Dopamina 4

7
Ok, może grinduje temat ale musze to napisać żeby oddać w pełni to, na jak wielu płaszczyznach brak kontroli nad dopaminą uderza w życie. To jest ten moment jak siedzisz przy lapku i robisz projekt, ale zamiast posiedzieć 30min-2h skutecznie to co chwile latasz do lodówki po żarcie, robisz kawe, herbate, skoczysz do sklepu po czekolade itd. itp. 

Jak to sie przekłada na relacje społeczne? Sie przekłada tak dość mocno. Rozmowa z drugą osobą nie jest satysfakcjonująca. Nie chcesz sobie pogadać tylko ewentualnie chcesz akceptacji (dlatego ludzie tak bardzo chcą lajków) bo to łatwo podbija dopamine. Z wysoką relacją na dopamine rozmowy stają się cięższe. Poza tym hormon ten dominuje mózg i inne neuroprzekaźniki takie jak GABA czy serotonina trafiają do kąta. Mózg jest tak skupiony na poszukiwaniu nowości, że przeżywanie tu i teraz staje się skomplikowanym procesem który wymaga świadomego wysiłku. Napięty system nerwowy działa w stanie permamentnego przegrzania, co z łatwością wywleka na wierzch problemy typu - zaburzenia lękowe. 

Nagle idąc chodnikiem obaczaj czy ludzie na Ciebie nie zerkają, rozglądasz się po innych. Baba ze spożywczaka odpowiedziała Ci gburowato, a Ty już zastanawiasz się i interpretujesz dlaczego tak postąpiła. Zaczyna się błędne koło. W pewnym momencie człowiek chce już tylko zostać w domu i problem się pogłębia. 

Słabnie poczucie własnej wartości. Ok, stymulujesz się kubłami na sperme z pornhuba rżniętymi maczugsami napakowanych alwarosów, jak masz postrzegać później siebie? To są aktorzy, modele. Ich głównym atutem jest się sprzedać wygląd. A człowiek nagle widzi w sobie każdą wadę, która dla innych często nie ma żadnego znaczenia. Myślimy - co też inni o nas pomyśleli? A inni zwykle nie myślą o nas - oni zastanawiają się nad dokładnie tym samym. Wszelkie influencerki itd. to jest photoshop ale my "nasiąkamy" pewnym standardem. Nawet jeśli mamy świadomość to i tak "dążymy" do tego, bo dopiero to satysfakcjonuje układ dopaminowy. Chcemy akceptacji i dążymy do "wymaganych" dla niej standardów, lecz tak właściwie po co? 

Bo jesteśmy reaktywni. Znów przez dopamine, sami doprowadziliśmy się do takiego stanu. Wyobraź sobie, że umysł to jezioro. Ktoś rzuca w nie kamykami i powstają fale. Te fale to bodźce na które reagujemy gdy jesteśmy przepaleni dopaminowym kotłem. Gdy umysł jest wyspokojniony i ułożony, stajesz się głębszą częścią jeziora - rejestrujesz co dzieje się na zewnątrz, ale nie jest to Cie w stanie poruszyć.  

Wiem, to brzmi jak kołczingowy szit na który pluje, lecz niestety taka jest prawda. Życie to też sfera duchowo-emocjonalna niestety w dzisiejszym świecie zaniedbywana, nasz "środek" na który też trzeba czasem zerknąć. Przez przebodźcowanie tracimy z nim kontakt. 

Ćwiczenia uważności - kolejny szit o którym warto wspomnieć. Medytacja jest ćwiczeniem uważności. Możesz skupić się na czymkolwiek np. leżąc wieczorem w łóżku skupić się na odczuciu dotykania wyra i uparcie powracać do tego odczucia, gdy umysł będzie chciał powędrować gdzieś indziej. Takie coś jest dobre bo "spoufala" umysł z ciałem. 

Patrzenie na oddalone obiekty. Brzmi jak mistycyzm, ale pomyśl sobie sam. W zależności od odległości od obiektu zmienia się akomodacja oka,  przy czym również tryb pracy mózgu. Kiedy idąc spacerkiem spoglądasz na obiekty oddalone na wprost siebie, zmieniasz napięcie mięśni odpowiedzialnych za akomodacje a te często są przepięte. Dlaczego? Bo dużo czasu spędzamy przy smatphonach, w pomieszczeniach, przy pc'tach. A to wszystko jest patrzenie na bliską odległość. 

Jeśli jesteś od czegoś uzależniony to najlepszym wyjściem jest terapia + pomoc psychiatry. Generalnie zachęcam do odwiedzenia terapeuty jeśli czujesz wewnętrzne problemy, dobrze gdy ktoś =spojrzy na Twoje życie z boku i po prostu powie Ci co robisz. Wielu rzeczy nie dostrzegamy patrząc z POV: ja.

Życzę Ci dzidowcu wiele wewnętrznej harmonii oraz spójności.
Mam nadzieje, że materiał był ciekawy i wartościowy.
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Dopamina 3

4
Elo dzidki, tutaj dodaje kontynuacje serii postów "dopamina".
No więc w uprzednim poście informowałem o medytacji jako dobrej kontry dla przebodźcowanego i przegrzanego dopaminą systemu, działa to jak "wychamowanie" rozpędzonego układu nerwowego. 

Kolejna rzecz oddech. Możesz to stosować podczas medytacji oraz również w życiu codziennym. Dopaminowy świat wiąże się z wyższym zestresowaniem (wysoki poziom kortyzolu) a to wpływa na oddech. Ulega on spłyceniu, a jeśli wierzyć opinii pewnego energoterapeuty (jestem sceptyczny, ale czasem mają racje) to przez obecny styl życia pewne mięśnie głębokie (oddechowe) po prostu ulegają zaniknięciu. Przez to oddychamy do klatki piersiowej. Oddech do klatki piersiowej z założenia ma służyć do wysiłku i przetrwania więc można powiedzieć, że dodatkowo się "napinamy" i "zalękniamy", że jest jakieś zagrożenie. Generalnie naszym założeniem jest chęć powrotu do oddechu do "brzucha". Czyli oddychamy tak by nasz brzuch się unosił. Wiecznie spięty brzuch wpływa również blokująco i uciskająco na organy wewnętrzne, a wiadomo, że emocje pochodzą z "brzucha". Jest to mądrość dalekiego wschodu, każdy skośnooki powie Ci, że człowiek myśli brzuchem dlaczego? Bo właśnie tam "wychodzą" uczucia. znasz te ukłucie niepokoju, skręt flaków, ale także dume czy miłość "motylki w brzuchu"? właśnie o to chodzi. Dlatego oddech do brzucha jest głupią, ale ważną kwestią. Prowadzi to również do poluzowania bardzo ważnego nerwu - nerwu błędnego który unerwia organy. 

Ok, skoro jesteśmy przy nerwie błędnym, musze wspomnieć o tak zwanym "OOOOOMMMMMM". Jeśli myślałeś, że mnisi robią to dla beki, to wyprowadze z błędu. Generowanie takiej częstotliwości wpływa stymulująco właśnie na nerw błędny, który przebiega przez szyje. Taka stymulacja działa na niego pozytywnie, a co za tym idzie - na organy które unerwia, a unerwia prawie wszystkie (lub wszystkie). Można sobie poomować przy medytacji albo np. w aucie czy coś.
Kolejna rzecz to ograniczenie bodźców oraz przyjemności. Wiem, fajnie jest sie poczillować przy grze bądź oderwać się od świata przy dobrym filmie. Sam uwielbiam to robić. Grunt to potrafić sobie powiedzieć "nie" i cieszyć się tymi fajnymi rzeczami rzadziej, ale przeżyć je "pełniej". Jeśli coś jest w Twoim grafiku codziennie, prędzej czy później Ci się znudzi. Zresztą sam pomyśl, jeśli katujesz netflix cały czas to co zapamiętujesz z tych treści, co wyciągasz? Kolejne 90min zabitych, film był fajny ale sam już nie wiesz po co na to patrzysz. Masz plany i marzenia a tu 1,5h zleciało jak zbicza, miałeś zrobić jakiś trening albo napisać rozdział książki, może posiedzieć na chillu z rodziną bądź znajomymi i po prostu pogadać a tu chuj bombki strzelił. Oczywiście nie potępiam żadnej rozrywki, chodzi po prostu o rozsądny umiar, a jeśli czujesz, że nie umiesz go znaleźć zdecydowanie potrzebujesz planu dnia. Wycisz się a później zadaj sobie pytanie, czego chce? Zaplanuj dzień tak byś mógł się tego planu trzymać, nie daj dopaminie rządzić swoim umysłem np. 

Miałeś posprzątać kuchnie, ogarnąłeś blat i myślisz - a odpale se serial, łykne jeden odcinek i wypierdalam dalej do obowiązków. Dwie godziny później nadal jesteś ze wszystkim w dupie bo nic nie zrobiłeś. To Ty kontrolujesz swoje życie czy może dopamina, która szuka atrakcji pod postacią filmowej rozrywki? Na to pytanie musisz sam sobie odpowiedzieć. 

Ograniczenie bodźców czyli np. tego brzdękadła zwanego telefonem. Jeśli jesteś w stanie, wydziel sobie godziny bez elektroniki, ogranicz liczbe powiadomień.  Będąc połączonym z internetem jesteś połączony z pozornym milionem możliwości, poza tym teraz w e-marketingu wykorzystuje się np. uczenie maszynowe, youtube, instagram, facebook to studnie bez dna zaprojektowane tak by smażyć układ dopaminowy i zatrzymywać Cie przy sobie. Ciągle nowe informacje, na niczym nie skupianie się szczególnie funduje potężne rozproszenie uwagi.

Będzie jeszcze dzidka dopsa 4 bo temat się nie wyczerpał. Pozdrawiam
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼
0.13471412658691