Kulturalnie na jbzd

3

Jeremi Wiśniowiecki to jedna z najbarwniejszych postaci I Rzeczypospolitej, wojewoda ruski, najbogatszy magnat na Ukrainie, dowódca wojsk koronnych, postrach Kozaków, dążący do pacyfikacji powstania Chmielnickiego.
Osoba księcia po dziś dzień budzi ambiwalentne odczucia. Dla jednych potężny magnat jest wzorem męża stanu dbającego o dobro ojczyzny, dla innych - warchołem i okrutnikiem, który za wszelką cenę kolonizował Zadnieprze i - jako spolonizowany Rusin - brutalnie pacyfikował ziemie ukraińskie.

Pierwszą przygodą wojenną młodego Jeremiego była wojna z Moskwą o Smoleńsk (rozpoczęta w roku 1632). Wojska moskiewskie oblegały znajdującą się w rękach polskich twierdzę. W głąb państwa carów wyruszył właśnie on, chłystek z dziewiczym jeszcze wąsem.

Gdy w latach 30., po śmierci swego opiekuna Konstantego, Jeremi przejął majątek rodu Wiśniowieckich, stał się najpotężniejszym magnatem na wschodnich rubieżach Rzeczypospolitej. Zarządzał dobrami w województwach: ruskim, wołyńskim i kijowskim. Na jego ogromnych włościach funkcjonowało 38 tysięcy gospodarstw zamieszkanych przez około 230 tysięcy chłopów. Według szacunków, roczny dochód Wiśniowieckiego w 1645 roku wyniósł 600 tysięcy złotych (dla porównania: ówczesny budżet Rzeczypospolitej zamykał się w 12 milionach złotych!).
Wiśniowiecki utrzymywał swoją prywatną armię składającą się m.in. z chorągwi husarskich, kozackich, tatarskich i wołoskich oraz przeszkolonych wojskowo chłopów. W czasie wojny książę mógł zmobilizować nawet 6 tysięcy całkowicie mu oddanych (bo dobrze opłacanych) żołnierzy pod bronią.

W 1637 roku wziął udział w tłumieniu powstania kozackiego hetmana Pawła Pawluka, a w następnym roku pacyfikował tereny ogarnięte rebelią pod wodzą hetmana Jakuba Ostrzanina.
W latach 40. XVII stulecia książę walczył z Tatarami, którzy w celach łupieżczych zapuszczali się na wschodnie tereny Rzeczypospolitej. Jego wojska rozbiły Tatarów m.in. pod Ochmatowem w 1644 roku
Po wybuchu w 1648 kolejnego powstania kozackiego, na czele którego stanął hetman Bohdan Chmielnicki, Jeremi na czele swojej armii wyruszył na pomoc wojskom koronnym. Po porażkach pod Żółtymi Wodami i Korsuniem Polacy - dzięki talentowi dowódczemu Wiśniowieckiego - zadali duże straty Kozakom w bitwie pod Konstantynowem. W następnym roku książę był faktycznym dowódcą obrony twierdzy Zbaraż obleganej przez siły kozacko-tatarskie. Miał także spory udział w zwycięskiej bitwie pod Beresteczkiem stoczonej w 1651 roku, podczas której hetman Chmielnicki uciekł z pola bitwy.
Występujących przeciw polskiej władzy Kozaków traktował on jako buntowników wyjętych spod prawa i rozkazywał karać rozmaitymi metodami. Stosował wobec nich tortury, a jedną z brutalniejszych form śmierci było powolne konanie po nabiciu na pal. Współcześni Wiśniowieckiemu nazywali go "postrachem Kozaków" (Hieremias Cosacorum terror) lub "młotem na Kozaków".

Nieprzejednana postawa wobec Ukraińców zjednała Wiśniowieckiemu wielu zwolenników wśród polskiej szlachty, która wskutek powstania Chmielnickiego musiała opuścić swoje kresowe majątki, rabowane i palone przez Kozaków.
Wiśniowiecki cieszył się dobrą opinią także u Żydów. XVII-wieczny kronikarz żydowski Natan Hannover określił go mianem "ostoi w wichurze", człowieka szczególnie dbającego o dobro i bezpieczeństwo wyznawców judaizmu.

Wczoraj minęła 366 rocznica śmierci wybitnego wodza Jeremiego Michała Korybuta Wiśniowieckiego. Warto czasem powspominać czasy potężnej Rzeczypospolitej.
A czego jam o Jeremim nie dopowiedział, dopowie Pan Kaczmarski w balladzie "Kniazia Jaremy nawrócenie".


0.092357158660889