Elo dzidki, tutaj dodaje kontynuacje serii postów "dopamina".
No więc w uprzednim poście informowałem o medytacji jako dobrej kontry dla przebodźcowanego i przegrzanego dopaminą systemu, działa to jak "wychamowanie" rozpędzonego układu nerwowego.
Kolejna rzecz oddech. Możesz to stosować podczas medytacji oraz również w życiu codziennym. Dopaminowy świat wiąże się z wyższym zestresowaniem (wysoki poziom kortyzolu) a to wpływa na oddech. Ulega on spłyceniu, a jeśli wierzyć opinii pewnego energoterapeuty (jestem sceptyczny, ale czasem mają racje) to przez obecny styl życia pewne mięśnie głębokie (oddechowe) po prostu ulegają zaniknięciu. Przez to oddychamy do klatki piersiowej. Oddech do klatki piersiowej z założenia ma służyć do wysiłku i przetrwania więc można powiedzieć, że dodatkowo się "napinamy" i "zalękniamy", że jest jakieś zagrożenie. Generalnie naszym założeniem jest chęć powrotu do oddechu do "brzucha". Czyli oddychamy tak by nasz brzuch się unosił. Wiecznie spięty brzuch wpływa również blokująco i uciskająco na organy wewnętrzne, a wiadomo, że emocje pochodzą z "brzucha". Jest to mądrość dalekiego wschodu, każdy skośnooki powie Ci, że człowiek myśli brzuchem dlaczego? Bo właśnie tam "wychodzą" uczucia. znasz te ukłucie niepokoju, skręt flaków, ale także dume czy miłość "motylki w brzuchu"? właśnie o to chodzi. Dlatego oddech do brzucha jest głupią, ale ważną kwestią. Prowadzi to również do poluzowania bardzo ważnego nerwu - nerwu błędnego który unerwia organy.
Ok, skoro jesteśmy przy nerwie błędnym, musze wspomnieć o tak zwanym "OOOOOMMMMMM". Jeśli myślałeś, że mnisi robią to dla beki, to wyprowadze z błędu. Generowanie takiej częstotliwości wpływa stymulująco właśnie na nerw błędny, który przebiega przez szyje. Taka stymulacja działa na niego pozytywnie, a co za tym idzie - na organy które unerwia, a unerwia prawie wszystkie (lub wszystkie). Można sobie poomować przy medytacji albo np. w aucie czy coś.
Kolejna rzecz to ograniczenie bodźców oraz przyjemności. Wiem, fajnie jest sie poczillować przy grze bądź oderwać się od świata przy dobrym filmie. Sam uwielbiam to robić. Grunt to potrafić sobie powiedzieć "nie" i cieszyć się tymi fajnymi rzeczami rzadziej, ale przeżyć je "pełniej". Jeśli coś jest w Twoim grafiku codziennie, prędzej czy później Ci się znudzi. Zresztą sam pomyśl, jeśli katujesz netflix cały czas to co zapamiętujesz z tych treści, co wyciągasz? Kolejne 90min zabitych, film był fajny ale sam już nie wiesz po co na to patrzysz. Masz plany i marzenia a tu 1,5h zleciało jak zbicza, miałeś zrobić jakiś trening albo napisać rozdział książki, może posiedzieć na chillu z rodziną bądź znajomymi i po prostu pogadać a tu chuj bombki strzelił. Oczywiście nie potępiam żadnej rozrywki, chodzi po prostu o rozsądny umiar, a jeśli czujesz, że nie umiesz go znaleźć zdecydowanie potrzebujesz planu dnia. Wycisz się a później zadaj sobie pytanie, czego chce? Zaplanuj dzień tak byś mógł się tego planu trzymać, nie daj dopaminie rządzić swoim umysłem np.
Miałeś posprzątać kuchnie, ogarnąłeś blat i myślisz - a odpale se serial, łykne jeden odcinek i wypierdalam dalej do obowiązków. Dwie godziny później nadal jesteś ze wszystkim w dupie bo nic nie zrobiłeś. To Ty kontrolujesz swoje życie czy może dopamina, która szuka atrakcji pod postacią filmowej rozrywki? Na to pytanie musisz sam sobie odpowiedzieć.
Ograniczenie bodźców czyli np. tego brzdękadła zwanego telefonem. Jeśli jesteś w stanie, wydziel sobie godziny bez elektroniki, ogranicz liczbe powiadomień. Będąc połączonym z internetem jesteś połączony z pozornym milionem możliwości, poza tym teraz w e-marketingu wykorzystuje się np. uczenie maszynowe, youtube, instagram, facebook to studnie bez dna zaprojektowane tak by smażyć układ dopaminowy i zatrzymywać Cie przy sobie. Ciągle nowe informacje, na niczym nie skupianie się szczególnie funduje potężne rozproszenie uwagi.
Będzie jeszcze dzidka dopsa 4 bo temat się nie wyczerpał. Pozdrawiam