Piękny rogacz, jego kulejąca wybranka oraz szczwany rudzielec.
Ta trójka i mocny ich ruch, przykuł naszą uwagę już na powrocie, gdy jechaliśmy do domu. Szybka decyzja o zatrzymaniu auta na poboczu, aparaty w ręce i kawałek podbiegliśmy, by przyjrzeć się temu dokładniej. Jak widać, u sarny brak jest prawego, tylnego kopyta. Rana jest stara, zarośnięta, a sarna nauczyła się z nią żyć. Może ofiara kłusowniczych wnyków? Słabą sarnę natomiast upatrzył sobie lis, który postanowił, że tej nocy głodny chodzić nie będzie. Mimo prób ataku, doświadczony rogacz skutecznie pokazał mu i udowodnił, że poszukać sobie jedzenia musi w innym obiekcie niż jego wybrance.
Ze względu na warunki po godzinie 21, zdjęcia szału nie robią, ale warto było chociaż spróbować i zaobserwować ten spektakl natury.