wiatrówka

51
witam. strzelałem sobie dzisiaj u siebie na podwórku z wiatrówki. po pół godziny strzelania przyszedł do mnie sąsiad mówiąc, że mam przestać strzelać albo zadzwoni na policje. wspominał coś o strzeleniu mu w okno, a całość nagrywał (rozmowę ze mną). wiatrówka ma poniżej 17J, a za celem mam grubą ścianę. i stąd pytanie coś mi grozi czy mogę go zignorować? w jego dom oczywiście nie strzelałem.
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Pytanie do eksperta

33
Siema dzidki,

Wiem, że ta strona to nie forum prawnicze, ale mam pewien problem i może ktoś podpowie jak go rozwiązać. Ten problem to sąsiad-skurwysyn, który hoduje psy na swojej posesji. Mieszkam w domu jednorodzinnym na przedmieściach. Obok mnie mieszka stara kurwa, która postanowiła sobie założyć hodowlę wilczurów na podwórku. Psy są trzymane w blaszanych boksach, razem jest ich kilka (raz więcej raz mniej bo handluje nimi chyba). Cały ten burdel znajduje się jakieś 10 m od mojego okna, w bezpośrednim sąsiedztwie. Te jebane kundle urządzają całemu sąsiedztwu koncerty szczekania, a mi przede wszystkim, bo mam okno wychodzące na to kurestwo. Te koncerty składają się ze szczekania, wycia, skamlania. Z różną częstotliwością, raz 5 minut tak sobie ujadają, raz po 30 min potrafią. Losowo o dowolnej porze dnia i nocy przez 7 dni w tygodniu tak sobie zaczynają szczekać. Od miesięcy nie daje mi to spokoju, rozważam już nawet przeprowadzkę ale czemu kurwa ja mam być tym przegranym? Przy zamkniętym oknie kurwica bierze człowieka, zaraz upały będą i kurwa bede musiał wybierać pomiędzy ugotowaniem się a ochujeniem przez te psy. Policja była wzywana wielokrotnie ale oczuwiscie nic nie mogą z tym zrobić, jak twierdzą, bo akurat jak przyjezdzaja, to koncert jest słaby albo ucicha całkiem. Powiedzieli, że do sądu trzeba z tym iść, tylko raz że to będzie wymagało gromadzenia jakichś dowodów, nagrań szczekania, dwa będzie się ciągnęlo latami i trzy nie ma pewności wygranej, co może wiązać się z kosztami sądowymi dla mnie. Dodam, że 10 lat temu był ten sam problem, wtedy inni sąsiedzi się z nim sądzili i urząd miasta nakazał rozbiórkę tych boksów. Ale to trwało z rok. Teraz po latach problem wrócił i pewnie będzie, dopóki ta kurwa nie zdechnie. Byłem u niego, najpierw po prośbie a potem po groźbie, wyzwiska się sypały więc ta gnida wie że to kurestwo przeszkadza innym. Tylko on sra na to. Mam ochotę zajebać go, a potem spalić ten burdel razem z zawartością. Słyszałem, że są jakieś towarzystwa ochrony zwierząt, on trzyma te kundle w chujowych warunkach. Jest szansa, żeby oni go jakoś dojechali? Tak, żeby zabrali mu te pieski i do sądu go pozwali najlepiej, żeby to rozebrał i nigdy nie wróciło? Może ktoś miał podobny problem i ma jakieś namiary na taką organizację, co skutecznie rozwiąże problem. Okolice Warszawy.
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼
0.1476469039917