Stoi na stacji genderlatywa,
Ciężka, paskudna i niebinarność z niej spływa:
Transseksualana oliwa.
Stoi i sapie, wyje i dmucha,
Zaimek z rozgrzanego jej brzucha bucha:
Les - jak gorąco!
Gej - jak gorąco!
Bi - jak gorąco!
Trans - jak gorąco!
Już ledwo sapie, już ledwo zipie,
A jeszcze lewcatwo propagandę w nią sypie.
Ideologie do niej podoczepiali
Wielkie i ciężkie, z urojeń, stali,
I pełno bełkotu w każdym wagonie,
A w jednym transy, a w drugim konie,
A w trzecim siedzą same gejasy,
Siedzą i liżą sobie kiełbasy,
A czwarty wagon pełen lewacta,
A w piątym kłębi sie mnóstwo robactwa,
W szóstym flaga - o! jaka wielka!
Pod każdym kołem absurdu belka!
W siódmym tęczowe zaimki i szafy,
W ósmym queer, helikopter szturmowy i dwie żyrafy,
W dziewiątym - same tuczone świnie,
W dziesiątym - postępowość, manifesty i skrzynie.
A tych wagonów jest ze czterdzieści,
Sam nie chcę wiedzieć, co się w nich jeszcze mieści.
Lecz choćby przyszło tysiąc lewaków
I każdy napisał tysiąc cytatów,
I każdy nie wiem jak bardzo całował po dupie,
To nie zadziała, takie to głupie.