Pieprz wodny
Przyjaciele pragnę odpowiedzieć, na to jedno odwieczne pytanie, mianowicie:
Otóż można!
Nawet trzeba?
Tego nie wiem, ale można. Samemu jest taki średni, jak wiadomo.
Tego nie wiem, ale można. Samemu jest taki średni, jak wiadomo.
Za to jako przyprawa jest znakomity! A to dla tego, że jest trujący!
Czekaj! Co? Pojebało Cię?
Dokładnie tak, ale to nie o tym właśnie piszę.
Otórz w dawnych czasach, kiedy papryka wykorzystywana była do pikantych serduszkowych ofiar dla Hehe Hujtzilopochtli, a pieprz był sprowadzany od brudasów, więc kosztował więcej sztuk złota za pół kilo niż szpon Beliara
Popularną przyprawą wśród biednego ludu rzekłbym nawet erzacem pieprzu był pieprz wodny - czyli rdest ostrogorzki!
Czekaj! Co? Pojebało Cię?
Dokładnie tak, ale to nie o tym właśnie piszę.
Otórz w dawnych czasach, kiedy papryka wykorzystywana była do pikantych serduszkowych ofiar dla Hehe Hujtzilopochtli, a pieprz był sprowadzany od brudasów, więc kosztował więcej sztuk złota za pół kilo niż szpon Beliara
Popularną przyprawą wśród biednego ludu rzekłbym nawet erzacem pieprzu był pieprz wodny - czyli rdest ostrogorzki!
Ten z racji posiadania trucizny i innych podrażniających substancji jak poligodial był bardzo smaczny, miał ostro a jakże gorzki smak, bardzo podobny do pieprzu.
Przez to jest zdrowy bo ma właściwości moczopędne (jak piwo) i przeciwzapalne (w sumie to nie wiem czy na pewno, ale pewnie też jak piwo), a nawet przeciwkrwotoczne (tutaj już piwo raczej nie pasuje). Co prawda jak się go żre za dużo to podrażnia błony śluzowe i może wywoływać to przed czym broni (np. krwiomocz), ale to nie wiele zmienia bo w Japonii dalej używają go jako przyprawy, oczywiście suszony i w potrawach, bo na surowo jest trujący.
Rdest jest też składnikiem najstarszej Polskiej zupy!
Przez to jest zdrowy bo ma właściwości moczopędne (jak piwo) i przeciwzapalne (w sumie to nie wiem czy na pewno, ale pewnie też jak piwo), a nawet przeciwkrwotoczne (tutaj już piwo raczej nie pasuje). Co prawda jak się go żre za dużo to podrażnia błony śluzowe i może wywoływać to przed czym broni (np. krwiomocz), ale to nie wiele zmienia bo w Japonii dalej używają go jako przyprawy, oczywiście suszony i w potrawach, bo na surowo jest trujący.
Rdest jest też składnikiem najstarszej Polskiej zupy!
Nieciekawe!
Więc, tym bardziej o tym opowiem, to znaczy tutaj właściwie nie ma o czym opowiadać.
Po prostu archeologowie kopiąc w Kazimierzu Dolnym, znaleźli pod podłogą jednej chaty sprzed 1000 lat ofiarę zakładziną (to znaczy taką którą składano w miejscu budowy domu w co by bogi i inne duchy nie przeszkadzały przy budowie). Ofiara ta, to po prostu garnek z tak zwaną kwaśnią polewką czyli zupą ugotowaną z trawy itp. (Taka wegańska, więc modna), badania archeobotaniczne i chemiczne wykazały, że zupa składała się ze zbóż (jęczmienia, prosa i pszenicy samopszej, to jeden z najstarszych znanych ludzkości rodzajów pszenicy), a także soczewicy, a nawet roślin dzikich jak lebioda (czyli komosy biała, teraz modna jest ryżowa z Ameryki, ale to zachodni zwyczaj czyli nie po Naszemu, czyli nie po Bożemu, my tutaj tylko białą żremy), rdestu (smaczniutki :D), szczawiu i mięty polnej, bo czemu by nie?!
Po więcej odsyłam do książki "Kuchnia Słowian" Pawła Lisa (archeologa który odkopał ten garnek z zupą co ciekawe) i jego żony. Polecam też książkę "kuchnia Słowian" (zupełnie inny tytuł) autorstwa Rafała Merskiego (tam też o tej zupie napisali)
Więc, tym bardziej o tym opowiem, to znaczy tutaj właściwie nie ma o czym opowiadać.
Po prostu archeologowie kopiąc w Kazimierzu Dolnym, znaleźli pod podłogą jednej chaty sprzed 1000 lat ofiarę zakładziną (to znaczy taką którą składano w miejscu budowy domu w co by bogi i inne duchy nie przeszkadzały przy budowie). Ofiara ta, to po prostu garnek z tak zwaną kwaśnią polewką czyli zupą ugotowaną z trawy itp. (Taka wegańska, więc modna), badania archeobotaniczne i chemiczne wykazały, że zupa składała się ze zbóż (jęczmienia, prosa i pszenicy samopszej, to jeden z najstarszych znanych ludzkości rodzajów pszenicy), a także soczewicy, a nawet roślin dzikich jak lebioda (czyli komosy biała, teraz modna jest ryżowa z Ameryki, ale to zachodni zwyczaj czyli nie po Naszemu, czyli nie po Bożemu, my tutaj tylko białą żremy), rdestu (smaczniutki :D), szczawiu i mięty polnej, bo czemu by nie?!
Po więcej odsyłam do książki "Kuchnia Słowian" Pawła Lisa (archeologa który odkopał ten garnek z zupą co ciekawe) i jego żony. Polecam też książkę "kuchnia Słowian" (zupełnie inny tytuł) autorstwa Rafała Merskiego (tam też o tej zupie napisali)
A więc życzę wam Dzidki wesołych i pełnych fajnych memów i ciekawostek świąt, mam nadzieję, że ta ciekawostka się podobała, bo jak nie to będziecie Faraonowi Mumii piramidy budować. A no i smaczniutkigego rdestu, rośnie on w końcu pospolicie w całej Polsce.
Ja WYPIERDALAM i wam też życzę wesołego WYPIERDALAJ. Pozdrawiam.
Ja WYPIERDALAM i wam też życzę wesołego WYPIERDALAJ. Pozdrawiam.