Armia turecka prawie zakończyła przygotowania do operacji lądowej w Syrii, czeka na decyzję prezydenta - poinformowały media, powołując się na urzędników.
Erdoğan długo powstrzymywał się od zrealizowania planów inwazji, ponieważ w Syrii stacojnuje spory kontygnent wojsk Rosyjskich. Głównym czynnikiem odsuwającym w czasie turecką interwencję stałą się więc obecność rosyjskiego wojska w Syrii. Z tego też powodu zakres działań wojskowych ma być ustalony z Moskwą. Dopóki nie zostaną przedyskutowane szczegóły, ofensywa nie ruszy a teraz gdy kacapy nie mają sił i możliwośći by pilnować sowich interesów w Syrii czy na Kaukazie zapala się zielone światło dla Tureckich planów.
Tak zwana turecka operacja specjalna miałaby inny charakter od wojny, którą Władimir Putin rozpętał na Ukrainie. Inne byłyby jej cele. Chodzi po prostu o ukaranie kozła ofiarnego, którym po raz kolejny mają być Kurdowie (a w zasadzie za sprawą uderzeń lotniczych już są). Jest to wyjście o wiele łatwiejsze, gdyż prościej jest zabijać Kurdów niż przyznać się do porażki w polityce zagranicznej.
Co ciekawe godzine temu Rosyjskie lotnictwo ropoczęło bombardowanie Idlib (kontrolowane przez pro-tureckich bojowników) a równocześnie rozpoczął się silny ostrzał Syryjskiej arytylerii na pozycje bojowników. Tak jak pisałem od paru dni Syryjska Armia Arabska przerzuca znaczne siły wojskowe do północnej Syrii.