Jestem sobie na wspinaniu w okolicah Fountainebleau, kwaterujemy w miejscowości Larchant. Rzeczą która rzuca się w oczy z daleka jest górująca nad miastem zrujnowana wieża kościoła.

Kościół jest pod wezwaniem św. Mathurina, duchownego urodzonego w tej miejscowości w III wieku po Chrystusie. Wsławił się tym, że wypędził demona dręczącego pasierbicę ówczesnego cesarza Rzymu. Po śmierci jego ciało zostało przewiezione do rodzinnej miejscowości gdzie grób świętego stał się miejscem kolejnych cudów.
W czasach świetności Larchant było centrum pielgrzymkowym, przystankiem na drodze do grobu św. Jakuba. Świętego szczególnie proszono o pomoc w przypadku opętań i chorób umysłowych. 
Niestety w kolejnych wiekach świątynia ulegała stopniowej destrukcji czy to na skutek katastrof natiralnych, czy to wskutek działań przechodzących armii. Obecnie użytkowana jest tylko mała część kościoła, pozostała w tym wieża jest w ruinie.

W zrujnowanej części możemy między innymi podziwiać tympanon z przedstawieniem Sądu Ostatecznego.

Co myślicie o tym kościele jako alegorii Francji?