Kiedy wegańskie lokale stają się siedliskiem lewactwa vol. 5

60
Kiedy wegańskie lokale stają się siedliskiem lewactwa vol. 5
Toalety w niektórych wegańskich lokalach to dramat, jeśli ktoś wie, o czym mówię (zresztą nie tylko vegan, coraz częściej wychodząc gdzieś ze znajomymi natykamy się na coś takiego). Wchodzi człowiek za potrzebą, a tam w tych bardziej hipsterskich miejscach dużo naklejek propagandowych lewactwa. W tym też te o wolnej aborcji, że płód to nie człowiek, dużo o tęczowych etc. I weź tu załatw potrzebę, jak przez oczami masz takie denerwujące treści. Już nawet nie można przysłowiowo: „Wysrać się w spokoju”, że tak to niekulturalnie i dosadnie ujmę. Myślę, że toaleta powinna być miejscem wolnym od propagandy, żeby człowiek mógł się skupić na tym, co ma do zrobienia i bez stresu się odświeżyć.
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Kiedy wegańskie lokale stają się siedliskiem lewactwa vol. 3

80
Kiedy wegańskie lokale stają się siedliskiem lewactwa vol. 3
Składając zamówienie w wegańskim lokalu w Warszawie (Lokal Vegan Bistro) na Hożej, otrzymałam raz naklejkę w torbie z zamówieniem – taka różowa z napisem „#JakJustyna – Nigdy nie będziesz szła sama”. W pierwszej chwili myślałam, że to jakaś pomoc albo dla kobiet cierpiących na depresję albo będących ofiarami przemocy domowej. Nic bardziej mylnego Kiedy sprawdziłam w domu, co to za akcja, okazało się, że dotyczy ona pomocy w przeprowadzeniu aborcji. I to mnie zastanawia: dlaczego miejsca, które są przeciwko zabijaniu zwierząt (warto tu zaznaczyć, że są też weganie będący przeciwko jedzeniu jaj, bo to niby aborcja i zjada się małego kurczaka), nie są też przeciwko zabijaniu nienarodzonych ludzi, a wręcz promują aborcję?

To znalazłam poszukując tego, co to jest: https://www.vogue.pl/a/justyna-z-aborcyjnego-dream-teamu-stoja-za-mna-tysiace-kobiet
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Kiedy wegańskie lokale stają się siedliskiem lewactwa vol. 2

91
Kiedy wegańskie lokale stają się siedliskiem lewactwa vol. 2
Sytuacja z początku wiosny tego roku. Weszłam do lokalu jednej z wegańskich sieci, żeby złożyć zamówienie i do kelnerki (wygląda jak kobieta) zwracam się "Pani". Na co ta odpowiada, że jest osobą niebinarną i że powinnam zapytać ją, jakich zaimków używa. Zignorowałam i starałam się złożyć dalej zamówienie. Na co babka, że jest to miejsce tolerancji i że mnie nie obsłuży, póki nie użyję odpowiednich zaimków. Powiedziałam: "W takim razie dziękuję bardzo, mogę zjeść gdzie indziej" i wyszłam.
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼
0.16372609138489