Sądzimy, że światową gospodarką kierują siły, które rozumiemy - określone prawa ekonomii oraz wybierani przez nas politycy.
Większość otaczającego nas świata - od spożywanej żywności, przez kupowane produkty, po przyjmowane przez nas leki - kształtują negocjacje i umowy biznesowe, o których nie mamy pojęcia.
Korporacyjni liderzy stworzyli całą branżę dietetyczną, PayPal opanował rynek płatności online a szefowie firm farmaceutycznych stworzyli skuteczny plan sprzedaży leków ludziom zdrowym.
W tej książce przeczytacie jak poczynania Wall Street na rynku produktów spożywczych doprowadziły do wybuchu Arabskiej Wiosny lub co łączyło epidemię AIDS w San Francisco w latach 80. XX w. z załamaniem rynku kredytów hipotecznych subprime i kryzysem finansowym w 2008 roku.
Fragment książki "Zakulisowe umowy":
“Wszyscy pasażerowie mojego wózka golfowego uważają, że nierówności są okropne. Stale o tym mówią, podobnie jak przedstawiciele Miedzynarodowego Funduszu Walutowego, Banku Światowego, Rezerwy Federalnej i wszystkich innych instytucji finansowych, które przez ostatnich dwadzieścia lat wprowadzały mechanizmy powiększające nierówności do tego stopnia, że między biednymi a bogatymi rozwarła się przepaść.
Kierowanie oferty głównie do bogatej i ubogiej części klepsydry jest po prostu produktem ubocznym nierówności. Natomiast procesem napędzającym wzrost nierówności jest przepływ bogactwa od najbiedniejszych do najbogatszych.
To właśnie jest wyjątkowo niebezpieczne dla społeczeństwa jako całości, podważa bowiem przesłanki do istnienia tego społeczeństwa, twierdzi Piketty. Naciąga umowę opartą na wspólnych zasadach do granic możliwości, a wówczas społeczeństwo zaczyna się rozpadać.”
Co zatem można zrobić?
"Może dostarczyć MFW nowych narzędzi, żeby miał międzynarodową jurysdykcję w zakresie zapobiegania unikaniu prawnych zobowiązań przez firmy międzynarodowe". Coś w rodzaju międzynarodowego oddziału specjalnego Avengersów, co mogłoby spaść znienacka na niespodziewające się niczego korporacje i uderzyć w nie karą za unikanie podatków. Śmiałe rozwiązanie, ale mało prawdopodobne.
W ciągu ostatnich trzydziestu lat w Stanach Zjednoczonych stopniowo zmniejszał się stan posiadania ogromnej większości osób. Ekonomiści Emmanuel Saez i Gabriel Zucman obliczyli w 2014 roku, że udział w bogactwie dla górnej 0,01 procenta wzrósł z 7 procent do 22 procent. W przypadku 90 procent amerykańskich rodzin połączenie rosnących długów, gwałtownego spadku wartości aktywów podczas kryzysu finansowego i stagnacja płac podkopały ich bogactwo.
Dla tego odsetka średnia wartość majątku gospodarstwa domowego wynosi 80 tysięcy dolarów, czyli tyle samo co w roku 1986, jeśli uwzględnić inflację. Dla porównania średni stan posiadania górnego 1 procenta wzrósł ponadtrzykrotnie w latach 1980-2012. (...)”
Jak bardzo nierówni się staniemy?
"Jeśli te trendy będą się utrzymywać, wygląda to dość przerażająco". Ale jeśli pozbawić klasę średnią należnych jej praw obywatelskich, należy brać pod uwagę powstanie wysoce wybuchowej siły. Zadowolona klasa średnia nie robi nic, natomiast jeśli jej członkowie zaczynają się bać o swoje bezpieczeństwo w przyszłości lub wzrasta ich pragnienie posiadania na fali wzrostu gospodarczego, mogą wywołać rewolucję.
W 1917 roku w Rosji zniecierpliwiona i ośmielona burżuazja doprowadziła do obalenia cara i utworzenia Rządu Tymczasowego, który z kolei obalili bolszewicy. W Paryżu w 1968 roku intelektualiści z klasy średniej we współpracy z robotnikami zrzeszonymi w związkach zawodowych niemal pozbawili władzy prezydenta Charles’a de Gaulle’a (w ostatniej chwili podjął skuteczne przeciwdziałanie).
W obu wypadkach siłą mobilizującą do tych kroków była niezadowolona, choć podzielona, klasa średnia.
Nick Hanauer mieszkający w Seattle był jednym z pierwszych inwestorów firmy Amazon, a obecnie jego majątek wart jest 6 miliardów dolarów. Uważa on kurczenie się klasy średniej w no