Do napadu doszło 19 sierpnia 1962 roku. Do oddziału Narodowego Banku Polskiego w Wołowie kilku mężczyzn włamało się późnym wieczorem. Z placówki ukradli 12 mln 531 tys. zł. Aby zrozumieć jak duża była to kwota, wystarczy uświadomić sobie, że średnie miesięczne wynagrodzenie w tamtym czasie wynosiło 1680 złotych.
Złodzieje do włamania użyli narzędzi ślusarskich. Samochodowy podnośnik wykorzystali do zrobienia dziury w stropie. Dzięki niej udało się wejść do skarbca. Sprawcy uciekli samochodem marki Warszawa.
Napad na bank na Podkarpaciu. Bandyta zabrał 10 tys. zł
Jednak ich radość ze zdobycia łupu nie trwała długo. Służby ujęły ich na początku października. Zadanie śledczym ułatwiła żona jednego ze sprawców: próbowała zapłacić kradzionym banknotem w jednym z gliwickich sklepów.
Sprawcom groziła kara śmierci 4 grudnia 1962 roku we Wrocławiu rozpoczął się proces sądowy w tej sprawie. Złodziejom groziła kara śmierci. Warto dodać, że mężczyźni nie byli wcześniej znani policji. Wręcz przeciwnie, uchodzili raczej za porządnych obywateli.Skazano ich na dożywotnie pozbawienie wolności. Po 5 latach wyroki zamieniono na 25 lat więzienia. Wspólnicy natomiast dostali po 15 lat "za kratkami". Kary wymierzono również 20 osobom z najbliższego otoczenia włamywaczy (od 1 do 8 lat pozbawienia wolności). Wszyscy skazani odzyskali już wolność. Żaden z nich nie wszedł później w konflikt z prawem.Historia kradzieży pieniędzy z banku w Wołowie posłużyła reżyserowi Mieczysławowi Waśkowskiemu do nakręcenia filmu "Hazardziści". Produkcja powstała w 1976 roku.