Kulturalnie na jbzd

1

Czy słyszeliście kiedyś nazwę "Mona"?

Zwodowana została w 1935 roku i była jedną z wielu jednostek ratownictwa brzegowego Royal National Lifeboat Institution – brytyjskiej organizacji społecznej, zajmującej się ratowaniem ludzi na morzu.
8 grudnia 1959 roku o godzinie 03.13 w nocy, "Mona" wypłynęła ze stacji ratowniczej w Broughty Ferry w Szkocji na ratunek latarniowcowi "North Carr", który zerwał się z kotwic i zaczął dryfować po Zatoce Św. Andrzeja.
Warunki pogodowe były wyjątkowo ciężkie, hulał wiatr południowo-wschodni i tylko łódź ratownicza z Broughty Ferry była jedyną jednostką mogącą wyjść wtedy w morze.

"Monę" ostatni raz widziano, gdy opuszczała rzekę Tay biorąc kurs wzdłuż południowego brzegu Zatoki Św. Andrzeja. Jej ostatni komunikat radiowy odebrany został na lądzie o godzinie 04.48. Statek odnalazł helikopter Royal Air Force podczas akcji poszukiwawczej, wywrócony do góry dnem i wysztrandowany (doprowadzony do celowego i kontrolowanego osadzenia jednostki pływającej na piaszczystym brzegu) na Buddon Sands. Cała, ośmioosobowa załoga łodzi ratunkowej zginęła.
W czasie gdy "Mona" walczyła z falami aby dotrzeć do "North Carr", załodze latarniowca udało się rzucić zapasową kotwicę. Wszyscy marynarze zostali uratowani następnego dnia rano.
W późniejszym okresie latarniowiec zacumowany przy rafie North Carr zastąpiony został przez radiolatarnię. Sam statek znajduje się obecnie w porcie w Dundee.
Tragedia "Mony" stała się przedmiotem urzędowego postępowania wyjaśniającego, w którym stwierdzono, że łódź ratownicza była w 100% zdatna do żeglugi w czasie tragicznego wypadku.
Ciała pięciu członków załogi znaleziono w łodzi, dwóch w jej pobliżu, zaś jednego nigdy nie odnaleziono. Już dwa tygodnie po katastrofie zgłosiło się 38 ochotników by utworzyć nową załogę ratowniczą.

Bardzo ciekawa jest historia samej łodzi, już po odholowaniu jej do przystani.
Wielu ówczesnych marynarzy wierzyło, że jednostka dotknięta została przez "zło", postanowili więc pochować łódź w starodawnym "rytuale wikingów". "Mona" została w środku nocy zabrana do portu Seton na rzece Forth, pozbawiona całego wyposażenia, przykuta do nabrzeża i podpalona.
Warto dodać, że w czasie całej swej długoletniej służby dzięki "Monie" uratowanych zostało 118 osób.

0.083544015884399