Słów kilka o zamianie w wilka #2
Wiedza
6 m
6
Cześć Dzidki! W pierwszej odsłonie historii wilkołaków odwiedziliśmy starożytną Grecję gdzie dzięki obszernej mitologii znajdziemy mnóstwo informacji na ten temat.Poznaliśmy króla Likaona zmienionego w wilka oraz okoliczności jego przemiany.Historyczne podania nie pochodzą jedynie z Grecji.W niedalekich Włoszech również znajdujemy tropy wilków,po których dotrzemy aż do założyciela Rzymu Romulusa,który wraz z bratem według legendy zostali wykarmieni mlekiem przez wilczycę.
Ja jednak,pragnę kierować Was do bliższych nam geograficznie i kulturowo regionów dlatego w poszukiwaniu bestii przeniesiemy się do średniowiecznej Europy a dokładnie do królestwa Osraigh,które po podboju angielskim zostało mianowane hrabstwem Ossory.
Źródła podają nam ciekawy motyw przemiany w wilkołaka,który znajdziemy w przełożonej w XI w z łaciny na goidelski (irlandzki język narodowy) historię Brytów Nenniusza.Jest to legenda o obyczajach potomków "Wilka" z Ossory: "W Ossory mieszkają potomkowie Wilka.Istnieją bowiem w Irlandii pewni ludzie,a mianowicie ród Laighne Faelaidh'a,którzy przemieniają się w wilki,kiedy tylko zechcą,zabijając bydło zgodnie ze zwyczajem wilków.Opuszczają oni własne ciała gdy idą w świat w wilczej postaci i przykazują swoim rodzinom aby ich nie ruszali,ponieważ jeśli zmieniły by miejsce,nie mogliby nigdy wejść w nie z powrotem.Jeśli zostaną zranieni,kiedy są gdzieś w oddali,to takie same rany pojawią się na ich ciałach w domach i mają oni w ustach pożarte w tym czasie mięso". Co ciekawe,piętnastowieczna księga "O stosowności imion",cenne źródło wiadomości o folklorze Irlandii,zawierająca około trzystu opowieści o królach,poetach i bohaterach,podaje że: "Laignech Faelad był to człowiek,który zmieniał się w FAELAD,to jest przyjmował kształt wilka.Został tak nazwany dlatego,ponieważ był pierwszym z rodu,który wszedł w postać wilka".
Istnieje również inny wariant legendy podany przez Giralda z Kambrii: "Mniej więcej na trzy lata przed przybyciem do Irlandii księcia Jana-późniejszego króla Jana bez Ziemi,któremu Girald towarzyszył w latach osiemdziesiątych XII wieku na wyprawie irlandzkiej-przytrafiło się pewnemu księdzu,podróżującemu z Ulsteru do Meath,zanocować w lesie (...)
Wtedy to,do małego ogniska,które sobie pod jakimś ulistnionym drzewem rozniecił,a siedział przy ogniu w towarzystwie jednego tylko pachołka,zbliżył się wilk i z miejsca takimi do nich słowami wystąpił:
Wtedy to,do małego ogniska,które sobie pod jakimś ulistnionym drzewem rozniecił,a siedział przy ogniu w towarzystwie jednego tylko pachołka,zbliżył się wilk i z miejsca takimi do nich słowami wystąpił:
-Bądźcie spokojni i nie bójcie się! Nie musicie się bowiem trwożyć,skoro nie ma strachu.
Gdy zaś ci na takie dziwo że spłoszoną duszą osłupieli,dał słowo w imię Boga Wszechmogącego i na wiarę w święta Trójcę,że ich nie zabije,i że jest stworzeniem,które pod postacią bestii zachowało ludzką mowę.Podając się we wszystkim za katolika,tak na koniec powiedział:
-Jesteśmy z pewnego rodu Ossyrieńczyków,w którym co siedem lat,z przekleństwa pewnego świętego,a mianowicie opata Natalisa,dwoje ludzi,to jest mężczyznę i kobietę,wypędza się tak z własnej postaci,jak i z granic kraju na wygnanie.Albowiem porzucając całkowicie postać ludzką przyjmują wilczą.Gdy zaś dopełni się czas lat siedmiu,jeśli przypadkiem przeżyją,zastępowani są przez innych dwoje,wybranych na ich miejsce pod takimi samymi warunkami;ci zaś wracają do swojej poprzedniej natury i do dawnego kraju.Całkiem blisko stąd ciężko mi zachorowała towarzyszka tego wygnania,dla której,już prawie u kresu życia,proszę,jeśli łaska,o pociechę kapłańską,mając na względzie cześć,należną Bogu.
Co rzekłszy ,wilk ruszył w kierunku jakiegoś pobliskiego drzewa;towarzyszył mu drżący ze strachu ksiądz.W jamie obok drzewa zobaczył wilka,dzikiej postaci,jęczącego i roniącego ludzkie łzy,który od razu,skoro go tylko zobaczył,przywitał się całkiem jak człowiek,dziękując Bogu,że w tak ciężkiej chwili okazał się godny dostąpić takiego pocieszenia".
Wilkołaczka prosiła o udzielenie jej ostatniej komunii,kiedy zaś ksiądz odmawiał "wilk,który na chwilę odszedł,powrócił znowu,pokazując mu maleńką książeczkę i kilka trzymanych wraz z nią konsekrowanych hostii,które ksiądz nosił,zgodnie z obyczajem kraju zawieszone pod szatami na szyi.
Po czym wilk,"aby rozwiać wszelkie wątpliwości,posługując się łapą jak ręką,ściągnął z wilczycy całą skórę z głowy aż do pępka.I natychmiast pokazała się w ten sposób jak na dłoni jej dawna postać.Widząc to,ksiądz udzielił wreszcie komunii gorliwie proszącej i pobożnie oczekującej,bardziej jednak ogarnięty strachem,niżeli przekonany,a ona natychmiast pokryła się skórą ściągniętą przez wilka,wracając do poprzedniej postaci.Jej towarzysz całą noc spędził przy ognisku,bardziej bowiem odpowiadało mu towarzystwo ludzi niż bestii.Kiedy nastał ranek,wyprowadził księdza z lasów,pokazując najdogodniejszą drogę i przyrzekał odwdzięczyć się za wyświadczoną mu łaskę,jeśli Pan odwoła go z tego wygnania,którego czasu drugą już połowę dopełniał".
Gdy zaś ci na takie dziwo że spłoszoną duszą osłupieli,dał słowo w imię Boga Wszechmogącego i na wiarę w święta Trójcę,że ich nie zabije,i że jest stworzeniem,które pod postacią bestii zachowało ludzką mowę.Podając się we wszystkim za katolika,tak na koniec powiedział:
-Jesteśmy z pewnego rodu Ossyrieńczyków,w którym co siedem lat,z przekleństwa pewnego świętego,a mianowicie opata Natalisa,dwoje ludzi,to jest mężczyznę i kobietę,wypędza się tak z własnej postaci,jak i z granic kraju na wygnanie.Albowiem porzucając całkowicie postać ludzką przyjmują wilczą.Gdy zaś dopełni się czas lat siedmiu,jeśli przypadkiem przeżyją,zastępowani są przez innych dwoje,wybranych na ich miejsce pod takimi samymi warunkami;ci zaś wracają do swojej poprzedniej natury i do dawnego kraju.Całkiem blisko stąd ciężko mi zachorowała towarzyszka tego wygnania,dla której,już prawie u kresu życia,proszę,jeśli łaska,o pociechę kapłańską,mając na względzie cześć,należną Bogu.
Co rzekłszy ,wilk ruszył w kierunku jakiegoś pobliskiego drzewa;towarzyszył mu drżący ze strachu ksiądz.W jamie obok drzewa zobaczył wilka,dzikiej postaci,jęczącego i roniącego ludzkie łzy,który od razu,skoro go tylko zobaczył,przywitał się całkiem jak człowiek,dziękując Bogu,że w tak ciężkiej chwili okazał się godny dostąpić takiego pocieszenia".
Wilkołaczka prosiła o udzielenie jej ostatniej komunii,kiedy zaś ksiądz odmawiał "wilk,który na chwilę odszedł,powrócił znowu,pokazując mu maleńką książeczkę i kilka trzymanych wraz z nią konsekrowanych hostii,które ksiądz nosił,zgodnie z obyczajem kraju zawieszone pod szatami na szyi.
Po czym wilk,"aby rozwiać wszelkie wątpliwości,posługując się łapą jak ręką,ściągnął z wilczycy całą skórę z głowy aż do pępka.I natychmiast pokazała się w ten sposób jak na dłoni jej dawna postać.Widząc to,ksiądz udzielił wreszcie komunii gorliwie proszącej i pobożnie oczekującej,bardziej jednak ogarnięty strachem,niżeli przekonany,a ona natychmiast pokryła się skórą ściągniętą przez wilka,wracając do poprzedniej postaci.Jej towarzysz całą noc spędził przy ognisku,bardziej bowiem odpowiadało mu towarzystwo ludzi niż bestii.Kiedy nastał ranek,wyprowadził księdza z lasów,pokazując najdogodniejszą drogę i przyrzekał odwdzięczyć się za wyświadczoną mu łaskę,jeśli Pan odwoła go z tego wygnania,którego czasu drugą już połowę dopełniał".
Ten wariant opowieści został zapisany doskonale literacko,zapewne po wcześniejszej obróbce,którą autor poznał podczas pobytu w Irlandii.
W jeszcze innej wersji opowieści wilkołactwo było karą rzuconą przez św.Patryka który ponoć zmienił w wilka również Veretiusa-króla Walii.
Są to dwa przykłady wilkołaczych opowieści w bogatym folklorze Irlandii,ale nie zostaniemy tam na długo i w następnej części uchylę rąbka tajemnicy skąd wziął się mój nick,a w tym celu wybierzemy się do Bretanii,gdzie z pewnych powodów jedna kobieta rodziła dzieci bez nosów...
Jeżeli dotrwałeś aż tutaj to wielkie dzięki i proszę przypilnuj mojego ciała a ja skoczę coś zjeść.Dzięki!
W jeszcze innej wersji opowieści wilkołactwo było karą rzuconą przez św.Patryka który ponoć zmienił w wilka również Veretiusa-króla Walii.
Są to dwa przykłady wilkołaczych opowieści w bogatym folklorze Irlandii,ale nie zostaniemy tam na długo i w następnej części uchylę rąbka tajemnicy skąd wziął się mój nick,a w tym celu wybierzemy się do Bretanii,gdzie z pewnych powodów jedna kobieta rodziła dzieci bez nosów...
Jeżeli dotrwałeś aż tutaj to wielkie dzięki i proszę przypilnuj mojego ciała a ja skoczę coś zjeść.Dzięki!