właśnie przyjechałem do swojej rodzinnej dziury, jedna jakich wiele w polsce. jak ktoś randomowy by przejeżdzał, to nawet by nie podniósł brwi, nic ciekawego, ot, kolejne non eventowe miasto w polsce.
ale dla mnie to magiczne miejsce, każdy budynek, brama, drzewo czy inne pole ma jakąś historię, wspomnienia, pachnie nostalgią. jedyne miejsce gdzie tak naprawdę czuję się u siebie.
mieszkałem zagranicą jak i w innych polskich miastach i nigdy
tego nie czułem, to nie to samo, jestem takim wiecznym gościem.
czasem się zastanawiam czy nie wrócić na stare
śmieci, moze zbudować jakąś chatke z gówna i cieszyć się skromnym i powolnym żywotem, czy po prostu to tylko nostalgia i czasy, które juz nie powrócą.
czy ktoś tak ma? czy wyprowadziliście się i zaznaliście szczęścia gdzieś indziej? czy może wróciliście i jest zajebiście albo i nie?