szósty oskarżony popełnił samobójstwo na 3 dni przed egzekucją, łącznie sprawiedliwość została wymierzona 170 SS-manów z 1037 funkcjonariuszy SS, których personalia były znane.
Tłum ludzi i widok po egzekucji.
Na koniec jako ciekawostkę podam cytat z tygodnika ,,Przekrój’’, który opisuje egzekucję: ,,4 lipca o godz. 17-tej na wzgórzu Stolzenberg w Gdańsku wykonano publicznie wyrok śmierci na 11-tu zbrodniarzy niemieckich z obozu Stutthof, którzy wymordowali tysiące niewinnych ludzi. Zbrodniarze byli otępiali i zrezygnowani. Opuściła ich zupełnie buta i pewność siebie, którą okazywali podczas procesu. Jedna ze zbrodniarek, zobaczywszy szubienicę, zaczęła spazmatycznie łkać i krzyczeć, a gdy założono jej stryczek na szyję, krzyknęła ,,Heil Hitler’’. Inni skazańcy zachowywali się spokojnie, okazując tylko strach i przygnębienie. Wyrok wykonali byli więźniowie obozów koncentracyjnych, ubrani w pasiaki więzienne. Znajdowała się wśród nich jedna kobieta. Wszyscy oni zgłosili się ochotniczo i mimo że przysługiwało im prao wystąpienia w maskach, nie skorzystali z niego, uważając, że przejścia w obozach wystarczająco uzasadniają ich udział w egzekucji. Straceniu zbrodniarzy przypatrywały się wielkie tłumy publiczności.’’.
Strona z tygodnika ,,Przekrój’’ (Nr 66 – 14–20. Lipiec 1946) z opisem egzekucji.
Polska jest najważniejsza
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼