1. The Boys, sezon 4. Karykaturalne przedstawienie prawicy, mające na celu uderzenie w Trumpa, wartości tradycyjne itp.. Ogólnie, wielka zła prawica, upośledzona umysłowo, szurostwo, walczy z "dobrą" lewicą, liberałami, którzy po drodze popełniali błędy, ale mają szlachetne cele. Karykaturalna sodoma i gomora, pokazana w sposób absolutnie uwsteczniający do poprzednich sezonów. Ogromny nacisk na erotyzm, zwłaszcza pedalstwo, ale już tak nachalne na maksa. Oczywiście, główni bohaterowie, mężczyźni, odstawieni na dalszy plan. Głównym master mindem staje się nie kto inny jak czarna kobieta i do tego masakrycznie brzydka oraz odpychająca. Ogólnie widać, że sezon miał mieć zupełnie inny tor fabularny i miał być ostatnim, ale ktoś po środku pomyślał, że trzeba zrobić jeszcze jeden żeby się $ zgadzały no i za mało kobiecych silnych charakterów czy mniejszości, więc trzeba poprawić.
2. Joker 2. Film absolutnie bez sensu. Gdybym nie oglądał Jokera 1, pomyślałbym, że to zupełnie nowy film o Harley Queen i na dodatek musical, w którym większość wstawek jest niepotrzebna, a dodatkowo - aktorzy sobie z nimi nie radzą. Nie potrafię powiedzieć o czym jest ten film.
3. Furiosa. One Woman Army. W Mad Maxie Furiosa była równorzędnym rywalem dla Maxa, ale Droga Gniewu to była droga przez mękę, cudem zakończona sukcesem. Tutaj Furiosie wszystko przychodzi tak łatwo, że obstawiam iż ja w świecie Mad Maxa to byłbym pierdolonym Terminatorem. Oczywiście, karykaturalne przedstawienie mężczyzn, a główny antagonista, Thor - jest odegrany dokładnie tak, jak "Głupi Thor" w Miłość i Grom, z dozą szaleństwa. Nie dość tego, sposób rządzenia przez Thora to droga do anihilacji... swoich ludzi, nie mają korzyści, nie mają po co go popierać.
4. Gru i Minionki, Pod Przykrywką. Przedstawienie Gru w sposób już dosłownie uwłaczający. Niegdyś najlepszy kryminalista świata, teraz to już nieporadne zero. Poziom inteligencji Gru tylko i wyłącznie zniżkuje. Nie dość tego, bohaterowie są dosłownie jak owady zamrożone w bryle bursztynu - w ogóle się nie rozwijają. Tkwią dokładnie w tym samym miejscu, co przy premierze części 1. Absolutny brak rozwoju bohaterów. Liczyłem, że np. Agnes jako nastolatka będzie przejmować rolę złola w serii, ale to dalej są malutkie dzieci. Nie dość tego, nowy antagonista, który w zasadzie jest nikim specjalnym - wywołuje strach wśród bohaterów. Żałosne. Ogólnie, film jest nudny, wypchany tylko i wyłącznie gagami minionków. Widziałem dzieci wychodzące z kina.
5. Borderlans. Chryste Panie. Jak chcecie zobaczyć aktorów u schyłku życia, którzy totalnie nie ogarniają materiału źródłowego, to ten film jest idealnym przykładem, że czasami trzeba komuś pozwolić umrzeć - just let it die already.
6. Zmierzch Bogów. Softporno anime. Fabuła possysa, bohaterowie oczywiście LGBT+ na maksa. Dodałbym coś więcej, ale nic więcej tu nie ma.
7. Problem trzech ciał. Ja wiem, ja wiem kurwa, że to na podstawie książki i w zasadzie serial pod aspektem technicznym, jest ok, leży natomiast pod względem logicznym. 1. Cywilizacja, która nas "najedzie" oparła swój cel istnienia na przetrwaniu. Problem polega na tym, że to co pokazano na ekranie skutkowałoby całkowitą destrukcją planety. Ich kolejne cywilizacje nie miałby się gdzie odrodzić. 2. Bohaterka, ta najinteligentniejsza, przedstawia najlepsze rozwiązanie - trzeba opóźnić działanie SI, które uniemożliwia powstanie nowych odkryć - ale nie ma wpływu na to, co już wiemy obecnie. W tym celu zaproponowała stworzenie akceleratorów i ośrodków badawczych na Marsie i Księżycu. TAK! Z punktu widzenia logiki i nauki - nawet lepiej, mając 400 lat do przybycia obcych, to ludzkość przez 300 lat poświęcenia się na ten jeden cel - mogłaby nawet uruchomić ośrodki badawcze na księżycach Jowisza, Saturna czy Urana! Ale nie. Robią wszystko inne, tylko nie to. Jak dojdzie do was ten jeden fuck up, stracicie zainteresowanie jakiekolwiek serialem i książką.
8. Fallout. Klimat oddany Fallouta - dobrze. No ale znów, absolutny brak umiejętności tworzenia silnych kobiecych postaci. Główna bohaterka to nie Ellen Ripley, to raczej Lucky Luke.
9. Star Wars, Pierścienie Władzy, Ród Smoka. Nie oglądać nic nowego z tych uniwersów. To wszystko jest tak głupie, że dosłownie gwałci mi mózg.
10. Cobra Kai, pierwsza połowa najnowszego sezonu jest ABSOLUTNIE o niczym. Robimy ogromne kółko do sezonu 3. Cofamy się w czasie, mierząc się z tymi samymi problemami. Mega się zawiodłem.
11. Aghata... Wiecie co, Marvela też sobie możecie w tym roku odpuścić.
12. W głowie się nie mieści 2. Za dużo postaci jednocześnie na ekranie sprawia, że z nikim się nie można utożsamić. Za duży chaos, co w sumie tłumaczy się fabularnie (okres dojrzewania bohaterki), ale przez to nie można się na niczym skupić, a finalnie dociera do nas, że hej - to film znowu dokładnie o tym samym, tylko zamiast tematu braku odczuwania emocji mamy ich nadmiar.
13. Dama. Chryste Panie. Kolejna kobieta Terminator!
I teraz na koniec, mój mega rasita wewnętrzny. Patrząc na wszystkie nowe filmy i seriale, to ja mam takie wrażenie, że biali (którzy stanowią 60% USA, a ich spadek stosunkowy w strukturze populacji to głównie wina tego, że kolejne 27% to latynosi i azjaci bo taki jest wielki napływ z ameryki południowej i chun, bo czarnych nie przybywa dzięki - hehehe - abrocjom - hehehe), no ale na ekranie jest jeden góra dwóch białych i reszta czarnych. Ja jestem w ogromnym szoku, bo latynosów i azjatów, stanowiących 27% populacji też jest jak na lekarstwo i to w każdej jednej produkcji. Każdej.. I tutaj muszę zadać pytanie, do Was mieszkających w USA, czy to prawda, że biali już wymarli?