Na pierwszej rozprawie sędzia zapyta gdzie mieszka dziecko ( jak u matki to koniec sprawy) Jak u ciebie to wyślą cię z dzieckiem do ozsp czyli do feministycznych szmat, które wyjebia ci złą opinie z automatu bo jak to dziecko u ojca xd Następnie sędzia będzie chciał to przyklepac, mówisz że nie zgadzasz się z tą opinią i chcesz ją sprawdzić w innym osrodku sądowych psychologów. Sędzia sie zgadza ( bo musi) Nastepnie przy kazdym kaszelku czy cieknacym nosku zglaszasz sie do panstwowej przychodni i dostajesz zwolnienie na dziecko, ktore pokazujesz w opinio znawczym centrum spierdolenia feministek, że twój syn lub corka jest chora. Robisz tak przez rok xd Sędzia się wkurwia bo niema na ciebie bata ( były państwowe a nie prywatne zwolnienia) Więc leci dalej i olewa opinię, wzywa świadków (profit masz dziecko przy sobie przez ponad rok) Sąd nie przydziela matce dziecka na okres sprawy sądowej bo mieszka u ciebie a kuratorzy zawodowi nie mają zastrzeżeń ( wystarczy sprzątać i mieć pełną lodówkę oraz oczywiscie nie być pod wplywem) Po wiecej info zapraszam na priv i jebać matki larwy