(z niem. olbrzym) – kryptonim największego projektu górniczo-budowlanego nazistowskich Niemiec, rozpoczętego i niedokończonego w Górach Sowich oraz na zamku Książ i pod nim w latach 1943–1945. Miała to być jedna z kwater głównych Adolfa Hitlera
Tyle od Wikipedii
Ale czym tak naprawdę jest olbrzym, czym jest projekt na który Niemcy w 1943 przeznaczyły prawie 600 milionów marek niemieckich co odpowiadało co odpowiadało całej operacji Barbossa oraz inwazji na Francję. Tak koszt budowy bunkra na Dolnym Śląsku odpowiadał kosztowi prowadzenia wojny. Co więcej Albert Speer, miał za zadanie ogarnąć tyle betonu, stali, i innych materiałów budowlanych co Niemiecka armia zużyła by prowadząc wojnę do 1947, tak zakładano. Oficjalnie przy budowie olbrzyma na wszystkich jego etapach i odcinkach pracowało do 300 tyś więźniów przymusowych, co czyni go największym tego typu projektem w historii ludzkości. Oficjalne dane mówią o 80 tysiącach zmarłych na przestrzeni 3 lat l.
No dobra ale po chuj ?
Oficjalnie w papierach miała to być kwatera główna Adolfa i jego świty, ale skala projektu zakładała podziemne miasto na milion mieszkańców oraz fabryki o powierzchni 750 tyś metrów kwadratowych. 4 linie kolejowe których łączna długość miała wynosić 900 km oraz co trzeba zaznaczyć magazyny o powierzchni 190 tyś metrów kwadratowych.
Tutaj wpadamy w pewien paradoks, ponieważ do dzisiaj "udało" się odkopać mniej niż 5% zakładanego projektu. Jako były pracownik związany z tym miejscem chce przekazać wszystkim że jakiekolwiek plany, szukania, drążenia, odkrywania, wyburzania czy jakiekolwiek działalności typowo archeologicznej są natychmiast bombardowane. Prze kogo? A od burmistrzów po powiatowych inspektorów aż po centrale w Warszawie.
Złoty Pociąg
"Miałam 6 lat kiedy razem z Jurkiem, bratem naszego wspólnego kolegi Kazika siedzieliśmy na tej Polance zaraz koło zjazdu na Walim, wtedy tam nic nie było tylko góry i strumyk, miał wędkę taką zrobiona z kija i sznurek i on chciał w tej wodzie złapać jakieś ryby, tak koło 16 jak już mieliśmy wracać jechał tamtędy Pociąg, tam były tory i często tam jadziły pociągi ale zawsze wracały ale ten pojechał tylko w jedną stronę, ja liczyłam do setnego wagonu i już mi się nie chciało"
Relacją pani Wandy Rusalskiej mieszkającej w okolicach Osówki lipiec 1944 .