Cześć! Chciałbym wam opowiedzieć o mniej znanej czeskiej modernizacji czołgu T-72, czyli T-72M4CZ. Dlaczego jest jedyna w swoim rodzaju i czemu jest jednocześnie najlepsza i najgorsza? To postaram się wam wyjaśnić. Uwaga – dzida będzie dość długa, zostaliście ostrzeżeni!
Po rozpadzie ZSRR Czechosłowacja została z dużą ilością czołgów T-72 w wersjach M i M1, które to miały stanowić kręgosłup nowych wojsk pancernych. Bardzo szybko zauważono potrzebę modernizacji tych maszyn, co dodatkowo uwidoczniła operacja „Pustynna Burza” z 1991 roku, gdzie teciaki Saddama Husajna zebrały srogi łomot.
Prace nad nową modernizacją rozpoczął Instytut Naukowo-Badawczy Wojsk Lądowych z Vyškova. Zakładano, że prace będą w większości prowadzone przy udziale własnego przemysłu, by jak najmniej części sprowadzać z Zachodu ze względu na cenę. Zamierzano zwiększyć siłę i celność ognia, zwiększyć ochronę, zamontować system kierowania ogniem (SKO), system ostrzegania przed opromieniowaniem laserem i zwiększyć moc silnika – tak, by nie zaburzyć właściwości jezdnych pojazdu. Po podziale na Czechy i Słowację każdy z krajów zaczął prowadzić program swoim torem, a Słowacja zaprojektowała własną modernizację T-72M2 Moderna (program zakończył się klapą i skończył na kilku prototypach ze względu na brak funduszy - widzicie go poniżej na zdjęciu).
Czesi jednak nie zamierzali się poddać, choć po przygotowaniu prototypu T-72M2 Vetra okazało się, że jeśli chcą zachować przyjęte założenia, to konieczna jest znacznie większa współpraca zagraniczna. W 1994 roku podjęto decyzję o wymianie całego zespołu napędowego, a wkrótce zdecydowano o instalacji znacznie większej liczby rozwiązań zachodnich. Projekt przyciągnął wiele zachodnich firm, a obietnica modernizacji około 250 wozów zwiastowała dobry zysk. Finalnie ustalono, że SKO TURMS-T dostarczy włoska firma Officine Galileo, powerpack dostarczy izraelska firma Nimda we współpracy z czeską ČKD Praha, system samoosłony czołgu polskie zakłady PCO (widoczny na zdjęciu reklamowym niżej), a system przeciwpożarowy niemiecka Kidde Deugra. Za całość odpowiadały zakłady VOP 025 w Nowym Jyczynie. Więc plan był niezły…
...ale zaczęły się problemy, gdyż prace wstrzymano na początku 1996 roku ze względu na przepychanki z francuzami, którzy nie chcieli przyjąć do wiadomości, że nie wybrano ich SKO Sagem i uważali swój produkt za znacznie lepszy. Po około pół roku projekt wznowiono – zgodnie z planem w latach 1999-2005 miano zmodernizować wszystkie 355 czeskie T-72M1, a w 1997 roku miały być gotowe 2 prototypy: jeden ze zmodernizowanym starym silnikiem V46TC (T-72M3CZ) i jeden z nowym powerpackiem (T-72M4CZ). Szacowano, że ten drugi będzie jakieś 30-40% droższy od naszego PT-91. Nikt jeszcze nie wiedział, jak bardzo się pomylono.
Poniżej prototyp T-72M3CZ:
Program tymczasem przechodził kolejne turbulencje, w 1998 roku w 10-letnim planie rozwoju czeskiej armii zapisano środki na raptem 106 modernizacji. Konieczna była ponowna kalkulacja kosztów, które często były jeszcze szacowane na podstawie cen z 1995… do kompletu kłopotów dołączyły problemy z włoskim SKO, który żadną miarą nie trzymał deklarowanych przez producenta parametrów (no któżby się spodziewał, że włoska technika będzie robić problemy, francuzi jednak trochę racji mieli). Konieczne poprawki rozwlekały i tak już srogo opóźniony projekt w czasie, a wisienką na torcie było odkrycie jesienią 1998 roku przez nowego szefa czeskiego MON licznych śladów korupcji.
…i się przeliczono, Indie nie zakupiły niczego od Czechów. Nikt inny również nie chciał się dokładać do coraz bardziej wątpliwego projektu.
Natomiast w maju 2001 roku nowym szefem czeskiego MON został Jaroslav Tvrdik, który rozpoczął program profesjonalizacji czeskiej armii przy jednoczesnej jej znacznej redukcji, krytykując przy tym liczne programy modernizacyjne poprzedników. Oczywiście program T-72M4CZ również znalazł się na celowniku, jednak analiza prawna wykazała, że rezygnacja z niego w tym momencie pociągnie konieczność wypłaty ogromnych kar zaangażowanym firmom (i bankructwem czeskich zakładów pancernych), a do tego Czechy stracą wiarygodność jako partner biznesowy. Pod koniec 2001 roku zgodzono się na realizację programu w najmniejszej możliwej skali – raptem 35 pojazdów… finalnie wyszło jeszcze gorzej, w latach 2003-2006 na stan czeskiej armii przekazano tylko 30 czołgów. I taki stan jest do dziś, a efekt końcowy wygląda tak:
No dobra, ale czy było warto? Jak wynika z relacji jednego z dziennikarzy obecnemu na prezentacji czołgu 29 kwietnia 2003 roku na poligonie w Wyszkowie podczas targów IDET, czołg podczas pokazowej prezentacji oddał 2 strzały z miejsca i 5 w ruchu do tarcz oddalonych o 1700 i 2000 metrów – nie trafił w żadną z nich, co wszyscy mogli podziwiać przez rozdane przez organizatorów lornetki o 20-krotnym powiększeniu XD
Przyczyną był fakt, że owszem, włoskie SKO po latach szlifów było już spoko, ale stara armata 2A46 wraz ze stabilizatorem 2E28M pozostała niezmieniona, przez co dotychczasowe wartości błędów naprowadzania armaty na cel pozostały. Krótko mówiąc, T-72M4CZ widział z daleka cel, któremu nic nie mógł zrobić XD
(widoczny na zdjęciu niżej spory nawis na końcu czołgu to konsekwencja przebudowy i wydłużenia komory na silnik tak, by w ogóle się zmieścił)
Jeszcze lepsza obserwacja dotyczyła silnika – owszem, był żwawy i prędkość cofania znacząco wzrosła na ok. 14,5 km/h (z raptem kilku), ale podczas prób czołg po pokonaniu raptem ok. 5 km musiał przez kilka minut stać na wysokich obrotach, zanim został wyłączony. Oznacza to, że temperatura cieczy chłodzącej osiągnęła graniczną wartość i jeżeli silnik w takich warunkach zostałby wyłączony bez obniżenia temperatury chłodziwa do temperatury eksploatacyjnej (zwykle ok. +95 stopni C) to mógłby ulec zniszczeniu. A temperaturę chłodziwa na postoju chłodzi się właśnie przez puszczenie silnika na dużą moc na kilka minut. Tak, nowy powerpack (widoczny poniżej) się przegrzewał i groził uszkodzeniem XD
Podsumowując - Czesi zrobili modernizację T-72, która wiele rzeczy poprawiała, jednak finalnie jej wartość bojowa była mocno dyskusyjna. Do tego cena pojedynczego egzemplarza zamknęła się w kosmicznej jak na modernizację kwocie 4,5 mln euro za sztukę (w 2005 roku), nie licząc późniejszych poprawek i usprawnień. Dla porównania – koszt jednego nowego amerykańskiego M1A2 to średnio ok 8 mln euro, a polskiej modernizacji Leopard 2PL ok. 3,9 mln euro. Biorąc pod uwagę stosunek koszt/efekt to sami oceńcie, ile to miało sensu.
Post mortem tej historii jest takie, że Czesi negocjują zakup ok. 70 nowych Leopardów 2A8, które uzupełnią już otrzymane od niemców Leopardy 2A4 za pomoc ukraińcom. Oficjalnie T-72M4CZ mają służyć do 2025 roku, czyli do wyczerpania swoich resursów. Jeśli ten termin zostanie dotrzymany będzie to oznaczać, że najstarsze pojazdy będą w służbie przez zaledwie 22 lata... smutny koniec jednej z najambitniejszych modernizacji T-72, która o mało nie zatopiła czeskiego przemysłu pancernego i która finalnie nie spełniła pokładanych w niej oczekiwań.
Jak dotrwaliście do końca to gratuluję! I już chyłkiem wypierdalam!