Siema. Pamiętam że to były złote lata '90, miałem kilka lat i mnie ta bajka przerażała. Akcja działa się jakby na obcej planecie. Była chyba dwójka dzieciaków którzy błądzili w jakimś tunelu w mieście czy bazie obcej cywilizacji. W tym tunelu była taka scena że ktoś im wpuścił gaz usypiający i w oddali widzieli jakieś rozmazane kontury postaci zbliżającej się do nich. Pamiętam tylko że skończyło się to na pustynii jak byli wolni i oglądali jak ta baza obcej cywilizacji powoli tonęła w piasku. 

Nie pamiętam tytułu, dlatego szukam. Co pamiętam :droidy, ludzie, wioska, okupacja, tarcza, szklana pułapka.
Dwie sceny, gdzie on gdzieś spadł w dół i znalazł tarczę. Następnie odbił ludzi trzymanych przez droidów. Pamiętam, że droidzi trzymali ludzi w jednym miejscu, gdzie jakby płot/bramę zrobili ze związki czerwonego lasera ze swojej broni.
Druga scena to szedł przez las i wpadł na szklaną ścianę. Była też po bokach i za nim też się zamknęła. Helikopterem go przetransportowali i był zawieszony nad magmą. Chyba go jakoś odbijali, gdy pułapka spadała w dół, wypaliło podłogę, a jak podnieśli, uciekł tą wyrwą