"Zakład płonie" – mówi przedsiębiorca. "Wiadomość dotarła do nas o piątej nad ranem. Już wiadomo, że w magazynie spłonęło dwa tysiące dachowych okien. Spłonęła też hala produkcyjna" – mówi w rozmowie z serwisem sadeczanin.info Florek.
Prezes Florek dodaje, że "na szczęście nie ucierpieli pracownicy firmy".
A co ze stratami finansowymi? "Na razie trudno oszacować. W magazynie było dwa tys. okien. Jedno kosztuje 1 tys. zł., więc to już jest 2 mln. Jeśli doliczyć do tego halę, to wychodzi 10 mln" – opowiada.
Ryszard Florek inwestował w Ukrainie od 20 lat. Wszystkie jego zakłady znajdują się w zachodniej części tego kraju.